Rozdział 11

70 6 2
                                    


Mecz miał się już zacząć. To mój dopiero drugi rok bycia kapitanem, ale muszę stwierdzić, że tego roczna drużyna jest naprawdę świetna i nie jestem pewien czy za rok uda mi się skomponować lepszą. Frank Longbottom jako obrońca,  Andrew Hall, chłopak z piątego roku, oraz Michael Watson to najlepsi pałkarze jakich można znaleźć. Naszymi ścigającymi są oczywiście Łapa, Lunio i Kler, a ja jestem jedynym i niepowtarzalnym, przystojnym szukającym.  Wszyscy w szatni byli już gotowi do wyjścia na boisko, a więc czas na mowę motywującą.

- Za chwilę rozegramy pierwszy mecz quidditcha rozpoczynający sezon. Gramy z Puchonami, którzy jak widzę w tym roku mają jeszcze lepszy skład niż poprzednio. Pamiętajcie do tego meczu przygotowywaliśmy się cały miesiąc. Damy radę! Taktykę wałkowaliśmy setki razy. Jesteście najlepszymi z najlepszych i nie ma od was lepszych.  Na boisku zachowajcie spokój i bądźcie po prostu sobą. A więc miłej gry. Wygramy?!

- Wygramy! – odkrzyknęli chórem.

Drużyna zaczęła wychodzić. Szybko zabrałem mojego Nimbusa i potruchtałem, by do nich dołączyć.

- Świetna mowa panie kapitanie – powiedział Syriusz.
- A dziękuję. Czuję się dzięki niej zagrzany do gry? – uśmiechnąłem się sugestywnie.
- Zagrzany do gry to ja się czuję, ale nie dzięki twojej mowie, lecz dzięki tym pięknym dziewczynom na trybunach.
- Pff.

Gdy staliśmy już kole środkowym, a pani Harvey wypuściła piłki poczułem się wreszcie w swoim żywiole. Wzbiłem się w powietrze. Za złotym zniczem, który zaraz po tym zniknął gdzieś w oddali. Danny Scott jak widać też nie próżnował wybierając drużynę. Właśnie Kler z kaflem pruła jak strzała pod obręcze Puchonów, gdy jeden z  pałkarzy Joe odbił w jej stronę tłuczka. Mały włos, aby dostała, gdyż ani Michael, ani Andrew nie mógł jej pomóc, ale ona wykonała pierwszorzędny unik podczas, którego na dodatek podała kafla Remusowi, by ten trafił do obręczy.

- REMUS LUPIN ZDOBYWA DLA DOMU GODRYKA 10 PUKTÓW! A jednak potrafi robić coś innego niż czytanie książek i ….
- Panie Green ! Jak się pan zachowuje! To oburzające! Proszę o komentowanie meczu bez zbędnych uwag! – oburzyła się profesor McGonagall.
- Dobrze pani profesor!
Było już 40:90 dla Gryffindoru.

Wygrywaliśmy i bardzo dobrze, ale nie mogliśmy  stracić tej przewagi . Musiałem znaleźć złotego znicza. Latałem w koło boiska. Niestety piękna złota jesień jest denerwująca kiedy wypatruje się również złotego znicza. Ugh. Danny nagle przyśpieszył, czyżby wypatrzył znicza, którego ja nie zauważyłem? Jak to możliwe? Uff, chyba jednak nie. Zwolnił i znów zaczął kręcić się w tą i z powrotem. 

