✉️21✉️

592 39 13
                                    

Miranda POV's

Otwieram oczy, tak jak robię to każdego ranka.
Po co to robić skoro i tak nie potrafię niczego dostrzec?
Tracę sens w ciągłym patrzeniu na pustkę, albo ewentualne reagowanie oka na większe lub mniejsze światło. Świadomość, że nie widzę mnie wykańcza. Codziennie rano płaczę. Nie widzę swoich łez, jednak potrafię je czuć. Choćby mieli odebrać mi wszystkie zmysły, nie mogą zabrać mi uczuć.

Podnoszę się wolno z łóżka i próbuję dotykiem znaleźć pod poduszką mój pamiętnik. Nie potrzebuję wzroku, aby przelać swoje myśli na papier. Ten pamiętnik to w rzeczywistości jakiś mój stary notatnik, obok którego zawsze leży długopis pożyczony od przyjaciółki z podstawówki. Ale od jakiegoś czasu nie interesuje mnie zewnętrzna część ludzi i rzeczy. Mogę mieć stary i zniszczony pamiętnik, byle by miał kartki. Starczy mi długopis sprzed kilku lat, który nawet nie musi pisać. Przecież jakby był wypisany i tak bym tego nie zauważyła. Ważna jest świadomość, że wyrażam siebie. Otwieram go na pustej stronie. Przy tych  zapisanych notatkach zaginam lekko rogi, aby wyczuć gdzie nie mogę już pisać. Chwytam za długopis i piszę :

Po co piszę? W moim życiu i tak nie dzieje się nic ciekawego, żeby trzeba było to zapisywać. Jednak robię to, aby chociaż na chwilę przestać być samotną. Czy do końca życia moim przyjacielem będzie ciemność? Dlaczego ludziom trudno zrozumieć że takim osobom jak ja, też jest potrzebna bliskość? Zresztą, tak dawno nie nawiązywałam kontaktów z ludźmi, że zapomniałam jacy oni są.

Potem próbowałam jeszcze zjeść szpitalne śniadanie, ale nie dam rady. Po co mam zabierać jedzenie ludziom, którzy mają szansę być szczęśliwymi? To samo z tlenem i miejscem w szpitalu.

Ponownie otwieram pamiętnik na dzisiejszej zapisanej notatce i wyrywam kartkę na której została napisana. Dlaczego marnuję papier, który mógłby się przydać osobom, które mają naprawdę ciekawe życie i mogą napisać coś sensownego? Zdecydowanie nie powinnam już pisać.

Shawn POV's

Wychylam się zza szpitalnych drzwi prowadzących do łóżka Mirandy. Śpi. I to tak cholernie uroczo, że na samą myśl o niej na twarzy pojawia mi się szeroki uśmiech. Podchodzę  prawie że na palcach do jej łóżka.

Na stoliku obok stoi talerz pełen nienaruszonego jedzenia. Martwię się o nią, ostatnio w ogóle nic nie zjada.
Poprawiam jej delikatnie pościel i zauważam, że obok jej dłoni leży pogięta stara kartka w kratkę.

Może to coś prywatnego, może nie powinienem tego ruszać? Zdecydowanie powinienem.

Chwilę kłócę się ze swoimi myślami, jednak definitywnie decyduję się przeczytać zawartość kartki.

Bardzo trudno mi się rozczytać. Prawie każde słowo idzie w innym kierunku. Każde słowo również dociera do mojego serca w innym kierunku. Czemu nie pokazuję jej swojej miłości? Przecież zaraz może być za późno.
Nachylam się nad łóżkiem dziewczyny i szepczę jej do ucha :

,,Hej skarbie, co tak leżysz? Czy nie pora się wyrwać z tej budy?''

Kiedy widzę, że jej cudowne oczy powoli się otwierają muskam delikatnie jej usta, a na jej twarzy pierwszy raz od przyjścia do szpitala pojawia się uśmiech.

_☀_
Więc...yyy...wróciłam?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 22, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

You are everything ✉️ |S.M| ✉️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz