Alex przez lata był moim najlepszym przyjacielem. To było w czasach gdy nasze uśmiechy były zawsze tak niewinne i szczere. Teraz to już dawno minęło tak jak zresztą nasza przyjaźń. W gimnazjum chłopak nagle zaczął zamykać się w sobie, a ja nie potrafiłem do niego dotrzeć. Próbowałem, a przynajmniej tak sobie wmawiałem przez te wszystkie lata. Teraz wiem, że nie starałem się wystarczająco mocno. Gdyby wtedy nie poddawał się po zaledwie kilku minutach... Nawet nie wiem czemu tak brakowało mi zielonych oczu, które skrzyły się inteligencją podczas naszych dziecięcych zabaw. Chciałem znów rozczochrać czarne włosy mojego najlepszego przyjaciela, ale czy miałem go prawo tak nazywać po tym jak się poddałem?
Licea wybraliśmy inne. Wtedy kontakt już zupełnie zanikł. Dopiero dziś przypomniałem sobie o nim, a gdy już raz to się stało nie chciał zniknąć z mojej pamięci. Dlatego gdy rozdzwonił się dzwonek przy drzwiach Alex był ostatnia osobą jaką spodziewałem się zobaczyć, ale stał tam on. Bardzo się zmienił od czasów gimnazjum, urósł, zapuścił włosy. Zniknęły też jego posklejane taśmą okulary. Patrzyłem na niego, a on na mnie. Trwaliśmy tak chwilę pogrążeni w sobie tylko znanych myślach. W końcu przerwałem ciszę zaprosiłem go do środka. Wszedł ciągle bez słowa i niepewnie zdjął kurtkę wraz z butami. Z nieznanego mi powodu zapomniał o szaliku, ale coś mi podpowiedziało, że mam o tym nie wspominać.
Gdy usiedliśmy i spytałem zwyczajnie co się stało jego oczy wypełniły się łzami. Nie wiedziałem co mam zrobić, więc przytuliłem go tak jak za dawnych czasów gdy wszystko było prostsze. Wydawał się taki kruchy, że prawie niknął w moich ramionach. Trwaliśmy w uścisku. On płakał, a ja nie pozwalałem mu rozlecieć się na kawałki, z których już nic nie zostanie. Gdy trochę się uspokoił opowiedział mi wszystko.
Na początku gimnazjum matka Alexa zmarła, a on nie potrafił pogodzić się z tym faktem. Nie dał rady nawet uczestniczyć w pogrzebie. Po tym wydarzeniu jego ojciec zaczął pić. Na początku wszystko wydawało się w porządku, ale z czasem zaczął stawiać synowi prawie nie możliwe wymagania. Jeśli Alexowi coś się nie udało był bezlitosny. Później było jeszcze gorzej. Chłopak był bity za najmniejsze przewinienia. Ojciec nie pozwalał mu też wychodzić nawet jeśli miały to być dodatkowe lekcje. Kontrolował go na każdym kroku ustalając dokładnie godziny i czynności jakie podczas nich wykonuje. Każde spóźnienie standardowo kończyło się karą. Nawet szkoły nie pozwolił mu wybrać samemu. Tego dnia miarka się przebrała. Alex przez autobus, który przyjechał przed czasem spóźnił się o pół godziny wracając do domu. Gdy tylko przekroczył próg mieszkania ojciec dosłownie rzucił się na niego i zaczął go dusić. Chłopak jakoś dał radę się uwolnić i uciec. Pobiegł do mnie, bo byłem jego ostatnim przyjacielem, a do domu bał się wrócić...
Alex został ze mną i moimi rodzicami do końca roku szkolnego, a potem poszliśmy ja studia. Rodzice pomogli nam wynająć mieszkanie, a mój przyjaciel ciężko pracował żeby zapłacić swoją część czynszu. Nie uśmiechał się często, ale gdy to robił czułem się jakbym wracał do beztroskich dni dzieciństwa. Byłem wtedy naprawdę szczęśliwy, a potem przyszedł koniec. Alex jak co wieczór wracał z pracy gdy z ciemnego zaułka wyłoniła się banda zbirów w towarzystwie jego ojca. Skatowali go. Pozwolili by wykrwawił się w ciemnej, zimnej uliczce za towarzystwo mając jedynie śnieg. Zabrali go. Zabrali moje szczęście. Jego ojciec trafił do więzienia, ale to mnie nie pocieszyło. Nie mogło mnie pocieszyć. Oni żyli choć świat bez nich byłby lepszy podczas gdy mój najlepszy przyjaciel, człowiek, który nigdy nikogo nie zranił został zamordowany...
![](https://img.wattpad.com/cover/90055564-288-k270108.jpg)
CZYTASZ
Na dobranoc~
Short StoryKrótkie opowiadania pisane wieczorami o niekoniecznie wesołej tematyce Nie wiem jakim cudem, ale 19.01.2017- #227 w Opowiadanie