Rozdział V

10K 629 223
                                    

O, a co to? - zapytał sam siebie wampir. Z walizki jego żywiciela wystawała jakaś koperta. Chłopak wyciągnął z niej list i zaczął czytać.

Witaj. Chciałeś ofiarę, więc ją masz. To mój wnuczek. Mój jedyny skarb. Jest bardzo delikatny i słaby, więc nie przeginaj z wysysaniem z niego krwi, proszę. Nie chcę żeby stała mu się krzywda. Jestem okropnym tchórzem...nie mogłem wymyślić nic lepszego. Nie rób mu krzywdy, błagam. To jeszcze dziecko. Chciałbym Cie o coś poprosić. Niech ma dogodne warunki do mieszkania. I nie znęcaj się nad nim...pewnie teraz mnie nienawidzi. Przekaż mu, że przepraszam i że jestem nic nie wartym chujem. 

- Nie ogarniam cie staruchu.  - westchnął i odłożył kartkę na biurko. Zaraz..za kogo on mnie ma? Okej, jestem wampirem spoko, ale mam serce i resztki człowieczeństwa. Może nie jestem przemiły i przecudowny ale nie jestem potworem. Oczywiste jest to, że będę pił jego krew, to normalne. Ale nie zamierzam go torturować. Po za tym mam ochotę poznać go lepiej... Matthias sam nie wiedział co się z nim dzieje. Kiedy był tak blisko jego, czuł, że jego serce bije szybciej. To było spowodowane tym wspaniałym uczuciem picia cudownej krwi, czy bliskość jakiej doświadczyłem pijąc z niego? Niee, przecież nie jestem gejem..to głupie. Chłopak pogrążony we własnych myślach nie zauważył, że blondyn już się obudził. Siedział na łóżku i przyglądał się zakłopotanej twarzy Matthiasa. Nagle Sebastian kichnął zwracając na siebie uwagę bruneta. 

- Oo beksa się obudziła? - zapytał Matthias z uśmieszkiem na twarzy. Sebastian przypomniał sobie sytuacje z wczorajszego dnia, chyba z wczorajszego dnia. Ile spał? Dzień? Dwa? A może godzinę? Przez stracenie przytomności miał mętlik w głowie. Nie zwrócił uwagi kiedy brunet znalazł się koło niego.

- Trzymaj. - wampir podał mu list. Sebastian spojrzał na niego i szybko odsunął się na drugi koniec łóżka.

- Zostaw mnie...

- Przecież nic ci nie robię! Przeczytaj to. 

- C-co to? - zapytał młody.

- List od twojego dziadka. Jak go przeczytasz ubierz się i zejdź na dół. Zrobię śniadanie. - w tej chwili blondyn zorientował się, że jest w samych bokserkach. Przecież się nie przebierałem...Zaczerwienił się i spytał:

- Nie masz zamiaru..no wiesz..mnie ugryźć.. i w ogóle..?

- Huh? Zwariowałeś? Jakbym się teraz z ciebie napił prawdopodobnie znowu byś zemdlał. Po za tym wczoraj ugasiłem swoje pragnienie. 

- Aha...rozumiem..wczoraj? Spałem cały dzień? To jest ranek?

- Głupek. - zażartował Matthias. - Jest 21...dokładnie 27. Musisz się przyzwyczaić do nocnego trybu życia.

- Mam jeszcze jedno pytanie..czemu nagle jesteś taki miły? - brunet spojrzał na niego z dziwnym wyrazem twarzy. 

- Aaa, chodzi ci o wczoraj? Gdybyś był wampirem też byś tak miał. To twoja krew. Na biurku masz tabletkę przeciwbólową. Niedługo szyja powinna przestać cie boleć. - mrugnął do Sebastiana i wyszedł z pokoju. Przez niego blondyn miał jeszcze większy bałagan w mózgu. Tak jakby wczoraj był bestią, a dziś człowiekiem. Moja krew na niego tak działa? To dobrze czy źle? Jego wzrok wylądował na kartce którą trzymał w ręku. Po przeczytaniu listu chłopak miał ochotę się rozpłakać. Położył się na łóżko i przycisnął twarz do poduszki. W końcu postanowił wstać. Połknął tabletkę, wziął ubrania i wszedł do łazienki. Była duża, zielono-czarna i bardzo ładna. Ma on gust. Blondyn wziął szybki prysznic i ubrał się. Włosy postanowił zostawić w artystycznym nieładzie. Zwinnym krokiem znalazł się na dole, dokładniej w jadalnio-kuchni. Ale on ma ładny dom, serio. 

- Siadaj bekso, zrobiłem omleta. - powiedział Matthias.

- Nie jestem beksą. - odpowiedział Sebastian. - Mam na imię Sebastian.

- Beksa bardziej do ciebie pasuje. Nie marudź i siadaj. - obaj usiedli przy stole i zaczęli jeść. - Smakuje? Musisz zjeść dużo bo dostaniesz anemii. 

- Mhm.. - Sebastian czuł się nieswojo. Omlet smakował mu bardzo. Jak naleśniki dziadka...

- Boisz się mnie. To widać. Co zrobić żebyś przestał się mnie bać? - zapytał krwiopijca.

- Co? Nie boje się ciebie... 

- Boisz. Nie ukrywaj.

- Nie prawda! Ja tylko..dziwnie się czuję. Jak ty byś się czuł na moim miejscu? 

- Nie wiem. Raczej nigdy nie byłem ani nie będę na twoim miejscu. - wzruszył ramionami Matthias.

- No właśnie. To nie jest takie proste. Jak ty byś zareagował na to że twój dziadek wystawił cie na pastwę losu jakiemuś wampirowi, on od razu ciebie atakuje, a na następny dzień jest miły i nie do poznania?! - blondyn gwałtownie wstał od stołu i skierował się w stronę swojego pokoju. Matthias nie wiedział co ma zrobić w tej sytuacji. Może wczoraj byłem zbyt..agresywny? Ale przecież to nie moja wina. Nie moja wina, że on tak pachnie...

- Poczekaj! A jedzenie?! - brunet pokręcił głową i poszedł za Sebastianem. 

-----------------------------------------------------------------

Odwołuje to co powiedziała. Ten rozdział podoba mi się najbardziej. XD Wiecie co? Z każdym rozdziałem, rozdział jest dłuższy...

Komentarz? Vote? Polecisz znajomym? To motywuje! ^^

~ Levi

Wampirza Ofiara / Yaoi (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz