Wchodząc do szkoły od razu skierowałam się pod sale, w której miałam lekcje. Dwie żmije z mojej klasy już tam stały i oczywiście obczaiły mnie z góry do dołu, a zaraz po tym zaczęły coś szeptać między sobą. Przyzwyczaiłam się już.
-A ty co znowu sama? -zapytała jedna z nich powoli się do mnie zbliżając.
-Jak widać.
-Nie dziwie się w sumie. Spójrz na siebie. Nosisz okulary jak jakiś kujon i kokardki jak małe dziecko.
-Przynajmniej jestem inna.
-Ale to nie jest fajne.
-Dla mnie jest. Przynajmniej nie wyglądam jak wszyscy. - odpowiedziałam i zaczęłam się zastanawiać czy ona zawsze się mnie musi czepiać.
Na szczęście zadzwonił dzwonek i przerwał tą miłą rozmowę. Wchodząc do klasy od razu zajęłam miejsce w ostatniej ławce pod oknem.
-Dzień dobry. Przepraszamy za spóźnienie. -oczywiście to nie kto inny jak popularsi. Oczywiście spóźnieni. Jako pierwszy wszedł nijaki Harry Styles za nim Caroline największa jędza jaką znam, a zaraz za nimi cała reszta. Zajęli miejsce pod ścianą czyli na szczęście daleko ode mnie.
-Ej ty w okularach! -zawołał Harry na co oczywiście nie zareagowałam bo mam imię, które swoją drogą mógł by już zapamiętać.
-Głucha jesteś? -zapytała najbardziej pyskata laska z całej grupy, Caroline. Oczywiście na to też nie zareagowałam.
Nie zwracałam na nich uwagi dopóki nie zaczęli rzucać we mnie różnymi rzeczami. Aż w końcu rzucili książka od polskiego, stwierdziłam, że nie będę im dłużna więc postanowiłam ją odrzucić. Trafiłam w twarz Harrego.
-Co ty do cholery zrobiłaś?! -uniósł głos wysoki brunet i wstał ze swojej ławki.
-Rzuciłam książka. Tak samo jak wy we mnie. -odpowiedziałam i również wstałam. Nie żałuję tego, że rzuciłam tą książką. Należało mu się.
-Co sie tam dzieje? -zapytała nauczycielka.
-Rzuciła we mnie książka. -powiedział Styles i pokazał na mnie.
-Dlaczego w niego rzuciłaś?- zwróciła się do mnie.
-A dlaczego on rzucił we mnie? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Harry, dlaczego rzuciłeś w Sam książką?
-Bo ją wołałem i nie reagowała.
-Nie wolałeś mnie tylko "tą w okularach".
-Co za różnica?- zapytał chłopak, a ja miałam ochotę rzucić w niego jeszcze raz.
-Bardzo duża.
-Dobrze. Siadajcie i wyjaśnijcie to między sobą. -powiedziała nauczycielka i zaczęła prowadzić lekcje.
Co on sobie wyobraża? Traktuje wszytkich jak podwładnych, a siebie jak króla. W sumie z tej grupki wszyscy się uważają za lepszych. Ale prawda jest taka, że wcale tacy nie są.
-Psst.- usłyszałam szept oczywiście nie kogo innego jak Caroline, która jak tylko sie popatrzyłam w jej stronę rzuciła we mnie kartką na której było napisane "Nie radzę Ci pyskować do Harrego". Nie przejęłam się tym ponieważ to nie pierwszy raz.
Nareszcie dzwonek. Muszę iść do szafki po książki od fizyki, a odłożyć te od polskiego. Przy mojej szafce stoi moja ukochana "elita".
-Przepraszam. Chciałabym się dostać do szafki. -powiedziałam do Harrego który centralnie opierał się o drzwi od mojej szafki.
-A ja chciałbym żebyś mnie przeprosiła za rzucenie książką.
-Nie przeproszę cie. -powiedziałam stanowczo.
-No to nie dostaniesz się do szafki. -powiedział chłopak, a na jego twarzy pojawił sie cwaniacki uśmiech.
-To trudno. -powiedziałam i odwróciłam się aby iść pod salę od fizyki bo w sumie jak raz "zapomnę" podrecznika to nic się nie stanie, a przepraszać go nie mam zamiaru.
-Dzień dobry, usiądźcie. Na sam początek trochę tu pozmieniamy. -powiedział nowy nauczyciel fizyki.- Może tak. Ty.- wskazał na blondynkę czyli Caroline.- Usiądziesz z nim. -teraz wskazał na Mike, chłopaka który jest szczerze mówiąc kujonem. Blondynka oczywiście robiła sceny no ale w końcu się przesiadła. -Ty. -tym razem wskazał na Stylesa. -Siądziesz z dziewczyną z ostatniej ławki pod oknem.- nie zgadzam się na to to nie może być prawda. To tylko zły sen, a raczej koszmar. Nie!
Chłopak niechętnie przyszedł do mojej ławki, ale w końcu usiadł obok mnie. Cały czas się patrzył na mnie wrednym wzrokiem aż w końcu w połowie lekcji się odezwał.
-Długo mam jeszcze czekać?
-Na co? -zapytałam ze zdezorientowaniem.
-Na przeprosiny.
-Chyba sobie żartujesz.- powiedziałam tak donośnie, że raczej wszyscy usłyszeli.
-Jakiś problem panno White? -zapytał nauczyciel.
-Nie, nie. Przepraszam. -powiedziałam na co nauczyciel kiwnął głową i kontynuował lekcje.
-No dalej.- ponaglał chłopak.
-Nie zamierzam cię przepraszać. To ty rzuciłeś pierwszy i ja od ciebie przeprosin nie oczekuje.
-Ale ja oczekuje.
-Ale ja nie zamierzam tego robić.
-Dobra niech ci będzie. -po tych słowach sciagnął mi kokardkę z głowy i włożył ją sobie do plecaka. O co mu chodzi? Wiecznie ma do mnie jakieś wąty.
-Oddawaj to moje.
-Jak przeprosisz to będzie twoje.
Po tych słowach lekcja minęła spokojnie, ale ja tego tak nie odpuszczę. Czemu jemu tak zależy na tych przeprosinach? Było minęło i tyle.
Idąc korytarzem zobaczyłam, że stoi sam oczywiście przy mojej szafce.
-Znowu chcesz się dostać do szafki? -pyta wysoki brunet z sarkastycznym uśmiechem.
-Nie. Chce odzyskać to co mi zabrałeś.
-Nie dam ci tego. -nie dasz? To załatwimy to inaczej. Po jego słowach uderzyłam go w twarz.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko mnie popchnął tak, że się wywróciłam, a następnie rzucił we mnie moją kokardką. Było warto. Za to moja nienawiść do niego wzrosła jeszcze bardziej.
********************
Hejka💞
Mam nadzieje, że fanfiction wam się spodoba i zostaniecie na dłużej 💋
CZYTASZ
Different //H.S
FanfictionSamantha ma 16 lat i chodzi do szkoły w Londynie. Nie jest zbyt lubiana ponieważ nie jest taka jak wszyscy, jest inna, jest nieśmiała i z nikim nie gada. Pewnego dnia będzie mieć do czynienia z chłopakiem ze szkolnej grupy popularsów. Czy sobie pora...