Mia

12.2K 653 157
                                    

Dedykuję ten rozdział osobom, które zgadły na jaką przypadłość choruje Alan. Macie w nagrodę worki słodyczy! *rozdaje worki użytkownikom*

MegatronEverLover

  

Gratuluję ;)


Szliśmy przez sznur korytarzy. Moje ręce niekontrolowanie się trzęsły i pociły. Byłam strasznie zdenerwowana. Wiedziałam, że nie dowiem się niczego dobrego. Można powiedzieć, że miałam tą znaną "kobiecą intuicję" o której mówili mi kiedyś moi rodzice. Uśmiechnęłam się smutno na to wspomnienie. Nie lubiłam myśleć, ani mówić o mojej zmarłej rodzinie. W tym momencie dyrektor zatrzymał się przy wielkich drzwiach z napisem:

   Psycholog

Ogarnęła mnie jeszcze większa panika.

-Wejdź do tego pomieszczenia. Ja zostanę tutaj i na ciebie poczekam, dobrze? - Pokiwałam twierdząco głową. Wzrok mężczyzny był pełen zatroskania, co nie dodało mi otuchy. Wzięłam uspokajające wdechy i zapukałam w drewniane drzwi. Gdy usłyszałam pozwolenie - weszłam. Zewsząd poraziła mnie okropnie czysta biel. Ściany, sufit, biurko, podłoga... Wszystko w tym okropnym kolorze, który kojarzył mi się z psychiatrykiem.

-Dzień dobry. Usiądź proszę. - Mój wzrok powędrował w stronę dźwięku. Nawet nie zauważyłam, że na krześle, przy biurku stoi niski... człowiek? Tak, to był na pewno ludź, czy jak ich się tam nazywa.

-Dzień dobry - Odpowiedziałam grzecznie i usiadłam na wskazane mi miejsce.

-Pewnie zastanawia się pani jaki ma cel ta wizyta. - Uznałam to za stwierdzenie, więc nie odpowiedziałam.  - Otóż chodzi o pani mate. Chcę się pani napić wody? - Zapytał, zmieniając temat.

-Nie, dziękuję. Może pan kontynuować? Nie chcę mi się tu siedzieć. - Nie dość, że chciałam uciec stąd jak najdalej i poznać wreszcie prawdę o Alanie, to w dodatku ta istota strasznie śmierdziała perfumem Valentino - Uomo. Czasami mój świetny węch jest uciążliwy.

-Oczywiście. Powiem wprost, Alan jest chory.

-No to niech idzie do lekarza, co za problem?

-On nie zachorował na grypę. On jest chory psychicznie, proszę pani. - Zaschło mi w gardle i w tym momencie żałowałam, że odmówiłam tej szklanki wody.

-Na co choruje?

-Na schizofrenię paranoidalną. - Zapomniałam jak się oddycha. Mimo że nienawidziłam go, to w tym momencie było mi go strasznie żal. On nad sobą po prostu nie panuje. Mocno opadłam na siedzenie krzesła.

-Da się to jakoś wyleczyć? - Spytałam.

-No i tu mamy duży problem. Wilkołaki nie chorują tak jak my, ludzie. Praktycznie w ogóle nie chorujecie. Pani mate jest wyjątkiem od reguły i to strasznie utrudnia leczenie. Leki, które zresztą przestał zażywać... Nie działały tak jak powinny. Miał coraz częściej urojenia, odwrócił się od otoczenia, stał się oziębły i agresywny. Halucynacje również się pojawiały.

-To straszne. - Wydusiłam z siebie. - Co ja mam teraz zrobić?

-Z panią jako jedyną rozmawiał od dłuższego czasu. Panna działa na niego pozytywnie. - Prychnęłam.

-Podobno to rozrywkowy chłopak! Ma dużo znajomych i jest miły, tylko na mnie się uwziął! - Krzyknęłam zezłoszczona.

-Bzdura. Okłamywali panią. - Te słowa zamknęły moje usta.

-Jest świadomy swojej choroby? - Spytałam po chwili ciszy.

-Tak, czasami tak.

-Jak to ''czasami''? - Powoli zaczynałam się gubić w tym napływie informacji.

-Czasami odzyskuje świadomość. Nie ma na to reguły, po prostu staje się na chwilę miły i nazwę to dosadnie, normalny.

Oh...- Przypomniałam sobie jak mówił, że nie jest gotowy powiedzieć mi przyczyny jego agresywnego zachowania. Musiał w tym momencie odzyskać kontrolę umysłu.

-Wiem, że to dla pani trudne. Kontakt, a co dopiero związek z taką osobą jest okropnie ciężki, chociaż niektórzy ludzie funcjonują noralnie mimo tej choroby, u Alana to będzie znacznie trudniejsze. Załatwiamy pani możliwość na opuszczenie swojego mate. Jako, że król nie miał w kodeksie praw zawartej takiej sytuacji, poprosiliśmy o rozpatrzenie tej sprawy. Według mnie będzie miała pani wybór. Albo wasza więź będzie zerwana, albo zostanie pani z Alanem. Musi się pani przygotować i pomyśleć. Proszę pamiętać, że w każdej chwili może pani do mnie przyjść i porozmawiać, postaram się pomóc. - Podziękowałam cicho i wstałam z krzesła. Miałam większy mętlik w głowie, niż przed wejściem do tego miejsca.

-Muszę porozmawiać z moim mate. - Powiedziałam do dyrektora, który jak powiedział, stał i czekał na mój powrót.


Dodałam szybciej :D Ogólnie mam propozycję. Głosujcie w komentarzach! ;D

1. Pytania do bohaterów.

2. Rozdział z perspektywy Alana ;)




Wrogie mate ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz