9

711 67 30
                                    

Ohayo! Miłego czytania!

***

Reader POV

Biegłam zalana łzami główną ulicą Konohy. Po potrąceniu już kolejnej osoby z rzędu wskoczyłam na najbliższy dach i kontynuowałam swój bieg nad mieszkańcami wioski. Na początku nie miałam bladego pojęcia, gdzie się udać, ponieważ automatycznie wykluczyłam dom uznając, że Kotetsu pewnie tam przyjdzie. Pozwoliłam nieść się swoim nogom i nie pożałowałam tej decyzji. Po zatrzymaniu się przetarłam oczy rękawem, aby zobaczyć gdzie jestem. Okazało się, że stoję na najdalszym polu treningowym jaki posiada nasza wioska. Bez większego namysłu zaczęłam wyżywać się na pniu wbitym w ziemie, którego używa się do ćwiczenia uderzeń. W głowie ciągle miałam obraz mojego chłopaka obściskującego się na łóżku z inną. (Szmata!!! ale nie dowiecie się w tym rozdziale kto to XDDDD) Przez to moje uderzenia były coraz silniejsze, co poskutkowało ogromną ilością ran, z których płynęła ogromna ilość krwi.

Nie wiem ile czasu waliłam w ten Bogu winny pień, ale w końcu upadłam bezsilnie na kolana i zalałam kolejną falą łez.

Kotetsu POV

Po tym jak [Imię] wybiegła szybko się ubrałem i ruszyłem za nią. Kierowałem się główną drogą, lecz po chwili zatrzymałem się, aby móc się rozejrzeć, ale nigdzie nie mogłem dostrzec jej [długość, kolor] włosów. Skierowałem się do jej domu z nadzieją, że to właśnie tam pobiegła.

Nim się obejrzałem stałem już pod jej mieszkaniem. Podszedłem szybko do drzwi i zacząłem pukać, a raczej walić w nie. Po kilku minutach bezustannego dobijania się odsunąłem doniczkę z kwiatkiem licząc, że dziewczyna dalej chowa tam zapasowy klucz. Nie pomyliłem się. Szybko otworzyłem drzwi, wszedłem do środka i wziąłem się za szukanie kunoichi we wszystkich pomieszczeniach. Gdy skończyłem swoje bezowocne poszukiwania postanowiłem zaczekać na nią. Przecież musiała w końcu wrócić, a wtedy ja wytłumaczyłbym jej całe to zajście. Zamknąłem drzwi kluczem, aby od razu nie domyśliła się, że ktoś jest w środku i poszedłem do jej sypialni, ponieważ stamtąd trudniej będzie jej wyrzucić mnie z domu. W sumie to problemu może nie będzie z tym miała, ale więcej zdążę jej wytłumaczyć w czasie, w którym będzie usiłowała mnie zmusić do wyjścia. Chociaż liczę, że pozwoli mi się wytłumaczyć, co poskutkuje pogodzeniem się. (Żebyś się kuźwa nie przeliczył!!)

Kakashi POV

Siedziałem właśnie z Asumą w jednej z restauracji przy głównej ulicy wioski, gdy zauważyłem [Imię]. Biegła na oślep potrącając przypadkowych ludzi, lecz po chwili wskoczyła na najbliższy dach i popędziła dalej. Mężczyzna od razu zorientował się na kogo patrzę. Miałem dziwne wrażenie, że coś się stało. Spojrzałem, więc na mojego przyjaciela z zamiarem przeproszenia go i podążeniem za dziewczyną.

- Leć za nią. - rzucił, a mnie po chwili już nie było.

Zacząłem iść szybkim tempem i patrząc na dachy budynków starłem się znaleźć kunoichi. Nie było to łatwe, ponieważ przemieszczała się bardzo szybko i za każdym razem, gdy myślałem, że już ją widzę znikała mi z pola widzenia. Zrezygnowany oddaliłem się od najbardziej ruchliwej drogi w wiosce i wezwałem Pakkuna.

- Witaj Kakashi, dawno mnie nie wzywałeś. O co chodzi? - odezwał się od razu.

- Ohayo Pakkun. Musisz jak najszybciej znaleźć [Imię]. To bardzo ważne.

- Dziewczyna przed tobą uciekła? - zaśmiał się - Aż tak przestraszyła się twojej twarzy?

- To nie czas na żarty. Zrób to, o co cię proszę. - powiedziałem lekko zirytowany.

- Hai!

Chwilę później biegłem za moim ninken. Z każdym krokiem oddalaliśmy się od wioski, a zagłębialiśmy się w teren pól treningowych. Gdy dotarliśmy do tego najbardziej oddalonego Pakkun zatrzymał się i wskazał łapką na [kolor]włosą. Uderzała z całej siły w stojący przed nią pień. Odwołałem mojego towarzysza. Krew zaczęła spływać z jej dłoni, a ona po chwili upadła bezsilnie na kolana i zaczęła płakać. Serce mnie bolało, gdy widziałem ją w takim stanie. Bez chwili zastanowienia ruszyłem w jej stronę. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że się do niej zbliżam. Kucnąłem za nią i przytuliłem. Obejmując ją przechyliłem się delikatnie do tyłu tak, aby wylądować na moich czterech literach. Gdy siedziałem już na ziemi przyciągnąłem ją mocniej do siebie tak, aby siedziała na moich nogach i przytulając zacząłem kołysać nami w geście mającym na celu ją uspokoić. Nie wiedziałem jeszcze, o co może chodzić, lecz i tak dopóki była w taki stanie nie dowiedziałbym się. [kolor]oka po chwili wtuliła się we mnie i zaczęła jeszcze mocniej szlochać mocząc tym moje ubranie, lecz nie zwracałem teraz na to uwagi.

Siedzieliśmy tak prawie godzinę i na szczęście już prawie wcale nie płakała. Pociągała tylko, co chwila nosem. W końcu zaczęła się wiercić, chyba już zdrętwiała. W sumie nie zdziwiło mnie to, bo sam czułem mrowienie w nogach. Przełożyłem jedną rękę pod jej kolana, a drugą trzymałem na jej plecach i zacząłem się podnosić. Będąc już na obydwóch nogach ruszyłem w kierunku jej domu.

- Kakashi dam radę iść sama, nie musisz mnie nieść. - ledwo usłyszałem jak do mnie mówi.

- Jesteś cała roztrzęsiona i zużyłaś bardzo dużo czakry waląc w ten słup, nie ma opcji, abym pozwolił ci w takim stanie iść samej. Tak po za tym to żaden problem dla mnie. - odparłem tonem nie znoszącym sprzeciwu.

- Dziękuję Kakashi. - szepnęła, wtulając się w moją klatkę piersiową.

Aż do jej domu żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Gdy znaleźliśmy się przed jej drzwiami ostrożnie postawiłem ją na podłodze. Dziewczyna wyjęła klucz z kieszonki i starała się je otworzyć, co nie okazało się takie proste, ponieważ była cała roztrzęsiona i nie mogła trafić kluczem w zamek. Po chwili patrzenia na to złapałem jej rękę i pomogłem. Chwilę później przekraczała już próg swojego mieszkania, a ja podążałem za nią. Sam fakt, iż nie wiedziałem, co doprowadziło ją do takiego stanu nie pozwalał mi na zostawienie jej samej.

- Poczekasz tutaj? Chciałabym pójść do łazienki. - spytała unikając kontaktu wzrokowego, a ja skinąłem tylko głową.

Gdy kunoichi poszła na górę ja usiadłem na kanapie. Oglądałem jej salon, gdy nagle usłyszałem, jak na kogoś krzyczy, co mnie trochę zdziwiło, bo byliśmy raczej sami. Natychmiast wbiegłem po schodach przeskakując, co drugi stopień i już po chwili stałem w jej sypialni. Przy łóżku zobaczyłem Kotetsu, a ona była kilka kroków od niego.

- Kazałam ci stąd wyjść! - krzyknęła do czarnowłosego, a łzy ponownie spłynęły po jej policzku.

- Musimy najpierw porozmawiać. - odparł mężczyzna nie zwracając nawet na mnie uwagi.

***

BANG BANG BANG!

W tym momencie postanawiam zakończyć rozdział i utożsamić się z Polsatem.

Postanowiłam napisać kolejne rozdziały, bo ma trochę pomysłów dzisiaj, a żeby odbić ostatni brak dzisiaj publikuję jeden. Mam nadzieję, że się spodobał

Miłego tygodnia! Yo!





Kakashi x Reader [CHYBA NIGDY NIE DOKOŃCZĘ BO NIE MAM WENY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz