Ostatnia rozmowa /I

2.6K 226 40
                                    

Pożegnania są trudne. To Fakt oczywisty, potwierdzony i nikt się z nim nie sprzecza. Najgorsze są takie, kiedy do danej osoby jesteś już przyzwyczajony i żyjesz z nią w codziennej rutynie. Codziennie wspólne śniadanie, treningi, czy żarty i rzeczy przyjemniejsze.

Stop.

To nie wyglądało tak...

Poranne proszenie Yuuriego, aby się obudził, ale ten zbyt zmęczony poprzednim dniem, nie ma zamiaru wyjść spod ciepłej pościeli. Gdy jednak Victor używa swojego uroku, w końcu ten wychodzi.

Tak więc, zacznijmy od początku, bo zgaduję, że pewnie się trochę pogubiliście... a raczej od "końca".

*♡*

Brązowooki po raz setny przewrócił się na drugi bok, nie mogąc usnąć. Było 30 minut po północy. Jego głowę zaprzątały myśli dotyczące jego trenera. Błąd. Byłego trenera, bo właśnie tego poranka miał wyjechać, zostawiając chłopaka na czas nieokreslony. Przez to odczuwał pustkę, choć prawdopodobnie ich następne spotkanie nastąpi na kolejnym Grand Prix, ale tylko i wyłącznie jeżeli Yuuri w ogóle w nim wystąpi. Prawdopodobnieństwo tego wynosiło nie więcej niż 50%. Co z tego, iż jest lepszy, skoro zabraknie w jego życiu... sensu. Uwielbiał drzeć koty z Victorem kłócąc się o błahostki, lub też spędzać z nim czas na nic nierobieniu. A teraz nagle ma tego zabraknąć?
Umiejętności miał, i to naprawdę wielkie. Wczuwał się w melodię, pokazując jej najlepsze oblicze. To nie piosenka nad nim panowała, a on nad nią, co nie jest łatwym zadaniem.
Nauczył się naprawdę wiele, nie tylko samych skoków czy jazdy... dzięki Victorowi zaczął być pewny siebie, przestał skrywać głęboko skryte emocje...
A było ich naprawdę wiele... gdzieś daleko, w miejscu, które ciężko sobie wyobrazić - co dopiero się tam dostać, a jeszcze gorzej je stamtąd wyciągnąć. Przeciągnął się, ściągając z siebie pościel. Nie mógł spać. Wpatrywał się w sufit, który okazał się być naprawdę fascynujące. Wszystkie delikatne pęknięcia mógł policzyć, bynajmniej było to aktualnie najciekawsze zajęcie. Pozostawało też dalej myśleć o Victorze...

- Ehh... - Westchnął. Skoro nie może zmrużyć nawet oka, to niech się do tego nie zmusza. Powoli wstał, i tym samym tempem podszedł do okna. Rozsunął firanki, oparł się o parapet, po czym zaczął podziwiać nocną panoramę na zewnątrz. Noc bowiem była przepiękna. Mógł je oglądać w nieskończoność. Ich blask odbijał się od szkieł okularów chłopaka. Dźwięk Tykającego zegara rozchodzil się po pomieszczeniu, lecz Yuuri nie zdawał się zwracać na to uwagi. Przestała go obchodzić godzina. Jego kakaowe tęczówki blyszczały tak jak gwiazdy. Nagle usłyszał ciche postukiwanie. Zdezorientowany się odwrócił. Rozejrzał się po pokoju.

- Zdawało mi się? - powrócił do swojej poprzedniej pozy, jednak to co tam zobaczył, zwalilo go z nóg. Tak... dosłownie. Coś srebrnego mignelo mu przed oczami, przez co ten zaskoczony odskoczył. Lekko się przestraszył. Jako iż Katsuki słynie ze swojego szczęścia, zahaczyl o coś, przez co z nie małym hukiem się przewrócił. Uderzył głową o podłogę.

- Aau.. - spróbował się podnieść, co przyszło mu z nie malym trudem.
Kręciło mu się trochę w głowie, jednak w końcu wstał. Dotknął zranionego miejsca, lecz od razu cofnął rękę. Syknął z bólu, zastanawiając się, co się właśnie przed chwilą wydarzyło. Znowu stukanie w okno. Lekko się kołysząc, ponownie do niego podszedł. Promienisty uśmiech, jaki zobaczył, złagodzil jego ból, a że ten jest dość zaraźliwy, sam się zaśmiał. Otworzył je wpuszczając do srodka srebrnowlosego.

- Bolało? - po chwili oboje siedzieli na łóżku, trzymając się za ręce. Victor miał zimną dłoń. Nie ma co się dziwić. Na dworze jest z 2°C.

- I to jak.. - Yuuri nie szczędził sobie szczerości. Bolało go jak diabli- Zdajesz sobie sprawę, jaki to ból przyrąbać głową o podłogę?

Victor popatrzył na niego. Miał czerwone policzki, z resztą jak i nos.

- Mi się jeszcze coś takiego nie przydarzyło. - zaśmiał się. Szczery, cichy śmiech. Chłopak smutno to odwzajemnił. Chciało mu się płakać, jednak zdawał sobie sprawę, ze to nie jest odpowiedni moment.

- Kiedyś na pewno ci to pokażę... - Niebieskooki zerknął na twarz młodszego mężczyzny. Potem wzrokiem zahaczał o jego ręce, brzuch i nogi. Chłopak znacznie różnił się od ich pierwszego spotkania. Teraz jego oczy nabrały nowego błysku, zdawały się odzyskać utracony kiedyś kolor, który przyćmiły smutne incydenty z jego życia. Niegdyś nieatrakcyjna, szara myszka... a teraz, cóż...

- Seksowny potwór...

- Słucham?

- powiedziałem to na głos? - spojrzeli na siebie. Po krótkim milczeniu, wybuchneli śmiechem, zaciskając mocniej swoje dłonie. Teraz nieco bardziej ogrzane, przez ciepło bijące od bruneta.

- Yuuri... - Chłopak na dźwięk swojego imienia, zwłaszcza wypowiedzianego rozpaczliwym tonem, dostał dreszczy. - Będzie mi Ciebie...

Nie dokończył, bo ten rzucił się na niego, zamykając w szczelnym uścisku. Na ten gest Victor nie wytrzymał i odwzajemniając uścisk, rozpłakał się. Na swoim ramieniu również poczuł mokre, ciepłe łzy należące do brazowookiego. Nie ukrywali swojej rozpaczy, ba, ukazywali ją w najbardziej żałosny sposób, jaki się dało.

Tak więc, w tak piękną noc, gdzie na granatowym niebie górował księżyc, w towarzystwie małych istot niebieskich, para mężczyzn doznawała swojego przyjemnego dotyku po raz ostatni.

T^T

Yuuri obserwował, jak Victor obściskiwał każdego po kolei, dziękując za tak ciepłe przyjęcie go w Hasetsu i za wspólny, spędzony czas. Nie było go wiele, jednak dla niego były to bardzo ważne dni. Trwajac w tak codziennej rutynie, przy rodzinnej atmosferze...
Gdy nastała chwila ostatecznego pożegnania, jednocześnie spojrzeli sobie w oczy.

"Nie będę płakał..." - pomyślał młodszy z nich. Patrzyli tak na siebie, po czym tracąc ostatnie ziarenka ich wspólnej radości, równocześnie powiedzieli:

- Do widzenia.

"Nie będę płakał..." - przetarł dłonią oczy. Obdarzył Victora najpiękniejszym uśmiechem, jakim potrafił zrobić. Wyrażał on tyle bólu, jednak zawarta w nim miłość, przeważała ją dwukrotnie. Ten patrzył na niego tak, jakby chciał ponownie się rozpłakać. To wiele dla niego znaczyło, ten drobny gest, przez który nie będzie mógł spać bez husteczek w zanadrzu. Niechętnie Wsiadł do samochodu. Ostatnie co Yuuri usłyszał, było głuche odpalanie silnika. Samochód coraz bardziej się oddalał, a wraz z nim, jego pierwszy, prawdziwy przyjaciel...

"Przynajmniej nie teraz" - w myślach ujrzał śmiejącego się Victora, po czym pobiegł w stronę swojego pokoju. Zamknął drzwi,oparł się, po czym osunął się na nich. Położył dłonie na twarzy, jednak nic nie dało rady ukryć tych łez.

Tej nocy również oglądał gwiazdy, wciąż zapłakanymi oczami. Sam.

__________

Przejdzie coś takiego? Starałam się T^T
Od razu mówię!
Tak... tu były podteksty...
Jednak Victora i Yuuriego łączy tu na razie tylko przyjaźń.
.
.
Na razie ( ͡º ͜ʖ ͡º)

Do następnego! ♡
Ps. Uwielbiam tą piosenkę 💟

Inna Strona // Victuuri ♢ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz