5.Nowe znajomości ★

40 5 0
                                    

Ruszył na mnie. Chyba go troszeczkę wkurzyłam. Zrobiłam unik jednocześnie uderzając go z łokcia. Potknął się,  ale zaraz wstał wycierając strużkę krwi z pod nosa.
Nieźle Marika. Ok. Już po rozgrzewce. Teraz trzeba mu pokazać na co cię stać kochaniutka.
Lewy hak, prawy sierp. Zrobił unik.  Znów ruszył na mnie, a ja podłożyłam mu nogę.  Wywróciło nim o 45 stopni. Nasza widownia wzniosła wiwat, a ja zagapiłam się na nich. Poczułam nagle ręce na moim brzuchu i runęłam na ziemię.  Alex usiadł na mnie z nogami po obu stronach moich bioder. Zniżył głowę do mojej szyi, jednocześnie ciągnąc moje ręce nad głowę.
- I co teraz kochanie? -wyszeptał. Zaczął nosem jeździć po mojej szyi. Uśmiechnęłam się, ale nie z rozkoszy,  tylko dlatego ,że przypomniałam sobie o samoobronie. Spojrzał na mnie i nieświadomy tego co zaraz się stanie,   odwzajemnił usmiech.
- Wiedziałem, że będziesz moja.  - nie wiem co miał na myśli,  ale puszczę to mimo uszu...
- Za bardzo się przeceniasz kochaniutki - puściłam mu buziaka w powietrzu.
W tym momencie pociągnęłam jego rękę w dół tak, że dotykała mojego uda. Zdekoncentrowało go to a ja wykorzystałam moment i wypięłam biodra do góry, dzięki czemu jego ciało wykonało obrót i wylądował na twarzy nade mną. Wskoczyłam na niego siadając okrakiem, i teraz ja nachyliłam się.
- I co teraz kochanie? - wyszeptałam dotykając ustami jego ucho. On nawet się nie poruszył. Dałam mu z liścia.  Muszę się przyznać, że to jest tak satysfakcjonujące, że mam ochotę zrobić to jeszcze raz. Chciał się podnieść. Uniemożliwiłam mu to.  Zaparłam się na jego kroczu. Jęknął z bólu. Zła ja!  Potem jego wyraz twarzy zmienił się.  Pokazał żebym schyliła się.
- Jak już jestesmy w tej pozycji, to mogłabyś chociaż poruszać mi się na... - przerwał bo zrobiłam mu dźwignię.
- Uwaga!  Alex'ie, czy wiesz, że została ci minuta, i to nie cała,  na podniesienie się?  Inaczej przegrasz. - krzyknął do nas pan Mayer. Na to ostatnie zdanie klasa zaczęła klaskać.
Dałam mu jeszcze kilka razy w twarz.  Nie mogłam się powstrzymać.
- Uwaga!  Dziesięć sekund! - informował nauczyciel.
Dziesięć...
Znów próbował wstać.
Dziewięć...
Kopnęłam go tam, gdzie światło nie dochodzi.
Osiem...
Skulił się. 
- Może mniej brutalnie kotku? - wyjąkał.
Siedem...
- Nic z tego - stwierdziłam z chytrym uśmieszkiem.
Sześć...
Pięć...
Cztery...
Trzy...
- Wiesz, że wiele dziewczyn marzy o takiej pozycji ze mną?  Ty też będziesz marzyć o TYM ze mną. - szepnął tak,  że tylko ja to usłyszałam.
Dwa...
Uderzyłam go w gardło, żeby już nic nie mówił.
Jeden...
- Alex... Wiesz... Przegrałeś. Pierwszy raz odkąd się tu uczysz.  A to z kolei znaczy,  że teraz masz konkurencję do tytułu mistrza.  I jest to Marika Bromwell!  Brawa dla niej!!! - dostałam aplauz od całej 2b. Uśmiechnęłam się do nich. Odwróciłam się z powrotem do dupka i walnęłam go prosto w żuchwę.
- Ałć!  A to za co?! - krzyknął Alex.
- Dotykanie mnie to jedno. Seksistowskie teksty to drugie. Jeżeli jeszcze raz mnie dotkniesz, lub odezwiesz się do mnie tak jak wcześniej to obiecuję: zamknę cię w piwnicy,  wykastruję, zrobię zdjęcie tego co wyrwałam i powieszę na gazetkce szkolnej, żeby dowiedzieli się jakie maleństwo trzymasz w spodniach. - uśmiechnęłam się, i podałam mu rękę. - Dziękuję za walkę.
Wstałam i od razu zostałam podniesiona w górę. Po obu stronach mojego ciała stali Norbi i Nath. Alex niestety musiał wracać na piechotę.
Moja mama zawsze mi powtarzała:
"Lepiej trzymać się chłopaków, ale tylko jako przyjaciele, bo z dziewczynami to tak różnie."
I rzeczywiście tak jest. Za każdym razem, gdy przyjaźniłam się z jakąś dziewczyną,  kończyło się to kłótnią.
Dlatego właśnie niesie mnie dwójka najlepszych osób, jakie dziś poznałam.  I jest to dwójka chłopaków oczywiście.  Wydaje mi się tylko,  że nie lubią się za bardzo... Męczy mnie to.  Chciałabym dowiedzieć się czemu tak jest.
Weszliśmy do klasy. 
- Jezu... Muszę się wrócić na boisko. Zostawiłam tam torbę. - powiedziałam do chłopaków,  gdy już mnie odstawili.
- To ta? - zapytała jakaś dziewczyna.
Miała ładne włosy do ramion,  w ślicznym,  śliwkowym kolorze.  Byczy kolczyk w nosie podkreślał jej pełne usta.  Była blada, ale nie wyglądała jakby była chora. Bardziej przypominała porcelanową lalkę. Piękne szare oczy dopełniała delikatna kreska na górnej powiece.
- Hej... dziękuję.  Jestem Marika Bromwell. Wystarczy Mari. - podałam jej rękę, na co żwawo nią potrząsneła.
- Rebecca May. Mów mi Beccy, albo Becca. Wszystko mi jedno.  - odpowiedziała. - Jestem z tobą w klasie, i o ile się nie mylę,  to jest duża przerwa. Może pójdziemy na stołówkę? - zapytała nieśmiało.
- Ekhem... - odchrząknął (nie)dyskretnie Nathan. - Nie wiem czy wiesz, ale nadal tu jestem.
- Widzę przecież,  i NIE WIEM CZY WIESZ, ale myślałam że nie muszę ci przypominać, że chcę mieć cię przy sobie. - lekko go przedrzeźniając poinformowałam go i przytuliłam go. - A właśnie,  gdzie jest Norbi?
- Musiał pójść. - Natha chyba irytowało samo wspominanie o Norbercie...
- Dobrze, spokojnie! Nie denerwuj się.  I wiedz, że nie zrezygnuję z któregoś z was, bo się nie lubicie, więc radziłabym wam się chociaż tolerować. - oznajmiłam mu, równocześnie odchodząc z Beccą.

- Wiesz o co im chodzi?  - zapytała moja nowa znajoma.  Chyba czyta mi w myślach...
- Nie mam pojęcia.  Ale się dowiem.  Mam nadzieję.

Stołówka nie jest duża. Nie jest również zbyt nowa,  co widać na pierwszy rzut oka.  Odrywające się plastry farby tylko wołały mnie,  żebym pomogła zejść im z tej ohydnej ściany.  Pani "stołówkowa" była równie przyjemna,  co pani z sekretariatu... Nie wiem po co tacy antyspołeczni ludzie przychodzą do pracy, w której widzą się z innymi ludźmi.  No nic. Podeszłyśmy do lady, wzięłyśmy po tacce i stanęłyśmy w kolejce. Sałatka z pomidorami, sałatka z ogórkiem (chociaż najwięcej to było w niej sałaty,  co psuło smak, gdyż jest gorzka), chleb... Frytki! Coś dla mnie. Mówiłam, że jestem strasznym głodomorem?  Ruszyłam do mojej miłości (frytek oczywiście).  Nałożyłam sobie sporą porcję frytek, oraz dołożyłam sobie troszeczkę sałatki, żeby nie było, że jestem jakimś grubasem.
- Gdzie siadamy? - zapytałam Beccę.
- Nie wiem... Może tam? - wskazała na jeden z wolnych stolików w kącie. Poszłyśmy tam, a ludzie spojrzeli na nas jak na dwie kretynki.
- Wiesz o co im chodzi? - spytałam bardziej siebie niż koleżankę. Chciałam usiąść,  ale ktoś mi to uniemożliwił.
- Mówiłam ci już o dotykaniu mnie Al...- odwróciłam się i zobaczyłam tą blondynkę, która chyba nałogowo nachodzi ludzi.
- Chodzi o to, że ja tu chcę usiąść. Nie wiedziałaś, że takie jak ty siedzą tam gdzie ich miejsce? O tam, przy śmietnikach. Tam jest miejsce na śmieci.  I myslałam, że zrozumiałaś, że Alex nie jest dla ciebie odpowiedni... - westchnęła, wywracając teatralnie oczami.- On jest jak wszyscy mężczyźni... Taki...
- Jezu! Już ze wszystkimi byłaś? - przerwałam jej wypowiedź.
Zaraz po mojej ripoście usłyszałam chichot.  Była to drobna blondynka, ale nie taka sztuczna. Wyglądała na delikatną. Naszej "królewnie", która zapewne nigdy nie utonie przez silikon w.... w sumie w całym ciele, nie spodobało się to, bo uderzyła w twarz dziewczynę. Ta z malutkim szlochem, który wyrwał jej się z ust, wybiegła, zrzucając torbę na ziemię.
- Zadowolona jesteś?  Masz obsesję na punkcie dręczenia ludzi? Może powinnaś iść z tym do lekarza... Wydaje mi się, że to jest skutek uboczny po wszczepieniu silikonu w miejsce, gdzie powinien być twój mózg. Gdybyś nie wiedziała,  znajduje się on o tutaj. - puknęłam ją, wcale nie delikatnie, w czoło.  - Wiesz, czasem przydało by się go użyć,  zwłaszcza zanim się cokolwiek zrobi.

Becca przyglądała się całej sytuacji, podobnie jak wszyscy inni, siedzący w pomieszczeniu.
- Beccy, idziesz? Trzeba jej zanieść torbę,  i zobaczyć czy nic jej nie jest. - powiedziałam do zdziwionej dziewczyny. Ta tylko przytaknęła.
Chwyciłam torbę,  i szybko zmierzyłam w stronę wyjścia.
Pobiegłyśmy do łazienki damskiej i zaczęłyśmy szukać po kabinach drobnej blondynki. Nie szukałyśmy długo,  gdyż słychać było płacz z ostatniej toalety.
  Nie wiem jak zacząć... Nie jestem dobra w pocieszaniu ludzi. Może Rebecca mi pomoże. 

Nie jestem zbyt miła,  ale najbardziej ze wszystkich rzeczy, cech i zachowań nie lubię chamstwa. Ta landrynka zalazła mi za skórę,  więc powiem jedno:
Ma P-R-Z-E-S-R-A-N-E.
●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●
Przepraszam Was kochane (zakładając, że czytają moje opko tylko dziewczyny), że tak długo pisałam, ale chwilowo chyba straciłam wenę. ◆◆◆
Bardzo bym prosiła o napisanie mi co ile dni chcecie rozdział :)
Uwaga!!! Ogłoszenie parafialne!
Z tego tytułu, iż jestem tępa, nie numerowałam rozdziałów.  Więc dopiero od tego rozdziału będzie numeracja.
Koniec ogłoszeń parafialnych.
Pozdrawiam i do zobaczenia ♥♡♥

PS. Media na samej górze nie zawsze będą nawiązywać do opowiadania!!!
Po prostu będę tam umieszczać coś czym warto się podzielić,  lub co mi się podoba.  W sumie to będą jakieś fajne filmiki, najczęściej muzyka.
☆☆☆☆☆☆☆☆

Never Let Me Go ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz