Rozdział VII

770 39 1
                                    

To jedno słowo jest w mojej głowie od kilku dobrych godzin. Wróciłam do domu i nawet nie przywitałam się z nikim tylko poszłam do pokoju. Zaczęłam płakać - sama nie wiedziałam czy ze szczęścia, czy może z żalu. Powtarzałam jedno słowo "siostra".
___________________________
- Justyna... - zadzwoniłam do przyjaciółki nadal płacząc.
- Boże, co ci się stało?! Dlaczego płaczesz?!
- To nie jest jego żona tylko siostra! - Wykrzyczałam do słuchawki.
- Uspokój się, wdech i wydech. Lepiej?
- Tak.
- To teraz opowiedz mi wszystko od początku.
Opowiedziałam Justynie o całej sytuacji. Nadal byłam zestresowana - tym bardziej, że kadra naszego teatru powiększyła się o jedną osobę. Tak, wlasnie o niego. Termin naszego spektaklu zbliżał się nieubłaganie. Dostałam główną role, która wymagała o wiele wiecej pracy. Pani Honorata wyjechała z inną klasą na wycieczkę...
- Ja pierdole - zaczęłam krzyczeć po skończeniu rozmowy. Wiedziałam co mnie czeka - dwie godziny sam na sam z nim. No chyba ich pojebało do reszty...
___________________________
Ze snu obudził mnie dzwonek telefonu. Spojrzałam szybko na budzik - 15:49. Czyli nie przespałam całego dnia.
- Wiktoria, chciałabym się dowiedzieć czy już dziś zaopiekujesz się Antosiem...
O nie. O nie. O nie.
- Tak, tak za chwile zbieram się do wyjścia.
- Swietnie, mam dziś na 17:00 do pracy wiec moze zdążę cię o coś zapytać... Muszę kończyć - mały wstał.
Rozłączyła się.
O co moze chodzić?
Coś się stało?
Szybko zmyłam pozostałości dzisiejszego makijażu i zrobiłam nowy. Zapakowałam kilka książek do torby - może uda mi sie pouczyć. Nie chciało mi się przebierać. Co prawda sukienka może nie jest odpowiednim strojem do opieki nad dzieckiem, ale mam to gdzieś. Wyszłam z mieszkania i skierowałam się dwie klatki dalej.
___________________________
Marta podała mi kawę i usiadłyśmy. Zauważyłam, że wróciła do brązu - w ciemnych włosach wyglada zdecydowanie lepiej. Poza tym dzięki temu Antoś jest jej idealną kopią...
- Chciałam z tobą o czymś porozmawiać. Muszę się komuś wygadać - zaczęła po chwili milczenia. - Tylko nie uznaj mnie za idiotkę, ale...
Tutaj westchnęła. Czekałam, co powie.
- Nie denerwuj się. Mozesz śmiało mówić.
- Ktoś bardzo ważny dla mnie... Ja mu kiedyś pomogłam. Jego praca wymagała tego, abym udawała jego żonę i w sumie nadal to robię... To nie jest dla mnie łatwe, ale to wszystko tylko na pokaz i...
- Marta, proszę wysłów się wreszcie - przerwałam jej już trochę poirytowana.
- Wszyscy myśleliśmy, że coś z nim nie tak... Że jest homoseksualny i w pracy też miał nieprzyjemności. Ale wiesz co? Jednak nie. Okazało się, że doszło do najgorszego. On jest nauczycielem. Zakochał się w uczennicy. Młodszej o prawie 20 lat. On mógłby być jej ojcem!
Nie wiedziałam co powiedzieć. W głowie miałam milion mysli na sekundę. Byłam pewna, że mowi o Michale. Byłam co do tego przekonana.
Tylko kto jest tą uczennicą?
- Widzę, że to dla ciebie szok. Tez tak zareagowałam. Muszę już isc. Dzięki, że mogłam się wygadać. Mój brat powinien niedługo wrócić, wiec nie będziesz sama.
Nie zastanawiałam się nad sensem jej słów. Po prostu, gdy drzwi się za nią zamknęły zaczęłam przygotowywać jedzenie dla małego, aż nagle w kuchni okazał się on. Mój ideał. Pieprzony, idealny, boski nauczyciel.

Nauczyciel MuzykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz