Rozdział 10!

395 16 2
                                    

*Sylwia Pov.*
"Nie dam rady! Poddaje się.." Wypowiedziałam nie przestając płakać.. Mój świat w tamtym momencie zaczął wirować.. Zrobiło mi się słabo. Upadłam.. Słyszałam czyjeś wołanie tak to był mój tata. Po chwili zobaczyłam również Lipkę:
- Sysia słyszysz mnie?! Sylwia!- krzyczała
Usłyszałam jeszcze jeden męski głos ale nie potrafiłam.. A reczej nie chciałam go rozpoznać. Krzyki ucichły a ja nie widziałam już nic tylko czarny obraz..
***
Otworzyłam powoli oczy.. Jednak po chwili znów je zamknęłam. Za jasne światło. Postanowiłam podjąć kolejną próbę tym razem mi się udało.. Biały sufit, białe ściany.. Jestem w szpitalu! A może umarłam?! Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos mojego taty
- Obudziłaś się!- zawołał radośnie
Czyli jednak żyję..
- Dlaczego tutaj trafiłam?- zapytałam po chwili
- Zasłabłaś.. Tak bardzo się o ciebie martwiłem. Twoi przyjaciele również- zaczął
W tym momencie wszedł lekarz
- Dzień dobry! Widzę że się pani obudziła..
- Kiedy mogę wrócić do domu?- zapytałam
- Niedługo.. Musimy jeszcze zrobić kilka badań- powiedział- Ale spokojnie mogą panią odqiedzać znajomi
- Czemu ja zemdlałam?- zadałam kolejne pytanie. Czułam się jak policjant który przesłuchuje świadków..
- Myślę że to przez stres..- powiedział i wyszedł z sali
Spojrzałam na tatę pytająco
- Chcesz coś z bufetu?
- Przynieś mi wodę- powiedziałam- Yy tato czy możesz powiedzieć Sylwii żeby do mnie przyszła?
- Jasne- odpowiedział i lekko się uśmiechnął..
Zostałam sama. Ślepo wpatrywałam się w biały sufit.. Zasnęłam..
Poczułam czyjś dotyk. Ktoś złapał mnie za rękę..a co jeśli to ten psychopata? Co jeśli on chce mi coś zrobić?! Powoli otworzyłam oczy.. Ulżyło mi kiedy zobaczyłam Lipcię
- Dlaczego mnie nie Obudziłaś?- zapytałam z obużeniem
- Przyszłam przed chwilą- odparła
- Powiedz mi.. Długo spałam?
- Yyy nie wiem jak już mówiłam dopiero przyszłam- odpowiedziała i na jej twarzy pojawił się uśmiech
- Ale chodzi mi o moją utratę przytomności- sprostowałam
- Kilka godzin- powiedziała krótko
- Co się właściwie stało że zemdlałam?- zadawałam kolejne pytania
- Właściwie to nie wiem.. Ale rozmawiałaś z jakąś kobietą właściwie to nie była rozmowa a raczej kłótnia.. Potem widziałam jak upadasz. Zaczęliśmy biec w twoją stronę a twój tata dzwonił na pogotowie..- wyjaśniła
- Aha już pamiętam- oznajmiłam- Ale zaraz, zaraz.. Zaczeliście?! Czyli kto?!- pytałam
- No ja i Artur.. A co? - zapytała trochę zaniepokojona
- Nie nic..- odpowiedziałam krótko
- Pokóciliście się?- chciała ciągnąć temat
- Nie chce o tym teraz rozmawiać..- oznajmiłam ale czułam że Sylwia nie odpuści
- Odpowiedz- rozkazała
- Tak pokłóciliśmy się! Czy to chciałaś usłyszeć?!- krzyknełam- Przepraszam ostatnio jestem trochę spięta- wyszeptałam po chwili
- O co poszło?- wypytywała dalej
- O nic.. Ale to moja wina nawrzeszczałam na niego bez powodu- wyjaśniłam
- Jejku Syśka! Otrząśnij się! Co się z tobą ostatnio dzieje?!- zadawała pytanie po pytaniu
- Ja już nie wytrzymuje..- przyznałam cicho.. W głębi duszy miałam nadzieję że tego nie usłyszy.. Niestety
- Oj Sylwia! Przecież masz mnie, swojego tatę , Artura.. ! Będziemy cię wspierać! Rozumiesz?!- zapytała już zdenerwowana
Pokiwałam tylko głową na znak że rozumiem po czym Sylwia wyszła..
Chwilę poźniej wzięli mnie na jakieś badanie.. Gdy wróciłam na szafce nocnej która stała obok mojego szpitalnego łóżka czekała woda kochany ten mój tatuś - pomyślałam uśmiechając się pod nosem.. Napiłam się bo już od dawna nie miałam niczego w ustach.. Chciałam się położyć. Czułam się zmęczona... Jedyne o czym myślałam w tamtej chwili to sen.. Jednak jak zwykle ktoś musi pokrzyżować moje plany... Tym razem była to Lipka, weszła do sali i usiadła obok mnie..
- Słuchaj..- zaczeła- mam dla ciebie niespodziankę
- Niespodziankę?- powtórzyłam
- W sumie nie jest to niespodzianka ale powinno ci się spodobać- wyjaśniła i wyszła
Świetna ta niespodzianka!- stwierdziłam ironicznie
Lecz po chwili rozległo się pukanie do drzwi..
- Prosze..- rzuciłam od niechcenia
W drzwiach pojawiła się postać. Zamarłam! Przede mną stał Artur! We własnej osobie! Chciałam go przeprosić i w końcu miałam ku temu okazję..
- Hej- zaczął
- Cześć- odpowiedziałam lekko się uśmiechając
- Jak się czujesz?- zapytał z troską w głosie
- Już dobrze..- powiedziałam- Słuchaj..- zaczełam- Chciałam cię przeprosić za to że się tak zachowywałam..- dodałam ze smutkiem w głosie
- Ja wiem że przechodzisz teraz trudny okres.. Naprawdę staram się zrozumieć przez co teraz przechodzisz..- odpowiedział chłopak
- Uwież doceniam to... Ale teraz potrzebuje cię a nie kłótni z tobą! Nie chce więcej cierpieć!- wyznaje podnosząc ton
Artur podchodzi i przytula mnie mocno.. Brakowało mi jego uścisku tylko w nim czułam się naprawdę bezpieczna..
- Nie zostawię cię! Zależy mi na tobie!
Powiedział że mu na mnie zależy.. Wcześniej mówił też że coś do mnie czuje ale jakoś nigdy już tego nie powtórzył..
*Artur POV.*
Brakowało mi jej.. Wreszcie się pogodziliśmy.. Wystraszyłem się jak zemdlała.. A właśnie..
- Sylwia..- zaczełem- Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne pytaj o co tylko chcesz..- odpowiedziała z uśmiechem na twarzy
- Kim była ta kobieta? Ta z którą się kłóciłaś..- sprostowałem
- To była przyjaciółka mojej mamy i jednocześnie.. Rodzicielka jej zabójcy...- odpowiedziała i wyraźnie posmutniała
- To była matka Julka?!- zapytałem z niedowierzaniem
Ona tylko pokiwała głową i wtulila się we mnie..
- Muszę już iść- oznajmiłem
- Rozumiem.. - powoedziała-Odwiedź mnie jeszcze kiedyś- dodała po chwili
- Jasne że odwiedzę! Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo!- oznajmiłem i opuściłem salę szpitalną. Znajdowałem się teraz na korytarzu gdzie siedziała zdenerwowana Lipka. Przytuliłem ją mocno i wyszeptałem do ucha
- Dziękuje jesteś najlepsza..
- Wiem- odpowiedziała żartobliwie oddając uścisk. Pożegnaliśmy się z panem Przybysz i wyszliśmy ze szpitala..
***
Hejka witajcie w kolejnym rozdziale.. Mam nadzieje że się wam spodoba 😘😘. Widzimy się już niedługo w kolejnym..💞💕💞

Nigdy się nie poddawaj |S.P&A.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz