Wizyta

21 3 0
                                    

Wsunęła rękę pod poduszkę. Po chwili zapadła w sen.

Obudził ją dźwięk, dźwięk skrzypiącej podłogi i schodów.
Powoli te odgłosy się przybliżają. Nie poruszyła się na swoim posłaniu, czekała na dalszy rozwój wypadków.

Kroki powoli rozległy się na korytarzu. Zacisnęła nieznacznie dłoń na toporku schowanym pod poduszką. Zatrzymały się przed jej drzwiami. Ludzie zaczęli dyskutować szeptem, naradzając się. Po chwili zapanowała całkowita cisza. Została przerwana przez otwierające się drzwi.

Do pokoju weszły trzy sylwetki. Ostatnia zamknęła drzwi przez co narobiła większego hałasu. Choć trudno mówić o hałasie, gdy nie było to głośniejsze od wcześniejszej rozmowy przy drzwiach. Ale w panującej dookoła ciszy wszystkie dźwięki wydawały się głośniejsze. Jeden z mężczyzn pozostał przy wejściu do pokoju, a pozostali dwaj zakradali się dalej. Nadal nie poruszyła się, chociaż miała na to ogromną ochotę. W końcu jeden zatrzymał się nad nią i wyciągnął rękę po mieszek z pieniędzmi. Zostawiła go na noc przypiętego do swojego pasa, gdyż nie chciała aby się zagubił w czasie bijatyki. Przeczuwała, a przecież nawet sama ich do tego kroku zachęciła pokazując zawartość przy zapłacie. Uważała, że w ten sposób dowie się przydatnych informacji o Christopherze. Mogła po prostu zapytać po kolei wszystkich mieszkańców o niego ale to byłoby nudne. Wolała ich sprowokować do kradzieży. Zazwyczaj podejmowali się jej ludzie, którzy byli najlepiej poinformowani ale na tyle głupi lub biedni, żeby próbowali różnych metod zarobku. Oczywiście parali się tylko tymi nielegalnymi.

Jeden wyciągnął z pochwy nóż i zaczął się do niej przybliżać.  Zacisnęła ponownie palce na trzonku. Napastnik wzniósł broń aby zadać cios. Nie zdążył, gdyż ją stracił. Podniosła błyskawicznie toporek i go wytrąciła.  Patrzył na nią z nie dowierzaniem. Przecież przed chwilą jeszcze spała?!

Lecz jego kompanii szybciej zorientowali się w sytuacji. Najbliższy drzwi chciał wyjść, już je otwierał gdy wbił się w nie toporek.  Z przestrachem cofnął się, wypadając na swojego oniemiałego towarzysza.  Upadli z łoskotem na ziemie. Ostatni, który nie leżał na ziemi, ruszył do ataku trzymając w dłoniach noże. Nasza bohaterka obecnie nie miała pod ręką żadnej broni. Mimo tego ruszyła biegiem na napastnika. Chciał ją zaatakować ciosem z lewej, gdy ona mu uciekła na prawo. Próbował niezdarnie zaatakować prawą rekom lecz przez poprzedni cios stracił równowagę. Wykorzystała to, kopiąc go w odpowiednie miejsce. Upadł, teraz wszyscy tam byli.

Podeszła do drzwi i bez trudu wyrwała swoją broń z nich. Powoli jej wrogowie stawali na nogi. Popatrzyła groźnie na każdego z nich i zaczęła mówić.
- Poszukuję z rozkazu króla Ryszarda Christophera Morgena. Był tu?
Popatrzyli na siebie zdziwieniem.
- Ale my go nie znamy...
- Słuchasz mnie uważnie? - przybliżyła się do niego oraz położyła na jego szyi ostrze.- Mam nadzieję, że teraz będziesz mnie uważniej słuchał. Czy on tu był?
Odpowiedział jej inny. Ten, któremu wytrąciła najpierw nóż.
-  Ano bywał tutaj. Ale już go tu nie ma.
- To gdzie jest?
- Jak to gdzie? Przyjechali po niego tacy jedni...
- Rozmówili się z nim, a było widać, że on nie za bardzo ich lubi- włączył się do rozmowy ten, który pilnował przedtem drzwi.-  Lecz następnego dnia wyjechali razem w kierunku Dernud.
- A kiedy to było?
- Z jakieś tydzień temu.

Zamyśliła się.  Dowiedziała się bardzo ciekawe rzeczy. Musiała teraz szybko pojechać do Dernud. Było to największe miasto w tej części kraju, z czym wiązało się trudniejsze poszukiwania Christophera.

- A jak wyglądali ci dwaj mężczyźni?
- Obaj mieli długie szaty. Jeden kulał na prawą nogę i miał paskudną bliznę na policzku. Drugi mniej rzucał się w oczy. Był mniejszy niż ten pierwszy i grubszy. 

W tej chwili usłyszeli kroki na schodach. Zbliżały się coraz bliżej aż zatrzymały się przed drzwiami pokoju w którym się znajdowali. Po chwili otworzyły się i ukazały sylwetkę karczmarza.

- I jak chłopaki? Okradliście tą naiwną kobiecinę? Miała coś bardziej wartościowego? Choć te monety, które wczoraj widziałem były niezłą sumką.

Jego paplaninę przerwał odgłos pękającego szkła. Korzystając z okazji zebra wszystkie rzeczy jakie miała i wyskoczyła przez okno. A, że wszyscy byli zajęci przybyszem, nie zauważyli jej przygotowań aż do wybicia szyby. Zeskoczyła sprawnie z dachu i pobiegła w kierunku stajni. Swallow widząc jej pośpiech, niecierpliwiła się.  Osiodłała ją i galopem ruszyła.

Po drodze minęła mężczyzn, którzy nie dawno byli w jej pokoju. Coś krzyczeli. Ale ona się tym nie przejmowała. Miała przed sobą cel- Dernud. A klacz prędko mknęła w jego kierunku.

ŁowczyniWhere stories live. Discover now