- Syriusz Black wykonuje pierwszorzędny unik, choć nie wiem jak wsiadł na miotłę z tym swoim wielkim ego….
- PANIE GREEN WŁAŚNIE ZAROBIŁ PAN SZLABAN W SOBOTĘ! – wrzeszczała profesorka.
- Ale proszę pani w sobotę?
- Owszem i bez dyskusji.
- No dobrze. Black mija Pamlera, podaje do Sorel, zwrot do Blacka i mamy 40:100! Ale zaraz zaraz…. Czyżby Potter zobaczył znicza?! Och tak! Pędzi jak szalony. Do pościgu dołącza Scott. Joe Bulter odbija tłuczka w stronę kapitana Gryfonów, ale zaraz odbija go Michael, który pojawił się tam nie wiadomo skąd. Przy okazji Lupin prawie dostał drugim tłuczkiem, a Puchoni zdobyli 10 punktów! Potter już prawie ma znicz, gdy nagle złota piłeczka skręca w stronę Dannego. Teraz kapitan Puchonów ma szansę dać zwycięstwo swojej drużynie. Mililmetry i będzie mieć ją w dłoni. A jednak znicz był szybszy! Proszę państwa, ale James Potter nie zaprzestaje pogoni. Mija Scotta i pędzi dalej. Scott nie próżnuje i leci za Potterem. Teraz lecą na równi! Od tego momentu wszystko zależy od szczęścia i umiejętności, którym zapewne obu nie brakuje. 60: 100! Teraz Danny jest na prowadzeniu , nie James, Danny, James, Dany , James … O nie znicz szybko pruje prosto w dół. Potter bez wahania leci za nią w dół. Przecież zaraz zderzy się z ziemią! Trybuny milkną. Prawda wyjdzie na jaw za trzy, dwa , jeden i …. JAMES POTTER ŁAPIE ZŁOTEGO ZNICZA CZYM DAJE ZWYCIĘSTWO GRYFFINDROWI!!!

~*~

Impreza, którą organizują Huncwoci nigdy nie jest nudna, nawet, gdy zaproszeni są uczniowie tylko z jednego domu, którym jest Gryffindor. A może szczególnie wtedy? Mniejsza o to. Potter został wniesiony przez Remusa na barana i okrążał ich tłum cudownych dziewczyn oraz zagorzałych kibiców. Wiwatowali na jego cześć i całej drużyny, w tym mnie. Było dużo miłych słów, ale teraz najważniejsza jest impreza.

- Panie i panowie z okazji wygranej w meczu zapraszamy na imprezę o 19.00 w pokoju wspólnym! – obwieściłem całemu domu.

Nawet nie wiem kiedy, większość dziewczyn z piskiem popędziła do dormitorium, by przyszykować się na imprezę. No cóż płeć piękna to płeć piękna, zawsze chce wyglądać jak najlepiej. W pokoju zostało już tylko kilka osób w tym my oraz Lily, Ann, Dorcas i Kler.

- Udany mecz Black – odezwała się Tylor. – Nawet bez kontuzji.
- A dziękuję to wszystko dzięki waszemu dopingowi moje miłe panie! – schlebiłem.
- A mojemu? Łapciu? – zapytał słodko Peter machając rzęsami.
- O przyjacielu ty mój osobisty trenerze motywacyjny, cóż ja bym bez ciebie zrobił?
- Peter on by się zagłodził bez ciebie. – stwierdził Potter.
- A propo jedzenia trzeba go trochę do 19.00 skombinować – wtrącił Remus.
- To ja już widzę kilku chętnych.
- Ja chcę! – powiedziała Kler z pełną buzią… czekolady? Skąd ona ją wzięła? I się nie podzieliła?

Zaraz przemieniła słowa w czyn i pobiegła do kuchni ciągnąc ze sobą Jamesa oraz Glizdogona. Zaraz po ich wyjściu Remus zaczął przeszukiwać swoje kieszenie.
- Czegoś szukasz Remusie? – zagadnęła  Lily.
- O nie… Ona już nie ma życia! Znowu zjadła moją czekoladę! – krzyknął i ruszył w pogoń za dziewczyną. – Wisisz mi czekoladę Sorel!
- Ona się nigdy nie zmieni – podsumowała Dorcas.
- Żegnam, was kochane, ale moje włosy same się nie ułożą.

Witam! 😘  Oto i kolejna część, która pojawia się po przerwie. Staram się poprawić tamte rozdziały, ale nie chcą się aktualizować ;-; ( kocham cię Wattpadzie ). Muszę też poinformować, że następny rozdział pojawi się dopiero po świętach ( chyba, że zdarzy się cud ) .
~   remuska06

| True Love | HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz