Prolog

227 17 4
                                    

[ James Potter ]

Kolejny zły sen. Budzę się z krzykiem w środku nocy. Cały się trzęsę. To nie może być prawda!!! Nie pozwolę, by coś się stało mojej rudej piękności.
James, ogar to tylko sen.
Ale ja się o nią boję. I kim ty jesteś?
Nieważne.
Nie dowiedziałem się trudno, ale ten głos miał rację. To tylko sen. Wstaję muszę do niej napisać. Tak dla pewności. Yhh... jak tu zacząć, jak tu zacząć, jak tu zacząć?! Już mam pomysł! Obudzę Łapę i go spytam.
- Łapa !!! Wstawaj!
- Co śmierciożercy atakują czy co? - mówiąc to wyskoczył z łóżka niczym strzała, dzielnie dzierżąc różdżkę.
- Nie. Nie wiem jak zacząć list do Evans. - odparłem otwarcie.
- Człowieku! Czy ty normalny jesteś ! Jest trzecia w nocy ! - krzyknął na cały dom. Na całe szczęście nie było moich rodziców.
- Dobra, nieważne. Ale jak mam zacząć?!
- Nie wiem człowieku, nie wiem! Sam coś wymyśl.

Wyszedłem obrażony z pokoju. Z garażu wyciągnąłem najnowszego Zamiatacza. Rozgwieżdżone niebo, wiatr i miotła zawsze pomagały mi w myśleniu. Pobliskie drzewa delikatnie szumiały. Ta spokój i cisza mogłyby trwać wiecznie, ale nikt jej nigdy nie słucha, ginie zawsze o poranku. To takie smutne. Wsiadłem na Zamiatacza. Wzbiłem się wysoko w chmury. Z tej wysokości Dolina Godryka wygląda wspaniale. Mrok jak mięciutki, ciepły koc spowija miasteczko. Światła latarni rozświetlały delikatnie spustoszałe ulice. Ciepły, letni, wieczorny wiatr rozwiewał moje czarne, jak noc włosy. Zrobiłem dziesięć okrążeni i do głowy wpadł mi już pomysł na list. Niestety nasunęło mi się pytanie, dlaczego ona mnie nie kocha? Może odpowiedź kryje się w gwiazdach? Tego się dowiem, bo na astrologii albo usypiam albo wlepiam me ślepia w Evans. Oj, Evans... ty źle na mnie działasz. Mogłem mieć każdą jednak wybrałem ciebie. Lily Evans. Co tak naprawdę kryję się pod tą nazwą? Złość, ambicja, radość, smutek, piękno. Zeskoczyłem z miotły i ruszyłem do domu poszukać jakiegoś zbędnego pergaminu. Usiadłem w gabinecie ojca, bo tam mi się najlepiej pisze. Zacząłem gryzmolić coś na pergaminie, a gdy skończyłem wysłałem list moim puchaczem Zefirem.

~*~

Na cudnym, letnim niebie nie było ani jednej chmurki. Wiatr jakby ucichł, a całe życie w okolicy się zatrzymało. Na ulicach w promieniu 5 km nie było żadnego samochodu. Nagle oświeciło mnie, że nie napisałam wczoraj do Kler, jak spodobał mi się jej ulubiony mugolski film. A co tam i tak już jutro się spotkamy. Chciałabym uwiecznić te moje poranne przemyślenia i piękne barwy otoczenia. Może i nie umiem rysować, ale zapisać me przemyślenia zawsze zapisać w pamiętniku można.
Drogi pamiętniku!
Już jutro wracam do Hogwartu. Nie mogę się doczekać spotkania z moimi przyjaciółkami : Ann Taylor, Dorcas Meadowes oraz Kler Sorel. Za kilka godzin znów będziemy się razem śmiać jak nie opamiętane, kłócić o to, która teraz sprząta pokój i oczywiście gadać na różne tematy. Szczerze mi brakowało tych trzech zołz.
Lily

Tak, króciutko postanowiłam to wszystko streścić. Nawet nie zauważyłam, jak szybko mija czas. Była już dziesiąta, a wstałam przecież o szóstej. Trzeba, by się wygramolić z mojego mięciutkiego łóżka i iść coś zjeść, bo naszła mnie dziwna ochota na tosty.

Założyłam moje różowe papucie i gdy miałam już wychodzić, przypomniałam sobie, że powinnam posprzątać ten cały syf, który zostawiłam po nocnym maratonie filmowym. Czułam, że dzisiejszego dnia nic mi nie zepsuje.

W podskokach schodziłam ze schodów, gdy nagle się poślizgnęłam wypadłam na kogoś. Gdy spojrzałam na tą osobę totalnie prysł mój cały humor. Przede mną stała Petunia w ślicznej, białej, letniej sukience na ramiączkach i kapeluszu z delikatną również białą kokardką. Wyglądała prześlicznie. Niestety cały efekt psuła brązowa plama na samym środku sukni, którą zrobiły resztki mojego kakao.
- Tuniu, przepraszam - zaczęłam. - Ja, ja nie chciałam! Naprawdę nie chciałam! Wyglądałaś ślicznie.
- Nie dość, że jesteś dziwna i robisz mi wstyd, bo co chwila do domu wlatują jakieś sowy i muszę się tłumaczyć, że ty masz jakąś hodowle, to teraz jeszcze ty zazdrośnico popsułaś mi jeszcze moja ulubioną sukienkę! - zaczęła krzyczeć na całe osiedle. - Ja naprawdę nie wiem co ci zrobiłam, że musiałaś to zrobić !

Wybiegła z korytarze wprost do swojego pokoju płacząc. Nie chciałam, żeby płakała. W oczach zebrały mi się łzy. Straciłam kolejny punkt w jej oczach. Czy ja naprawdę jestem taka nieznośna?

Udałam się w stronę kuchni. Kto wie może jedzenie uśmierzy ból? Zrobiłam sobie tosty i położyłam na talerzu. Nagle przez kuchenne okno wleciał, dorodny biały puchacz. Wyglądał zupełnie, jak sowa Pottera. Aj, to przecież jest sowa Pottera. Co się ze mną dzieje, w ogóle nie myślę. Dałam ptaku krakersa i wyjęłam list z jego dziubka. Cóż i tak ten dzień jest zły, więc co za różnica, czy to co przeczytam zdenerwuje mnie jeszcze bardziej. Otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać.
Kochana Lily ! ( Ja mu dam kochana. )
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze. Jak Ci mijają te ostatnie dni wakacji? Czy twoja ukochana siostrunia nie zabiła Cię jeszcze wzrokiem? Mam jakieś dziwne przeczucie, że chociaż ten króciutki liścik przeczytasz i odpiszesz. Może w tym roku zakopiemy topór wojenny i zostaniemy zwykłymi przyjaciółmi?
Twój James

Nie wierzyłam w to co przed chwilą przeczytałam. Czy ten James Potter zaproponował mi zwykłą przyjaźń ? Może wreszcie dorósł? Ale wróć! To Potter w tym musi być jakiś haczyk. No, ale z grzeczności odpisać wypada. Ale jak zacząć. Gdy po kilku minutach ułożyłam list w głowie zaczęłam zapisywać me myśli na papierze.
Jamesie!
Dziękuję za list! Nic mi nie jest. Wakacje standardowo spędziłam w domu, a te ostatnie dni mijają mi szybko i przyjemnie. Petunia ( nie myliłeś się ) chciała mnie po prostu zabić jednym spojrzeniem, niczym bazyliszek. Nie mam pojęcia co kryje się pod twoim zdaniem „ zwykłymi przyjaciółmi" , ale możemy zostać dobrymi znajomymi.
Lily

Zamknęłam kopertę z listem i dałam do zaniesienia Zefirowi. Patrzyłam, jak ten majestatyczny ptak odlatuje i znika gdzieś w oddali. Gdy zniknął gdzieś z horyzontem, wróciłam do spożywania mojego śniadania. Niestety me ukochane tosty już wystygły, a herbatę podkradł mi tata. Więc od początku muszę zacząć robić moje śniadanie, bo umrę z głodu.

Cześć to moje pierwsze opowiadanie i dopiero się uczę. Może komuś się spodoba. Z góry przepraszam za błędy.

| True Love | HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz