9. Pozory...

11 3 0
                                    

- Co robisz w tej dzielnicy sama? Nie jest ona zbyt bezpieczna. Nawet w biały dzień zdarzają się napady.

Rozmawialiśmy już dobre 15 minut. Miło nam się rozmawiało. Ogólnie Ryan był spoko. Jego ciało również...

Mari! Ogarnij się!

Nie był jakoś bardzo napakowany, tylko lekko zarysowany.

Kurwa czy on musi nie mieć koszulki?!

To rozprasza...

- Wiesz może która jest godzina? - zapytałam gdy już skończyłam palić.

- Mmm... Jest po czwartej.

- Kurwa... - westchnęłam. Nie wiem gdzie jestem, telefon mi padł i stara też nie wie gdzie jestem... Po części to moja wina, no ale cóż...

- Coś się stało? - zapytał z lekką troską w głosie. Uśmiechnął się, ale ten uśmiech był dziwny... Taki... Nieszczery? Możliwe.

- Muszę wrócić do domu, a nie wiem gdzie jestem, moi starzy też nie wiedzą, bo wyszłam z pobliskiego szpitala bez nich.. Nie mam pojęcia co zrobić. - chwyciłam się za głowę. Serio nie wiem. Nie wiem też jak dojechać do domu.

Chciał coś powiedzieć, ale przeszkodził nam dźwięk dzwoneczka przy drzwiach.

- Hej, już jestem! Długo mnie nie było? Byli jacyś kl...- na zaplecze wszedł jakiś chłopak. Gdy mnie zobaczył zamilkł. Miał blond włosy, obcięte po bokach, postawione na żel. Jego oczy były tak ciemne, że aż czarne. To było niesamowite. Miał lekki zarost. Był o dużo większy niż Ryan. Wyglądał jak taki King Kong. Zapewne był wzrostu koszykarza...
Spojrzał na Ryana pytającym wzrokiem. Potem uśmiechnął się i żwawym krokiem podszedł do nas.

- To jest ta słynna Gina, o której mi tyle opowiadałeś?
Ryan zaczerwienił się mocno, ale chyba ze złości.
- Nie, to nie jest Gina, Rob. To jest Marika. Marika, to mój współpracownik Robert. Wyciągnęłam rękę do olbrzyma, a ten zamiast zrobić to, co ja przytulił mnie unosząc w górę. Zdziwiłam się, bo zwykle jak się kogoś poznaje, ma się dystans przez jakiś czas... A tu nawet miła niespodzanka.
- M-miło mi. - powiedziałam gdy mnie ściskał.
- Właśnie coś mi nie pasowało, że jesteś dziewczyną Ryana, bo z tego co mi opisywał Ginę, miała mniejszy tyłek... - powiedział przyglądając się chwilę moim pośladkom.
- Rob, koniec gadania o Ginie. - powiedział nagle Ryan. Jego twarz była spięta. Cały był spięty.
- Uuuu... Słynne Giyan się skończyło? Słaba była w..
- Zamknij ryj, dobrze ci radzę stary. - był widocznie zły na kumpla. Ale jestem ciekawa dlaczego zerwali...

Chłopak wyszedł z zaplecza, zostawiając mnie i Roberta samych. Był nawet pociągający... Zapatrzyłam się trochę na niego, a on to zauważył. Spaliłam buraka, na co się zaśmiał.
- Aż taki piękny jestem? Uważaj bo się zakochasz. - poruszył znacząco brwiami. Rozśmieszył mnie tym.

- Dlaczego on się tak zdenerwował? Był taki miły a tu bum! I miłego chłopaka nie ma!- zapytałam jak przestałam się śmiać.

- On na serio nie jest taki miły. W zakładzie po prostu są kamery i szefuncio może nas podglądać. A że dostał już dwa ostrzeżenia przez bycie niemiłym dla klientów... Za to ja jestem duszą towarzystwa! - znowu poruszył brwiami i znowu zaczęłam się śmiać.
- Masz bardzo ładny uśmiech...Hmm... Ładnie by wyglądał kolczyk w języku... Widzę, że masz już jeden, więc jakbyś chciała możemy pokombinować coś, nieodpłatnie oczywiście. Co ty na to? - zaskoczył mnie trochę.

Matka mnie zabije jak to zrobię...

A chuj... I tak mam przesrane jak wrócę do domu... Muszę się zastanowić nad przeprowadzką... Może ktoś mnie przenocuje?

Never Let Me Go ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz