Czarnowłosy rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znalazł. Było to bogato zdobione wnętrze z całą masą draperii i gobelinów zwieszających się z sufitu. Pod jego stopami znajdował się gruby dywan. Po kolorystyce wnętrza upewnił się, że wylądował w dobrym miejscu, wszystko było biało-niebieskie.
Dookoła znajdowali się ludzie, uczniowie w mundurkach takich jak jego. Jednak ci nie mieli ciężkich toreb, albo skórzanych pasów. Szybko spojrzał w dół i chwycił pas w miejscu gdzie powinien znajdować się jego miecz. Zamiast na niego, natrafił na czarny kawałek drewna. Pewnie to była różdżka, w którą, dzięki runie, zamienił się bez żadnych komplikacji, nawet jego pas dostosował się do różdżki podtrzymując ją idealnie.
Nico rozejrzał się jeszcze raz próbując znaleźć kogoś, kto mógłby mu wytłumaczyć co ma teraz robić. Wtedy zobaczył, że bardzo wysoka kobieta, która wyglądała wręcz karykaturalnie, szła w jego stronę z obstawą dwóch uczniów. Stwierdził, że dobrym pomysłem byłoby również zacząć iść iść w jej kierunku, ale od razu kiedy postawił pierwszy krok, jego stopa zderzyła się z czymś twardy, co wydało bardzo szklany dźwięk. Wtedy większość osób zwróciła ku niemu swój wzrok. Jak on nienawidził znajdować się w centrum uwagi, w tym momencie zaczął zastanawiać się czy nie lepiej uciec drogą cieni. Potem mu się przypomniało. Nie ma już swojej mocy wiążącej się z byciem synem Hadesa.
Szklanym przedmiotem, z którym zderzył się czubek jego buta, był całkiem spory fioletowy kryształ. Nico podniósł go. Miał tą samą barwę co portal, dzięki któremu się tu znalazł, więc Nico założył, że to on go tutaj ściągnął i nie spowodował, że wylądował gdzieś w powietrzu, lub na szczycie wieży Eiffela.
Jego potok myśli został przerwany przybyciem tej wysokiej kobiety. Nico musiał przekręcić głowę nienaturalnie do góry, żeby spojrzeć jej w twarz.
- Czy ty jesteś Nico? - zapytała z silnym francuskim akcentem.
- Tak. - odpowiedział, zdumiewając się, słysząc nerwowość w swoim głosie.
- Zaraz lądujemy, więc trzymaj się blisko - zaczęła mu tłumaczyć jego rolę. - Przy wychodzeniu będziesz szedł z Astré - tu wskazała mu chłopaka po swojej lewej - na samym końcu. Jeszcze jedno, nie wychylaj się. To wszystko. - i odeszła zostawiając go samego ze wspomnianym chłopakiem, po tym jak jej drugi kompan również podreptał za nią. Wyglądał na bardzo młodego.
Zanim zdążył się przywitać, albo głębiej zastanowić co znaczyło 'lądujemy', kiedy całe pomieszczenie się zachwiało, jak agresywnie hamujący samochód. Obserwował jak jakiś mały chłopiec podbiega do drzwi w rogu pomieszczenia i je otwiera. Wszyscy pospieszyli żeby się ustawić, a kiedy ta ogromna kobieta przez nie przeszła, uczniowie zaczęli również wychodzić.
Kiedy dołączył do pochodu i nadeszła jego kolej, wyszedł na zewnątrz z tym chłopakiem. Było bardzo ciemno, widać, że przenieśli się o tej samej porze. Odwrócił się i zobaczył, że to z czego wyszli to nie był pokój, a powóz. Jeden z takich co widzi się na filmach o XVIII wieku. Zanim zdążył się skończyć głowić nad tym jak to działa, chłopiec, który otworzył drzwi, zamknął je kończąc tym myśli czarnowłosego.
Teraz znowu, Nico, zaczął wyciągać szyję do przodu, chcąc zobaczyć co czekało na nich w miejscu, do którego przybyli. na horyzoncie widniał gigantyczny zamek. Chłopak nigdy w życiu nie widział nic podobnego. Może podróżował dużo ze swoimi przyjaciółmi,dookoła świata i lokalnie, jednak tak masywnej budowli na oczy nie widział. Zamek ten był upstrzony małymi wieżyczkami i tysiącami okien, które zapewne w nocy wyglądały czarująco, świecąc w ciemności, musiał to być czarujący widok z daleka.
Posuwał się on mozolnie z resztą uczniów ze 'swojej' szkoły. W miarę szybko znaleźli się przed wielkimi, drewnianymi wrotami wejściowymi. Dyrektorka wymieniła kilka słów z jakimś starym mężczyzną. Nico szybko założył, że pewnie jest to jej jakiś stary znajomy. Było trochę zimno więc zostali ponagleni przez niego do środka.
CZYTASZ
[RENOWACJA] Herosi w Hogwarcie
FanficOd czasu wojny z Gają nikt go za bardzo nie potrzebował i jak przez pierwsze kilka tygodni lubił ciszę i spokój, to zaczęło się to robić uciążliwe. Wszyscy jego przyjaciele mieli swoje zajęcia, więc za bardzo się nim nie interesowali przez ten czas.