Rodział 3

721 24 0
                                    

- Selena? Co ty tu robisz? - Evan był mocno zdziwiony. 

Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i bez zaproszenia ominęła mnie rzucając się na chłopaka i namiętnie go całując. Odwzajemnił pocałunek i ruszył z nią na górę do swojego pokoju. Otworzyłam szeroko oczy, nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa. Wzięłam kilka oddechów i usiadłam na sofie wpychając do buzi kilka ciastek na raz. Usłyszałam jęki i pukanie co oznaczało tylko jedno - seks. Byłam zażenowana całą tą sytuacją i zadzwoniłam do Jess by do mnie wpadła. Była tu po dwudziestu minutach w koku i starych, wymęczonych dresach. 

- Hejka, był jakiś powód że mnie zaprosiłaś? - zapytała patrząc na górę słodyczy, którą wniosłam do salonu. 

Bez wyjaśnienia pociągnęłam ją w stronę schodów, gdzie wydobywały się rozmaite dźwięki. Odwróciła głowę i spojrzała na mnie znacząco. 

- O cholercia! - krzyknęła, kiedy zobaczyłyśmy jak blondyna wraz z Evanem schodzi na dół. 

Jej ciuchy były rozszarpane, a w rękach niosła swoje szpileczki, za to Evan miał na sobie tylko obcisłe, czarne dresy z wystającymi bokserkami od calvina kleina i uroczo potargane włosy. Nie patrząc na nas odprowadził do drzwi blondynę i sprawnym ruchem nalał sobie soku do szklanki. 

- Nie mów nic Elenie i Jack'owi. Byliby wkurwieni. - rzucił. - Cześć Jess. 

Przywitał się, a ona odmachała mu ręką i wpatrywała się w niego maślanymi oczami. Pociągnęłam ją w stronę salonu i siłą wepchnęłam łyżkę lodów o smaku gumy balonowej - moim ulubionym. 

- Ile ja bym dała, żeby mnie tak rozszarpał. - wyszeptała i westchnęła, a ja pokręciłam głową. - No co? 

- On tylko ją wykorzystuje, nawet jej nie pocałował na pożegnanie. Chciałabyś tak? Bo ja nie! - wywróciła oczami na moje słowa i przełączyła program na jakieś tanie romansidło. 

***

Ze snu wybudziły mnie promienie słońca. Przetarłam oczy i wyskoczyłam z łóżka wyglądając za okno. Już dawno nie było u nas takiej ładnej pogody. Ubrałam czarne obcisłe rurki z wysokim stanem i dziurą na kolanie i do tego biały crop top, a na nogi włożyłam tego samego koloru conversy. Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Gotowa zeszłam na dół i zastałam siedzącą przy stole mamę z Jack'iem i Evanem. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam, a ona szeptała mi jakieś uspokajające słowa do ucha. 

- Mamo, tak się bałam że coś ci się stało! - w moich oczach zebrały się łzy, a ona tylko pogładziła mnie po policzku. 

- Nic się nie stało, kochanie. Wpadłam tylko w poślizg i nie obyło się bez złamanej ręki i omdlenia. A teraz chodź, musisz zjeść śniadanie, Evan cię zawiezie. - powiedziała, a ja niechętnie się zgodziłam. 

Nie mogłam spojrzeń na Evana normalnie po tym co zrobił wczoraj i niezbyt miałam ochotę na jego towarzystwo. 

- Jako, że jesteśmy tutaj wszyscy razem to chcielibyśmy wam coś ogłosić. - zaczął Jack patrząc czule na mamę. - Pobieramy się za niecałe dwa tygodnie i przeprowadzamy do naszego nowego domu nad jeziorem. - wydusili razem i uśmiechnęli się, a mnie zemdliło. 

Popatrzeliśmy po sobie z Evanem i razem krzyknęliśmy "CO DO JASNEJ CHOLERY?!". Czułam niewyobrażalną złość na mamę i jej narzeczonego. 

- Nie przeklinajcie dzieci! - krzyknęła mama i pogroziła nam palcem. - Chcielibyśmy cieszyć się sobą jak najszybciej, więc pomyśleliśmy że szybciej...

- Nie! Nie mam mowy! Nigdzie nie pojadę! Jeżeli chcecie to sami się przeprowadźcie! - krzyknęłam i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami w przypływie adrenaliny. 

Za mną wybiegł także wkurzony Evan i otworzył mi drzwi do samochodu. Zapięłam pasy i patrzyłam jak chłopak przekręca kluczyki i ustawia biegi. 

- Nie możemy im na to pozwolić, rozumiesz?! - krzyknął i nie zapinając pasów ruszył z piskiem opon. 

- Zwolnij idioto! Zabijesz nas! - ryknęłam, a on uśmiechnął się tylko triumfalnie i nacisnął pedał gazu. 

- Ze mną jesteś bezpieczna, uwierz mi. - powiedział to w taki sposób, że poczułam się dziwne nienaturalnie. 

- Przy tobie nie czuję się bezpieczna. - warknęłam kiedy przyśpieszył jeszcze bardziej. 

- To się zmieni. - rzucił, a ja zobaczyłam budynek szkoły. 

***

Weszłam do klasy i zajęłam miejsce obok Jess. Nauczycielka na chwilę wyszła, więc mogłyśmy pogadać. 

- Słyszałaś, że twój brat jest uważany za największe ciacho w szkole?! Leci na niego KAŻDA. On przebiera i wybiera sobie w panienkach. - pokręciła głową. 

Wiem, że pewnie by chciała być jedną z nich, ale on nie wydawał się być nią zainteresowany, a ja nie chciałam patrzeć jak się migdalą przy mnie. Tak był przystojny, bardzo przystojny, ale nie chciałabym nigdy być jego dziewczyną na jedną noc. Nie obchodził mnie, ale postanowiłam że już nigdy nie prześpi się w moim domu z jakąś lafiryndą. 

- Widziałaś jakich on ma kolegów?! Sami przystojniacy, ale niestety nie tak jak on, a szkoda! - zaśmiałam się i pokręciłam z niedowierzaniem głową na jej słowa. 

Kiedy zadzwonił dzwonek wybiegłyśmy z klasy na dwór i usiadłyśmy na ławce przyglądając się siedzącym na masce czarnego porsche...Evana wraz z kumplami. Palili papierosy i zaciągali się dymem. Nie lubiłam papierosów i teraz miałam ochotę wyrwać im to paskudztwo z ręki. Jednak siedziałam spokojnie i słuchałam paplaniny Jess o jakiejś imprezie. Byłam za bardzo skupiona na patrzeniu na nich, by słuchać jej bezsensownej gadki o ciuchach i makijażach. 

- Harley CZY TY MNIE W OGÓLE SŁUCHASZ?! - krzyknęła, tak że podskoczyłam. - Co jest z tobą? 

- Nic. Idziemy już? - wstałam z miejsca i nagle poczułam przeszywający ból w głowie rozchodzący się po całym ciele. 

Zdołałam tylko usłyszeć głos Jessici i poczuć silne ramiona Evana. 


Zakochana w swoim bracieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz