Dramat

1.8K 99 7
                                    

Tony

Następnego dnia mieliśmy wracać z powrotem do Londynu, ale moja nadopiekuńcza siostra uparła się że bez śniadania nas nie wypuści.

-Nie wyposzczę was głodnych - Uparła się wymachując mi łyżką przed nosem - Mój przyszły szwagier jest taki chudy! Czy ty go w ogóle karmisz?-Przewruciłen oczami. Mówiłem że jest nadopiekuńcza.

-Nie jestem cudy...Tylko atletycznie zbudowany!-Odezwał się Rayan z buzią pełną naleśników.Uniosłem brew na niego.Nie powiedział bym że jest atletyczny. Do niego bardziej pasuje określenie "sama skóra i kość'' ale nie będę się odzywał nie chce rani jego męskiej dumy. Usiadłem obok niego i zabrałem mu dość spory kawał naleśnika z talerza.

-Podziel się grubasie.- Otarłem z jego polika dżem i oblizałem palec. Twarz Rayana zalał rumieniec i spuścił wzrok na talerz. Zaśmiałem się i pocałowałem go w policzek. Boże jaki on uroczy normalne do schrupania. Wysmarować dżemem truskawkowym i schrupać.

Po śniadaniu wsialiśmy do mojego auta i ruszyliśmy w drogę powrotną do Londynu. Spojrzałem na Rayana który machał przez okno auta do mojej siostry. Na jego twarzy gościł uśmiech. Szczery i szeroki. Boże mógł bym patrzyć na jego uśmiechniętą twarz godzinami.

-Ive cie lubi. Chyba nawet bardziej niż mnie.- Przrwałem cisze która panowała miedzy nami.

-Jest fajna.- przyznał drapiąc się po głowie. -Też ją lubię. Jesteście podobni.

-Tak ? W jakim sensie ?

-No wiesz...macie podobne rysy twarzy .-Wytłumaczył z uśmiechem - Ale ty jesteś sexownieszy.- Prawie zakrztusiłem się śliną. No takiego komplementu to ja się nie spodziewałem. Spojrzałem na niego. Na jego twarzy zagościł sexsowny uśmiech pełen pożądania. Od kiedy on taki odważny ? Wole nie wnikać. -Poza tym Ive zajebiście gotuje. -Rayn wzruszył ramionami

-A ty jak zwykle o jedzeniu.

-No co ja poradzę ze kocham jedzenie.-Ranay wzruszył ramionami ale po chwili spoważniał.- Podrzucisz mnie do mamy ?

-Stało się coś?

-Ostatniej nocy pogorszyło jej się. Pielęgniarka rano dzwoniła do mnie.

Gdy dojechaliśmy już do miasta odwiozłem go prosto pod dom opieki. Patrzyłem jak wysiada i idzie w stronę wejścia. Zauważyłem jak podbiega go niego jakaś pielęgniarka. Była ładna. Miała długie rude włosy sięgające jej do połowy pleców. Ubrana była w zwykły kitel,ale pod nim można było zobaczyć zarys jej kształtów. Poczułem ukucie zazdrości kiedy złapała go za przed ramie z uśmiechem i zaciągnęła go w głąb budynku .Po paru minutach bezsensownego gapienia się w budynek postanowiłem odjechać i wrzucić do domu. Odjechałem. Zazdrosny jak cholera.

Wróciłem do domu i rozejrzałem się do okoła. Dopiero teraz zauważam te małe rzeczy które wniósł do mojego życia Rayan. Wcześniej to mieszkanie było puste. Teraz głownie dzięki jego obecności zaczynam czuć się jak w domu. Szkoda tylko że musiałem go kupić. Spokojnym krokiem weszłem do kuchni. Tutaj też można było zobaczyć oznaki przebywania Rayna. W kącie kuchni walały się kartony po fast foodach, oraz opakowania po serze w spreju ( dop autora Zajebista sprawa taki ser XD) Nigdy nie zrozumiem jego chorej miłości do tego typu jedzenia. W jego pokoju było pełno książek, zeszytów oraz kserówek jak na porządnego studenta przystało. Jego łóżko było nie pościelone, z jego szafy wsypywały się ubrania a nawet buty. Wchodząc w głąb pokoju o mało nie zabiłem się o jego deskorolkę, która leżała na środka pokoju. Pokręciłem głową z rozbawieniem. Na pierwszy rzut oka Rayan jest ogarniętym, rozgarnięty młodym człowiekiem, ale po dłuższej znajomości ten obraz znika. A na jego miejsce pojawia się młody chłopak który tak naprawdę jest mega szyfiarzem, który nie może raz a porządnie ogarnąć swojej szafy. Usiadłem na jego łózko i do reki wziąłem zdjęcie jego rodziny. Uśmiechnąłem się delikatnie i spojrzałem na jego uśmiech na zdjęciu. Dotknąłem ręką jego twarzy na zdjęciu. Boże gdy nie on moje życie było tak nudne. Nie chce żeby on już kiedy kolwiek znikną nie chce żyć bez niego.

Rayan

Nie mogę uwierzyć w to o się stało. Rozmawiałem z mama nie całe piętnaście minut temu, a teraz ona nie żyje... Ona poprosiła żebym zadzwonił po moje rodzeństwo. Zostawiłem ja na chwile. Na kurwa nie całe piętnaście minut, a jak tylko wróciłem do niej to ona była już martwa. Nie mogłem się ruszyć stałe zamurowany i pustym wzrokiem przed siebie. Po chwili lekarze mnie wyprosili z sali żeby zająć się jej ciałem. Stanąłem na korytarzem nie mogąc się otrząsnąć. Po chwili poczułem jak ktoś otula mnie rekami. Spojrzałem na dół. Elle. Moja malutka siostrzyczka przytulała się do mnie. Głowę miała wtuloną w moja klatkę piersiową. Po jej policzkach.

- Ona nie żyje?- Joe spytał cicho. Pokiwałem tylko głową. Dean wtulił się też w mnie. Joe stał z głową spuszczoną. Wyciągnąłem rękę do niego i przyciągnąłem go do mnie. Wydziałem jak ją wywożą.

-Nie patrzcie.-szepnąłem do rodzeństwa. -Zabiorę was stąd.-Wyprowadziłem ich z domu opieki i zawiozęm do mieszkania Tonego. Otwieram drzwi i wpuszczam ich mieszkania. Tony stał w kuchni z filiżanka herbaty. Uniósł brwi z zdziwieniu widząc naszą czwórkę. - Idźcie do mojego pokoju zaraz do was przyjdę.- Powiedziałem do nich i patrzyłem jak znikają w mojej sypialni.

-Mogą zostać na noc?-Spytałem Tonego

-Tak, jasne. Stało się coś?-Spytał dotykając mojego policzka.

-Mama umarła.-Powiedziałem cicho. Oczy Tonego rozszerzyły i szybko obją mnie. Położyłem głowę na jego ramieniu. Zaczął pocierać moje plecy. Zamknąłem oczy na chwile. -Musze iść do nich. Później pogadamy okey ? -Tony tylko pokiwał głową i mnie puścił. Z lodówki chwyciłem cztery piwa i udałem się do siebie. Musze teraz zająć się rodzeństwem.

-Piwo?-Dean wziął zdziwiony od mnie butelkę- Halo jesteśmy nie letni kapitanie.- Przewróciłem oczami. Dean ma manie nazywanie mnie kaptanem.

-Ten jeden jedyny raz wam pozwalam. - Otworzyłem butelkę i wziąłem łyka.- Za mame.- Wziosłem toast.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Tym smutnym aspektem zakończymy rozdział...

Aloha! To znowu ja ! Mam parę ogłoszeń parafialnych. Po pierwsze powoli jak żółw do kibla zmierzamy do końca opowieści! Chce też przeprosić ze tak dawno rozdziału nie było. Ale moja wena przeszła w tryb " Dam ci pomysł na kolejne inne opowiadania, z bieżącą męcz się sama''.

P.S dominaxoxo miałaś racje prawie tysiąc słów ziomek XD

Na Sprzedaż. [ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz