Ohayo! I nie pykło moje rozdziałowe szaleństwo.
No ale kto by się tego spodziewał. (JA!!!)
Po za tym przywróciłam ustawienia fabryczne w moim telefonie i straciłam moje notatki, w których były pomysły na następne rozdziały. *szloch* Mogłam zrobić ss. Od teraz zacznę je zapisywać na laptopie.
Bez przedłużania oto rozdział!
Po przemierzeniu dość sporego miasta udaliście się do pałacu Lorda Feudalnego. Jeden ze strażników zaprowadził was pod jedną z komnat, po czym kazał wam poczekać, a on sam poszedł zawiadomić swojego władcę o waszym przybyciu. Po niespełna 10 minutach pojawił się przed wami i przekazał, że możecie wejść do środka, po czym odszedł.
Reader POV
Gdy stanęliśmy już przed naszym "pracodawcą" Kakashi nas przedstawił, po czym wysłuchaliśmy czego konkretnie dotyczy nasze zadanie. Z tego co słuchałam, a słuchałam nie wiele, zrozumiałam, że odbędzie się festyn, na który przybędzie dużo osób spoza miasta, więc nasza misja ma polegać na dbaniu o jego bezpieczeństwo. Następnie wezwał jednego ze swoich podwładnych i poprosił, aby zaprowadził nas do naszego pokoju. Coś tam jeszcze mamrotał o tym, że ze względu na dużą ilość zaproszonych gości niestety musimy dostać wspólny pokój na co mój kompan odpowiedział, że to żaden problem. Jeśli mam być szczera wisi mi to, czy będę w nim sama czy z Kakashim. Dla mnie liczyło się to, że nie muszę spać w namiocie.
Po przejściu trochę skomplikowanego systemu korytarzy znaleźliśmy się pod sporymi drzwiami prowadzącymi zapewne do naszej sypialni. Weszliśmy do środka i pierwsze, co zrobił mój towarzysz to pierdyknął się na najbliższy fotel (ach ten wieczne zmęczony Kakash). Ja natomiast postanowiłam pójść się umyć. Nie ma nic lepszego niż kąpiel po 2 dniach drogi. Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę łazienki.
- Idę się myć - oznajmiłam i po chwili znalazłam się już w łazience.
Kakashi POV
Żeby umilić sobie czas, w którym oczekiwałem na zwolnienie łazienki wziąłem się za czytanie swojej ulubionej lektury. Czytałam sobie spokojnie zdanie po zdaniu, a w tle słyszałem szum wody. Po upływie jakiś 30 minut drzwi się otworzyły, a [Imię] wyszła owinięta w sam ręcznik. Spojrzałem na nią lekko zdezorientowany.
- Zapomniałam piżamy - powiedziała, jak gdyby nigdy nic i wróciła do łazienki.
Momentalnie poczułem, jak mi gorąco i zrozumiałem, że moja twarz spłonęła (kumacie, o co mi chodzi?). Jak ja się cieszę, że noszę tę maskę i nie widać mojej twarzy, bo na 100% przypomina teraz buraka.
Muszę przyznać, że nie codziennie widzi się, jak dziewczyna, dla której jesteś praktycznie obcy, wychodzi z łazienki w samym ręczniku wiedząc, że ty tam siedzisz. Albo inaczej, ja nie mam codziennie takich widoków.Chyba nigdy nie było mi tak duszno, więc postanowiłem otworzyć okno.
15 minut później [Imię] zwolniła pomieszczenie. Wziąłem swoje rzeczy i jak najszybciej się tam udałem. Po skończeniu kąpieli oraz przebraniu się w bluzkę i spodenki za kolana udałem się do sypialni. (ubranie takie jak w mediach).
[Imię] siedziała na łóżku i czytała jakąś książkę.
- To jak robimy?- zapytałem, a dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie - No ze spaniem. Jest tylko jedno łóżko, jeśli chcesz to mogę spać na podłodze. Wyciągnę sobie śpiwór i... - nie dane mi było dokończyć
- Możemy spać na jednym - zacząłem przetwarzać informacje - Jest tak duże, że bez problemu się zmieścimy i obstawiam, że jak każde z nas położy się przy swoim końcu to nawet się nie dotkniemy. - dokończyła
- Jesteś tego pewna?
- Jasne, to żaden problem. Chyba, że tobie to nie pasuje? - spojrzała się na mnie pytająco.
- Dla mnie też nie ma problemu. - odparłem trochę skołowany.
- No to już ustalone. - podsumowała.
Położyłem się na swojej części łóżka, a dziewczyna odłożyła książkę. Następnie obydwoje zgasiliśmy światła.
- Dobranoc - szepnęła.
- Dobrej nocy - odpowiedziałem i zamknąłem oczy.
Próbowałem zasnąć, lecz ciągle słyszałem, jak [Imię] się wierci. Teraz już miałem pewność. To nie koszmary ją męczą. Ewidentnie miała problemy z zasypianiem albo cierpi na bezsenność. Mimo tego, że byłem padnięty nie mogłem zasnąć ze świadomością, że ona nie odpłynęła jeszcze do krainy Morfeusza.
Po jakiś 3 godzinach przestała się wiercić, lecz jej oddech nie był jeszcze unormowany. Sam już prawie spałem mimo, iż moja podświadomość czekała, aż ona uśnie. Gdy miałem 100% pewności, że śpi sam odpłynąłem. Nie używając już logicznego myślenia (i jakby nie patrząc śpiąc już) położyłem rękę tak, jak zawsze to robię w domu. (Tylko w domu masz poduszkę Kakashi, a tu leży reader-chan!!)
Reader POV
Przebudziłam się, gdy już świtało. Chciałam wstać lecz poczułam, że nie mogę się podnieść. Rozeznawszy się w sytuacji zrozumiałam, że Kakashi obejmuje mnie w talii i w żaden sposób nie szło się wydostać z jego "żelaznego" uścisku. Cudem udało mi się obrócić tak, abym była twarzą do niego. Zdziwiło mnie trochę, że śpi w masce. Wpatrywałam się przez jakiś czas w niego i dopiero po chwili przypomniałam sobie, dlaczego odwróciłam się w jego stronę.
- Kakashi - powiedziałam niezbyt głośno, lecz on nawet nie zareagował.
- Kakashi - ponownie wypowiedziałam jego imię, ale już trochę głośniej - czy możesz mnie puścić?
- Jeszcze tylko 5 minutek - wymamrotał, po czym przycisnął mnie mocniej do siebie.
- Kakashi, do jasnej cholery, czy możesz zabrać ze mnie swoją rękę! - krzyknęłam.
Chłopak natychmiastowo się obudził.
Kakashi POV
Usłyszałem, jak ktoś krzyczy i momentalnie się obudziłem. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem leżącą na przeciwko mnie [Imię], która wyglądała już na wkurzoną. Dopiero po chwili zrozumiałem, że obejmuję ją w talii i przytulam do siebie. Jak poparzony zabrałem rękę i odsunąłem się tym samym spadając z łóżka na dość twardą podłogę (nie martw się Kaszalotku! podłoga będzie zawsze przy tobie!). Podniosłem się od razu i zacząłem ją przepraszać.
- Wybacz... Ja... - zacząłem się jąkać - to nie było specjalnie... zrobiłem to nie świadomie - nie wiedziałem, jak mam jej to wytłumaczyć.
- No dobra, nie tłumacz się. Uznajmy, że nic się nie stało i nie gadajmy już o tym - odparła. (a właśnie, że stało! reader-chan spała obejmowana przez samego Hatake!)
Patrzyłem na nią trochę osłupiały, a ona podniosła się z łóżka, wzięła swoje rzeczy i wślizgnęła się do łazienki. Ja natomiast podszedłem do okna, otworzyłem je i pozwoliłem, aby chłodny wiatr wiał mi prosto w twarz. (Kakashi ty mi powiedz jaką twarz, jak tobie ledwo ją widać?!) Potrzebowałem schłodzić się trochę, aby zacząć racjonalnie myśleć. Nie wiem jak, ale muszę bardziej się kontrolować albo ona zrobi mi w końcu krzywdę za takie akcje. Z tego co mi wiadomo to jest dość brutalna dla swoich przeciwników, więc nie specjalnie chce nim zostać. Tym bardziej, że czuję, iż nie mógłbym jej skrzywdzić. Na zewnątrz nie wyglądała na taką, jak inni opisywali ją podczas walki. Patrząc na nią widziałem osobę bardzo dziewczęcą i delikatną.
Nagle moje przemyślenia przerwało otwieranie drzwi. Zamknąłem okno. Wziąłem swoje rzeczy i zniknąłem w łazience, aby nie narażać się więcej jōnince.
Na tym kończę ten rozdział!
Mam nadzieję, że komuś się spodoba!
Do następnego, Yo!
CZYTASZ
Kakashi x Reader [CHYBA NIGDY NIE DOKOŃCZĘ BO NIE MAM WENY]
FanfictionCo tu dużo mówić. Hatake Kakashi aka Kaszalot i bożyszcz nastolatek oglądających Naruto. No i oczywiście ty.