Światło migało w wagonie kolejowym. A. nie mogła spać. Patrzyła na chłopaka, który siedział obok niej ze skupionym wyrazem twarzy. Obracał głowę we wszystkich kierunkach. Ciemne cienie ocierały się o wagon. Co jakiś czas do ich uszu docierał pisk, zgrzyt i szelest przyprawiający wszystkich o gęsią skórkę. Watacha zapewne chciała dostać się do środka, ale ich mózgi, nastawione na polowanie nie potrafiły obmyślić strategii dostania się do pokarmu, który wyczuwały.
-Nie odejdą stąd tak po prostu. Nawet rano- Kook szepnął do A.
-Wiem!
-Co zrobimy?
-Myślę.
-Powinnaś odpocząć.
-Istnieje w ogóle coś takiego , jak odpoczynek w twoim słowniku?
- Każdy musi kiedyś spać.
- Nie pamiętam, żebym normalnie spała, normalnie zasypiała i normalnie budziła się rano.
Nagle objął ją ramieniem. Znieruchomiała. Jego usta przylgnęły do jej czoła. Zimne. Były takie zimne. Jego dotyk sprawił jej ulgę. Zamknęła oczy i oddychała ze spokojem, mimo dreszczy strachu, które czuła na plecach. Przesunął usta niżej, na jej zamknięte powieki, nos i wargi. Przesunęła ręce na jego kark i przyciągnęła go do siebie. Ich pocałunek był coraz szybszy, coraz bardziej szalony, aż do wybuchu emocji, które owładnęły ciało dziewczyny. Im bardziej była blisko chłopaka, tym bardziej wyczuwała niebezpieczeństwo, przed jakim ostrzegała ją każda komórka jej ciała.
- Kookie, proszę...- wyjąkała.
-Chodzi o to, kim jestem, prawda?
-Nie! Nie! Po prostu...to mój pierwszy raz...kiedy czuję coś takiego. Nie chcę, żeby to było takie, takie płytkie, chcę cię poznać, dowiedzieć się co robiłeś, zanim to wszystko się stało.
Patrzył na nią. Uśmiechnął się.
-A więc mam jednak szansę?- zapytał.
Zdzieliła go znienacka w głowę.
-Nie psuj chwili, mały ćwoku!
Przyciągnął ją do siebie gwałtownie, otaczając jej talię ramieniem.
- Więc, skoro wyjaśniliśmy sobie szczegóły hmmm...bycia razem, może wróćmy do tego, co robiliśmy przed chwilą?- uśmiechnął się do dziewczyny zaczepnie.
Zakryła mu usta dłonią, blokując przed kolejnym pocałunkiem. Jęknął z żalem w głosie.
-Chcesz wszystkich pobudzić?- warknęła.
-Będę cichutko, bardzo cichutko...- wymruczał tuż przy jej wargach.
***
Rapmon obudził się pierwszy, więc zmienił Kooka podczas warty, najwyraźniej ku niezadowoleniu kumpla.Reszta spała na podłodze lub siedzeniach, z bronią w rękach. Mutanty nie poddawały się. Mimo upływającego czasu nadal krążyły za zamazanymi brudem szybami wagonu. Blondynka siedziała w rogu wagonu z podkulonymi kolanami. Chłopak patrzył na nią przez jakiś czas, zanim zdecydował się do niej podejść.
- Wszystko w porządku?- zapytał.
Nie odpowiedziała na jego pytanie. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się tylko.
- Jak myślisz? Długo to potrwa, zanim stanę się taka , jak oni?- spojrzała za szyby wagonu na przemykające cienie.
Rapmon westchnął.
- Mam nadzieję, że nigdy, bo wtedy będę musiał wyżreć ci flaki.
Blondynka roześmiała się, pomimo tej frustrującej sytuacji.
Nagle wagonem wstrząsnął ogromny wybuch. Wszystkich wyrwało z miejsc. Chłopcy potoczyli się na drugą stronę wagonu, bezsilnie próbując łapać się czegokolwiek. Szkło z rozbitych szyb rozprysło się we wszystkie strony. Rapmon wstrząsnął głową, próbując zobaczyć coś wokoło. Macał nieprzytomnie ręką, próbując coś wyczuć. Kookie zaciskał palce na nadgarstku A.
- Co to było, do cholery?- szeptała dziewczyna.
Jej dalsze pytania zagłuszył huk wystrzałów. Dobrze znała dźwięk tej broni i syk granatu, który rozbryzgł wokoło odłamkami.
- Schowajcie się wszyscy!!!- wrzasnęła.
Wagon zaczął się osuwać, a po przeciwległej jego stronie rozległ się jakiś dziwny szum.
- Czy to woda?- zapytał Jhope patrząc na Jimina.
Kookie głośno zaklął.
CZYTASZ
SEKTOR 91
FanfictionŚwiat ogarnia szaleństwo. Garstki tych, którzy przeżyli atak hord zombie, skrywają się w specjalnie wydzielonych sektorach. Tylko nieliczni przetrwali a ci, którzy umieją walczyć są teraz w cenie. Całe BTS podczas apokalipsy Zombie. Hetero. Dwie...