-Właściwie to wiesz, co mi się znowu stało?-pytam podpierając się na łokciach, aby unieść lekko głowę.
Chłopak nagle zamilkł i szeroko otworzył oczy. Położył rękę na swoich ustach, zaczął cicho łkać i wybiegł szybko z sali.Ostatnio jego zachowanie nie było normalne. Jest jakiś przewrażliwiony i małomówny, powoli zaczyna mnie to irytować.
Słyszę kroki zza drzwi zbliżające się w moim kierunku. Przez chwilę mam nadzieję, że to Shawn i przeprosi mnie za swoje tchórzostwo. Niestety nadzieja matką głupich, prawda? Przez białe szpitalne drzwi wchodzi lekarz z długim fartuchem i stetoskopem zawieszonym na szyi.
-Niestety moim przykrym obowiązkiem jest powiadamianie ludzi. Często o tych złych rzeczach-powiedział z taką obojętnością, jakby była to mowa o jego nieciekawym życiu.
Mam teraz w głowie różne straszne scenariusze. Jeden gorszy od drugiego. Shawn powinien być teraz przy mnie. Boję się, że wystraszył się mojej choroby i najzwyczajniej stchórzył. A ja go uważałam za autorytet...
-Ma pani dystrofię śródbłonka rogówki.
-Stracę wzrok?-moje oczy napełniły się łzami, a serce biło jak szalone.
-Widzi pani, większość lekarzy uważa...-przerwałam mu jego gadanie.
-Kurwa pytam się czy stracę wzrok, a nie o to co uważa pierdolona większość lekarzy!-w napływie emocji zaczynam wrzeszczeć.
-Tak-oznajmił patrząc na kartę wyników badań, którą trzymał w lewej ręce.
-Proszę wyjść-wzięłam głęboki oddech i wypowiedziałam te słowa.
Nie chodziło o to, że jestem w jakiś sposób zła na tego doktora. Musiałam sama ochłonąć z emocji, bo teraz będę musiała się przyzwyczaić do całkowitej samotności. Brak rodziny, przyjaciół...nigdy już nie zobaczę słońca, deszczu, nocy, dnia, podłogi, kota, a nawet siebie w lustrze. Ciemność zostanie moim przyjacielem. Shawn mnie strasznie zawiódł. Zostawił mnie, kiedy najbardziej potrzebuję jego obecności. Po raz kolejny przez płacz zrobiłam się senna i zasnęłam.
Jestem w szpitalu od paru tygodni. Właściwie mogłabym już wyjść. I tak medycyna już nic nie pomoże na moje schorzenie. Jednak nie mam gdzie pójść. Do kogo też nie. W dniu dzisiejszym nie potrafię już sama niczego przeczytać i nie dostrzegam zarysu przedmiotów i ludzi.
Shawn POV'S
Nie potrafię na nią patrzeć. Za każdym razem, gdy wchodzę do szpitala, wiem że zobaczę jej ból. Smutek w jej pustych i pozbawionych blasku oczach. Twarz obojętnie skierowaną ku oknie, czy ręce bezwładnie leżące wzdłuż jej ciała. Widzę, że wykańczają ją własne myśli. Nie ma na nic ochoty, chęci i siły. Codziennie, gdy przekraczam próg jej szpitalnej sali, nie potrafię wydusić z siebie ani słowa. Stoję przy jej łóżku jak debil wpatrując się w nią tylko. Ona nawet nie wie o mojej obecności. Zawsze delikatnie przykrywam ją kołdrą i chwytam za rękę, kiedy śpi, bo wiem że lubi gdy tak robię. Kiedy jest przytomna nigdy się nie odzywam, zawsze w jej obecności szlocham jak dziecko. Nie chcę żeby wiedziała, że przez nią cierpię, jeszcze by się za to obwiniała.
CZYTASZ
You are everything ✉️ |S.M| ✉️
FanficNieznany: Zerwij z nim. Nieznany: Możesz być ze mną, byłbym milion razy lepszym chłopakiem. Nieznany: Jesteś dla mnie wszystkim, nie pozbawiają mnie wszystkiego. Ja: Dobra rzucę wszystko i będę z tobą, chociaż nawet cię nie znam. To ma sens Nieznan...