4 | Ona nie żyje.

677 77 15
                                    

Chloe's POV

23/04/2013

Wstałam wcześnie rano, co było dość dziwne, jak na mnie. Zazwyczaj lubiłam pospać nieco dłużej, jednak dzisiaj obudziłam się nadal mając to dziwne przeczucie. Sądziłam, że ono mnie opuści, skoro nigdzie nie wychodziłam. Przeciągnęłam się i nagle zastygłam z rękami uniesionymi w górze.

A co, jeśli to przeczucie nie dotyczyło mnie?

Momentalnie wyskoczyłam z łóżka i w miarę ogarnęłam, to znaczy przeszłam trasę szafa-łazienka-prysznic-kuchnia w niesamowicie szybkim tempie. Mamy nie było, zostawiła tylko karteczkę na lodówce, że wróci później. 

Zostawiła ją wczoraj... Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że coś się wydarzy. Zabrałam jakiś batonik zbożowy, który leżał na blacie, naciągnęłam czapkę na głowę i pobiegłam do samochodu, uprzednio zabierając kluczyki z szafki. 

Dwa Wieloryby. Byłam tam po pięciu minutach. Otworzyłam drzwi restauracji drżącą dłonią. 

"Żeby ona tu była, proszę, żeby tu była" - powtarzałam to w myślach jak mantrę.

Od razu do moich nozdrzy uderzył zapach smażonej ryby. Zaburczało mi w brzuchu, w końcu byłam posilona jedynie jakimś batonikiem. Jednak nie teraz w głowie mi jedzenie, musiałam dowiedzieć się, czy mama tu jest. Stanęłam przy ladzie i oparłam na niej dłonie, wychylając się do przodu, aby chociaż odrobinę dostrzec to, co dzieje się w kuchni. Niestety, nic nie zauważyłam. Chciałam już przeskoczyć przez ladę, ale zatrzymał mnie młody pracownik restauracji.

— Ej, ej, ej! — krzyknął, podbiegając do mnie ze ścierką w dłoni. W jego oczach widziałam lekkie przerażenie.

— Czego chcesz? — warknął, a jego twarz nagle nabrała złowrogiego wyrazu. Nieco mnie to rozbawiło.

— Jest tu Joyce Price? — zapytałam bez ogródek, krzyżując ramiona.

Chłopak wzruszył ramionami, co mnie strasznie wkurzyło.

— Jest tu czy nie? — wycedziłam.
— Spokojnie, mała — zaśmiał się — Nie ma jej tu. Wyszła wczoraj z jakimś kolesiem, dzisiaj jeszcze nie przyszła.

— Z jakim kolesiem? — jęknęłam. Wiedziałam, wiedziałam, że jest źle.

— Skąd mam wiedzieć?

— Nie wiesz, jak wyglądał?

— Nie pamiętam, mała. Codziennie mamy tu mnóstwo klientów. To jest restauracja — wyjaśnił powoli, jakby mówił do niedorozwiniętego dziecka.

— Tyle to ja wiem.

— Nie możesz do niej zadzwonić? — rzucił, polerując ścierką ladę.

W duchu strzeliłam sobie dłonią w czoło. Nawet o tym nie pomyślałam, kierując się od rana "złym przeczuciem".

— Może i masz rację — mruknęłam. Nie lubiłam, kiedy ktoś inny miał rację. 

Chłopak pokręcił głową z rozbawieniem.

— Ale spróbuj tylko jeszcze raz powiedzieć do mnie "mała", to obiecuję, że dam ci w ryj — warknęłam i opuściłam lokal. 

Siedząc w samochodzie, wyciągnęłam telefon i wybrałam numer mamy. Po czwartym sygnale przestałam mieć nadzieję, jednak mama w końcu odebrała.

— Chloe? Co się stało? — zapytała zaspanym głosem.

— Ty się jeszcze pytasz? — wrzasnęłam — Od wczoraj nie ma cię w domu, gdzie jesteś?

Friendshit. | Life is StrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz