Baekhyun oczekiwał już prawie miesiąc na list od Chanyeola, zwykle czekając po pół godziny przy skrzynce, by listonosz wręczył mu koperty. Mężczyzna wiedział, na co czekał Baekhyun, lecz jego nawykiem stało się potrząsanie głową i mówienie: „Przykro mi, dzieciaku", ponieważ nie miał dla niego niczego więcej niż rachunków.
Miesiąc nigdy tak bardzo mu się nie dłużył, tak samo, jak czekanie godzinami na pojedynczą kopertę, która dla kogoś innego prawdopodobnie byłaby tylko zwykłym kawałkiem papieru.
Mama Baekhyuna zdobyła stałą pracę jako sekretarka, więc pracowała do późna i nie raz zastawała w salonie nadąsanego syna. Pytała wtedy: „Nadal nic?" i próbowała uspokoić Baekhyuna mówiąc, że Chanyeol był pewnie zajęty lub instytucji skończyły się znaczki. (Baekhyun uważał to za bzdurę).
Kiedy miesiąc zamienił się w miesiąc i tydzień, Baekhyun w końcu zdobył się na odwagę, by zadzwonić, lecz był sfrustrowany, gdy musiał czekać dwadzieścia minut, aż zostanie połączony z jednym z pracowników. Zapytał o Park Chanyeola w najspokojniejszy i najbardziej dystyngowany sposób, jaki był możliwy, ale jego uprzejme próby negocjacji zostały zburzone gadaniną o wskazówkach i warunkach, które musi spełnić, zanim złoży osobisty wniosek. Ostatecznie zmęczył się kłótnią i poddał.
Wysłał Chanyeolowi następny list z zapytaniem, jak się miewa i w tym samym czasie zastanawiając się, czy jego list nie zaginął na poczcie. Tak mogło się stać. To było bardzo możliwe. Miał nadzieję, że to właśnie to było powodem, lecz nie. Następny list tak samo zaginął, więc Baekhyun osobiście odwiedził pocztę i dowiedział się, że jego list został dostarczony.
Więc dlaczego Chanyeol nic do niego nie wysyłał?
Zaczął snuć domysły i wysuwać zbyt pochopne wnioski co do tego, dlaczego Chanyeol nie odpowiadał na jego listy. Czy to przez coś, co do niego napisał? Czy Chanyeol nie ma już dla niego czasu? Czy został już zastąpiony kimś innym? Najdziwniejsze myśli zaczęły nawiedzać umysł Baekhyuna, aż dłużej nie wytrzymał.
Postanowił wybrać się do Seoulu na własną rękę.
***
W sobotę Baekhyun zapakował kilka paczek ulubionych krakersów Chanyeola i kupił bilet na autobus do Seoulu, który był bardzo kosztowny, zważywszy na to, że przejechanie z jednego miasta do drugiego zajmowało kilka godzin. Skończyło się na tym, że wydał połowę swoich pieniędzy, ale w tamtym momencie one się dla niego nie liczyły. Wiedział, że jeśli Chanyeol miał jakieś kłopoty, sprzedałby wszystkie swoje ubrania, a nawet dom, by tylko go z nich wyciągnąć.
Droga do Seoulu była wyboista i monotonna. Baekhyun dostał choroby lokomocyjnej, przez co przez pierwszą godzinę wymiotował do swojej torby, ponieważ nie miał niczego innego. To tyle, jeśli chodzi o przekąski.
Gdy wyszedł z busa znalazł się w części Seoulu, której nigdy tak sobie nie wyobrażał. Myślał, że Seoul wypełniony będzie mieniącymi się światłami i spieszącymi się gdzieś ludźmi, a tymczasem wysiadł niedaleko brudnego miasta, które wyglądało jak po apokalipsy zombie.
Baekhyun postanowił pójść według wskazówek na mapie, która zaprowadziła go do małego parku z fontanną, w której umył swoją torbę wypełnioną wymiocinami. (Smród pozostał, ale torba sama w sobie była mniej więcej czysta).
Po przejściu kilku następnych mil, minięciu zagajnika z drzewami wiśni oraz byciu niemal potrąconym przez motor, doszedł do powitalnego posągu i czystych, wypolerowanych bram. Myślał, że będą zamknięte lub że w pobliżu będzie chociaż straż, lecz kiedy Baekhyun pchnął żelazne bramy, te otworzyły się.
CZYTASZ
Baby's Breath || ChanBaek || Tłumaczenie
FanficNazywam się Byun Baekhyun. Mój przyrodni brat to Park Chanyeol. Jestem kapitanem szkolnej reprezentacji w piłkę nożną i mam dobre oceny, mniej lub bardziej. Mój przyrodni brat ma IQ poniżej średniej, które wynosi 65. Przez większość swojego...