Rozdział 11

339 23 6
                                    

WRÓCIŁAM !!! WYBACZCIE, ŻE DOPIERO DZIŚ WSTAWIAM ROZDZIAŁ, ALE POMYŚLAŁAM, ŻE W MOJE URODZINY BĘDĘ MIEĆ TROCHĘ SPOKOJU I DODAM NOWĄ CZĘŚĆ

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

- Ja...

- Jeśli chcesz, najpierw spytam się twoich rodziców, więc nie musisz teraz odpowiadać- powiedział.

Skinęłam tylko głową. Chciałam powiedzieć, że się zgadzam, ale chyba lepiej będzie jeśli moi rodzice wyrażą zgodę. Kakashi nadal nie założył maski. Dlaczego on ją w ogóle nosi? Moim zdaniem jest mu zbędna. Normalnie nie mogę się na niego napatrzeć. Niestety ktoś przechodził obok i Hatake założył z powrotem nakrycie twarzy. Kiedyś te maski tak ukryje, że on ich nie znajdzie!

- Zaraz zacznie się ściemniać, odprowadzę Cię do domu- powiedział.

Rzeczywiście, nawet nie wiedziałam, że tak długo jestem na dworze. Dziwne, że jeszcze nie jest mi zimno. Przecież jestem już dorosła i sama mogę wrócić do domu.

- Zapomniałbym, to dla Ciebie. Miałem Ci to dać wczoraj, ale jakoś wyleciało mi to z głowy- powiedział.

Kakashi podał mi mały pakunek. Niepewnie otworzyłam pudełeczko.. moim oczom ukazał się piękny wisiorek z niebieskim kamieniem. Jest cudowny! Kiedyś ten wisiorek należał do Kakashiego, to pamiątka po jego mamie!

- Nie mogę tego przyjąć- powiedziałam.

- Dlaczego nie?- spytał.

- To pamiątka po twojej mamie. Zachowaj ją.

- Od teraz będzie należeć do Ciebie. Nie chcę słyszeć odmowy.

Kakashi nałożył mi ten wisiorek i pocałował w czoło. Pobiegliśmy szybko do mojego domu. Akurat mama ćwiczyła z Naruto. W ostatnim momencie udało mi się odepchnąć rashengana. Zrobiłam to automatycznie!

- Asuna, w porządku?- spytał Kakashi.

- Nic a nic- odparłam.

Naruto złapał mnie za ramiona i zaczął przepraszać. Oj no przecież odepchnęłam rashengana! Nawet tata, który siedział na schodach pojawił się przy mnie. O co im chodzi?

- Masz..- zaczął tata.

- To długa historia- odparłam.

Uśmiechnęłam się do taty i już po chwili znów miałam fioletowe oczy. Mam nadzieję, że mama nie będzie mnie wypytywać o przeprowadzkę. Naruto raczej nie jest takim gadułą.

- To miłe z twojej strony, że odprowadziłeś ją do domu- powiedział tata.

Tata zaczął ciszej mówić o tym, że mama jeszcze nie akceptuje mojego zamążpójścia, ale postanowił, że ją do tego przekona.

- Asuna- powiedziała mama.

- Kushina.. właśnie ją opieprzałem, więc..

- Minato i Naruto wejdźcie już do domu. Muszę porozmawiać z tą dwójką. To nie potrwa długo- oznajmiła mama.

Oho.. to nie zapowiada się najlepiej. Mama zaraz z czymś wybuchnie. Hm.. Kakashi ani drgnął. Więc albo się boi, albo jest głupi. Spojrzałam na mamę pytająco.

- O co chodzi?- spytałam.

- Kakashi, sporo się dowiedziałam o twoich osiągnięciach i zasługach dla wioski. Jednak nie jestem pewna czy Asuna będzie z tobą szczęśliwa.. na dodatek czytasz te bzdury Jiraiyi...- odparła mama.

- Mamo..

- Muszę wiedzieć, czy będziesz w stanie rozstać się z moją córeczką dla jej dobra.

- Dobro Asuny jest dla mnie najważniejsze. Tak było i zawsze będzie.

- W takim razie macie moją zgodę. Jednak jeśli Asuna przez ciebie zacznie płakać.. zabije cię, dattebane!

Po co mama chciała ze mną rozmawiać, jak rozmawia tylko z Kakashim.. Zachowują się tak jakby mnie tu nie było. Nie lubię gdy ktoś o mnie mówi w trzeciej osobie, jeśli ja stoję obok..

- Właśnie Asunko, Kakashi powiedział ci, że masz być świadkową na ślubie Anko i Ibikiego? Jeśli nie.. no to teraz już wiesz. Możecie jeszcze chwilę porozmawiać, ale nie długo. Nie chcę, aby Asuna była chora.

Co proszę? Mam zostać świadkową na ślubie Anko i Ibikiego? Przecież ja tej dziewczyny nie kojarzę! Uśmiechnęłam się do mamy, która wróciła do domu. Spojrzałam na Kakashiego. Uśmiechał się do mnie przepraszająco. Gdy tylko mama weszła do domu, mój chłopak (chyba mogę tak nazywać Kakashiego) oddał mi swoją kurtkę. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i każdy z nas wrócił do swojego domu.

- Siostrzyczko, możemy pogadać o twojej decyzji?- spytał Naruto.

- Nie zostawię was, bez obaw- odparłam.

- Uff.. całe szczęście, nie chciałbym cię znowu stracić.

Uśmiechnęłam się do niego. Nie sądziłam, że Naruto tak się cieszy z tego, że ma starszą siostrę.

- Mały przy najbliższej okazji musisz zdać egzamin na chunina, dobrze?

- Teraz to z pewnością go zdam.

- Mam taką nadzieję.

- Właśnie, dlaczego nie było cię na zebraniu?

- Nie jestem joninem.

- To dlaczego chcesz, abym awansował?

- No wiesz.. jeśli chcesz zostać hokage to najpierw musisz pokonać mnie. Jako sannin prędzej zostanę kage.

Trzeba zasiać w Naruto ziarnko rywalizacji. W końcu to mój mały braciszek. Przyłączyliśmy się do taty, który przeglądał raporty. Po jakimś czasie do nas dołączyła mama. Nie będę się ich pytać co było na zabraniu, bo to trochę nie wypada. Cholera.. bardzo chciałabym wiedzieć o czym tam rozmawiali! Na szczęście Naruto jest tak samo ciekawski jak ja!

- Tato, co było na zebraniu?- spytał Naruto.

- Rozmawialiśmy o nadchodzącej wojnie z Orochimaru, dlatego wszyscy kage zdecydowali, że za miesiąc odbędą się egzaminy na chunina, jonina i sannina- powiedział tata.

- Co? Chodzi o tego Orochimaru, który lubił węże?- spytałam.

- Niestety tak. Kochanie, Orochimaru nie jest taki jak kiedyś. Musimy zrobić wszystko by zapobiec wojnie.

Nie mogę w to uwierzyć... Dlaczego on chce zniszczyć Konohę? Jedno jest pewne, nie pozwolę mu zniszczyć tego co powstało na nowo. Ciekawe czy mama weźmie udział w tym egzaminie. Nagle poczułam coś, co mnie zaniepokoiło.. Ta czakra.. to Kurama! Lisi demon zapieczętowany w Naruto.

- Nie wiem co tu robi dziesięcioogoniasty, ale nie pozwolę, abyś przejęła kontrolę nad Naruto- powiedział Kurama.

- Nie mam takiego zamiaru, ale wiedz, że Naruto za miesiąc będzie traktował cię jak przyjaciela- odparłam.


Nie można uciec przed miłością | Asuna x KakashiWhere stories live. Discover now