\4/

393 20 1
                                    


Po nie całych czterdziestu minutach, szofer zatrzymał się pod ogromnym wieżowcem. Pewnie mieszka na najwyższym piętrze. Wyszłam z auta i skierowałam się za mężczyzną. Weszliśmy do budynku i od razu skierowaliśmy się do windy po czym do niej weszliśmy.

- Na które piętro, jedziemy ?-spytałam. Nie ukrywam, że jestem dość ciekawa.

- Na 38.- odpowiada szybko a swój wzrok kieruje przed siebie.

Nie odzywam się już więcej i czekam aż widna się zatrzyma. Na całe szczęście robi to po kilku sekundach. Szybko z niej wychodzę a moim oczom ukazuje się długi korytarz a na końcu nich ciemne brązowe drzwi. Zaczynam iść po mały w ich kierunku a już po chwili koło mojego osoby pojawia się starszy pan. Po nie całych 4 sekundach mężczyzna otwiera drzwi a gestem ręki wskazuje, żebym weszła pierwsza. Wchodzę nie pewnie do środka i dopiero po kilku chwilach dostrzegam, iż ten dom jest ogromny. W moje oko pierwsze co wpada to piękny duży salon w kolorach bieli i gdzie nie gdzie szarości.

- Proszę chwilkę zaczekać, Pan Monn zaraz przyjdzie. - odpowiada i znika za rogiem. Idę w stronę salonu gdzie stoi ogromne okno z widokiem na miasto. Spoglądam przed siebie widząc jeżdżąc auta i ludzi, który gdzieś idą.

- Dzień dobly.- słyszę za sobą głos, więc szybko się odwracam a przed sobą widzę małego chłopczyka.

- Witaj. -kucam przy nim i uśmiecham się do niego.- Jestem Susan a ty jak masz na imię ? - pytam małego bruneta.

- Max. - odpowiada i również się uśmiecha. - Kim pani je.. - ktoś nie daje mu do kończyć.

- Max proszę cię, idź do swojego pokoju. - słyszę głos mężczyzny a mój wzrok od razu kieruje się na tą osobę po czym momentalnie wstaje. Widzę jak chłopczyk kiwa głową i wychodzi.

- Dzień dobry. - wita się ze mną mężczyzna i podaje dłoń, która od razu odwzajemniam.

-Dzień dobry. - również mówię.

- Nazywam się Christian Monn a pani to pewnie Susan Wild.- mówi władczym tonem.

- Tak to ja. - odpowiadam nie pewnie spoglądając na niego.

- Proszę niech pani usiądzie.- wskazuje na sofę. Kiwam głową i idę w jej stronę. Po chwili poczułam na sobie czyjś wzrok. Nie muszę się domyślać oczywiście kogo. Usiadłam na czerwonej sofie i spojrzałam na mężczyzn. Musze przyznać, że jest bardzo przystojny. Jasne brązowe włosy, piwne oczy, jasno różowe usta, mocne rysy twarzy i umięśnione ciało. Oczywiście było je widać przez koszulkę.

- Więc, czemu chce pani akurat tą pracę ?- pyta spoglądając na mnie.

- Potrzebowałam jak najszybciej pracy. Nie mogłam siedzieć cały czas w domu. -powiedziałam już trochę pewniej.

- A gdzie pracowała pani wcześniej ?- wiedziałam, że zapyta.

- Pracowałam wcześniej jako kelnerka w dużym barze, ale to nie oznacza, iż nie wiem jak zajmować się dziećmi. Moja siostra rok temu urodziła dziecko i praktycznie to ja się nim zajmowałam aż do czasu, gdy wyjechałam do Nowego Jorku.

- Dobrze w takim razie jeśli się dziś pani spisz to od jutra pani będzie mogła zacząć. - uśmiecha się i ja również.- A teraz przepraszam, lecz musze załatwić coś w firmie a pani zajmie się moim synkiem.

- Dobrze, nie ma sprawy.

- Jak by pani czegoś potrzebowała to proszę do mnie zadzwonić. Numer telefonu jest na lodówce w kuchni. Do widzenia. - mówi i wychodzi.


Your Babysitter (Zawieszone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz