three

66 14 0
                                    

Weszłam wielkimi drzwiami do przeszklonego budynku kierując się od razu do recepcji ponieważ jest 11.07 a byłam umówiona na 11.00 jeżeli to spotkanie przepadnie to normalnie się załamie. Przecież to jest najlepsza firma w mieście.

- Dzień dobry, ja na rozmowę o pracę. - przywitałam się z Panią Livią, przynajmniej tak pisze na jej plakietce

- Dzień dobry - przywitała się - Imię i nazwisko? - zapytała grzecznie

-Marita Smith - odpowiedziałam z uśmiechem

- Jest Pani trochę spóźniona.. - o nie no to po mnie, nie dostane się na ten staż, a tak mi zależało kurde - Ale akurat Pan Johnson ma nie planowane spotkanie, więc ma Pani szczęście. - dodała po chwili a ja odetchnęłam z ulgą

-Dobrze, a więc gdzie mam się skierować? - zapytałam

- Proszę iść w stronę wind - wskazała ręką na korytarz - 25 piętro, pokój numer 296 - odpowiedziała życzliwie

- Dziękuję - odpowiedziałam i odeszłam we wskazanym kierunku

Kiedy byłam już w windzie zaczęłam się trochę, a nawet bardzo stresować. Zobaczyłam że mam dwa nieodebrane połączenia od mamy. Stwierdziłam że oddzwonie po spotkaniu.

Wyszłam na odpowiednim piętrze, a widok,przez przeszklone ściany był cudowny. Chciałabym tu pracować i na codzień mieć tak piękne widoki.
Stanęłam pod drzwiami na których widniał numer 296 i zapukałam w nie delikatnie.

-Proszę.- usłyszałam,wypowiedziane dziwnie znanym mi głosem

Nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drewnianą powłokę wchodząc do gabinetu.

Kiedy byłam już w środku zauważyłam dwóch rozmawiajacych mężczyzn, jeden wydawał mi się znajomy ale nie mogłam wymyślić skąd mogła bym go znać.

Po chwili skończyli rozmawiać i uścisnęli swoje dłonie. Odwrócili się w moją stronę a ja zorientowałam się że jeden z nich to David. Pożegnałam się z tym drugim bo wychodził i zaczęłam rozmowę z Davidem.

-Marita. - powiedział - Wiedziałem że jeszcze się spotkamy, ale nie wiedziałem że nastąpi to tak szybko - dodał i zaśmiał się seksownie - To na to spotkanie tak Ci się spieszyło? - zapytał szczerząc się, jednocześnie pokazując mi rząd swoich białych i równych zęby.

-Tak David, chciałam wypaść jak najlepiej - rzekłam - Jest to jedna z najlepszych firm w mieście. - dodałam

- To jest najlepsza firma prawnicza w Nowym Jorku - powiedział i znowu się zaśmiał - Dobrze, a więc przejdźmy do rzeczy.- powiedział poważniej, a z jego twarzy ani na chwilę nie zniknął uśmiech - Usiądź - pokazał gestem ręki, na krzesło po czym sam usiadł naprzeciwko mnie

- Proszę tutaj moje cv i wszystkie potrzebne dokumenty - podałam mu teczkę z zawartością. Przeglądał wszystko ze zdziwieniem przez parę minut

-Masz bardzo dobre wyniki - powiedział w końcu na co uśmiechnęłam się - Mam jeszcze dzisiaj parę rozmów, odezwiemy się do Ciebie w ciągu trzech dni - powiedział po czym wstał, a ja wykonałam to samo

-Dobrze będę czekać na odpowiedź - powiedziałam i uśmiechłam się pewnie - Dziękuję za spotkanie, do widzenia - pożegnałam się, ruszyłam w stronę drzwi i wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. Uścisnął ją delikatnie i pocałował w jej zewnętrzną cześć na co się zarumieniłam, chociaż bardzo tego nie chciałam, wiedziałm że to zauważył bo uśmiechnął się uroczo pod nosem.

Otworzyłam drzwi i skierowałam się do windy. Czekałam na nią trochę, w końcu nie dziwię się, przecież znajduje się teraz na 25 piętrze. Miałam chwile czasu żeby porozglądać się po wystroju. Było nowocześnie, górował kolor biały oraz czarny, zauważyłam również że znajduje się tutaj tylko gabinet Davida i jedno pomieszczenie naprzeciwko.

Przede mną otworzyła się winda, do której od razu weszłam.

Wyszłam z budynku i kierowałam się do samochodu.

Kiedy byłam już w połowie drogi zadzwoniłam do mamy.

Pierwszy sygnał.

Drugi sygnał.

Trzeci sygnał i akurat odebrała.

-Hej córeczko - powiedziała - Co słuchać?

- Hej mamuś - przywitałam się - Wszystko okej, właśnie byłam na rozmowie o pracę - nie pozwoliła mi dokończyć

- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - zapytała udając oburzenie

-Nie chciałam zapeszyć - rzekłam zgodnie z prawdą

- Powiedzmy że Ci uwierzę - powiedziała po czym się zaśmiała - Przepraszam Cię skarbie, ale muszę już kończyć praca wzywa. - powiedziała, a ja nie mam jej tego za złe, rozumiem ją , w końcu jest chirurgiem tak jak mój tata, są najlepsi w Londynie. Nie mam im nic za złe, może i mają mało czasu,ale poświęcają mi każdą wolną chwilę i za to bardzo ich kocham.

-No okej, to pa kocham Cię. - powiedziałam
- Ja Ciebie też Maritko. - odpowiedziała - Papa.

I po tych słowach się rozłączyłam, akurat wjeżdżałam na parking kierując się na swoje miejsce zaparkowałam i wysiadłam dążąc do mojego apartamentu.

~
Cześć
Kolejny rozdział. Mam nadzieje, że się podoba. Akcja do Piero się rozkręca w kolejnych rozdziałach będzie się działo coraz więcej. Jeżeli zauważyliście jakieś błędy piszcie w komentarzach. Zapraszam do dalszego czytania ;*

Kiedyś Na Pewno Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz