Futon /IV

1.3K 173 30
                                    

Słucham tego dobrą godzinę...

Uwielbiam takie piosenki! Zwłaszcza ten fragment... gdzie śpiewa "o-o-o"

"You're messing around"

*^*

____________________________

*Yuri*

- Mari! Wyłaź stamtąd! - Krzyczałem do drzwi stojących przede mną. Walenie pięściami w ciemne drewno nie miało zbyt dobrych efektów, jedyne co mi to przyniosło, to lekki ból dłoni. Patrząc na to z punktu widzenia osoby trzeciej, moje zachowanie mogło wydawać się nienormalne. Jednak parę gości prawdopodobnie posiada rodzeństwo, więc z całą pewnością by mnie zrozumieli.
W końcu WŁASNA siostra, wyrzuciła mnie z WŁASNEGO pokoju. To normalne w rodzinie, nie istnieje coś takiego jak "przestrzeń osobista" czy inne pierdoły. W kaźdym razie, nie znany jest mi powód co ona tam wyczynia, jednak nawet jeżeli posprzątała mi wszystko, włącznie ze starymi plakatami, których rogi były zdarte, a same straciły dawny kolor - zemszczę się. Gdyby to zrobiła, pewnie uznałbym ją za miłą, pomiając oczywiście to, iż się tu włamała. Nie wybaczę jej jednak tego, zważając, iż wyrzuciła mnie w czasie kiedy... tak właściwie, to nic nie robiłem. Ale to i tak nie powód, żeby nagle wpadać do mojej oazy spokoju, łapać mnie "na księżniczkę", po czym upuścić mnie na podłogę w przedpokoju! Nie dość, że gwałtownie, to jak brutalnie! I pomyśleć, że z taką osobą mieszkam parę dobrych lat!

Westchnąłem zrezygnowany. Najwidoczniej nic na to nie poradzę. Zamknęła się od środka. Jedynym co mi pozostało, to nadzieja, aby nic mi nie zniszczyła, tym bardziej aby nie odkryła moich... dość... dziwnych upodobań. Mniejsza, w końcu nie weszła mi się tam, aby grzebać mi po rzeczach, prawda? ...

Oby moje kryjówki okazały się skuteczne.

Ponownie rozpocząłem walkę z drewnianymi wrotami, wręcz błagając aby jakimś cudem zamek puścił.

- Będę robić ci codziennie śniadanie! - Skoro pewnie tej wojny i tak nie wygram, to chociaż spróbuje negocjować. Co jak co, ale gotować to ja potrafię. Jak oprze się moim daniom, to wtedy zacznę się martwić. Możliwe, że jak mi się nie powiedzie, będę spał na podłodze w kantorku, czego wole uniknąć. Odpoczywanie w swoim własnym kącie, gdzie nikt ci nie przeszkadza, nie dobija się do drzwi, nie wchodzi bez pukania... nie, chwila. Pomyłka. Naruszanie swoich przestrzeni wdało jej się w krew. Po prostu masz własną przestrzeń, własne miejsce. Tyle.

Gdy chciałem z utraconymi już siłami, uderzyć ostatni raz te piekielne drzwi oddzielające mnie od moich ukochanych książek, otworzyły się. Uradowany nagłym postanowieniem drewnaniego przedmiotu, w duchu dziękowałem za wysłuchanie moich próśb. Cofnąłem się, pochylając się do przodu. Zdenerwowany spojrzałem na dziewczynę, która niewinnie w nich stała. Nie zwracając na nią dalszej uwagi, wbiegłem do środka. Szybko się rozejrzałem. Łóżko stoi na poprzednim miejscu, szafki są zamknięte. Futon leży na podłodze. Miejsce po plakatach nadal są jaśniejsze niż pozostała część ściany. Okno mam w stanie nienaruszonym, żadne kawałki szkła nie walają się po podłodze. Wszystko wygląda tak jak poprzednio, więc czemu mnie wygoniła?

Chwila. Futon?

Co on tu robi? Planuje ze mną spać, czy co? Umacnianie rodzinnych więzów do niej bo pasuje. Odwróciłem się, spoglądając zaskoczony na siostrę ciągle stojącą w drzwiach. Posłała mi lekki uśmieszek, przymrużając oczy.

- Będziesz miał gościa, reszta pokoi jest zajęta. - Potrzebuje paru sekund na przetrawienie tej informacji. Zamurowało mnie. Spojrzenie miałem skierowane w nią, choć jakoś nie mogłem jej zauważyć. Usta otworzone. Po chwili zebrałem fakty, próbując połączyć fakty. Mam spać z obcym człowiekiem?

Inna Strona // Victuuri ♢ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz