1

27 1 0
                                    

Dzień dobry. - na salę weszła jakaś dziwna kobieta. Miała bardzo sztuczny uśmiech i wydawało się,że jest tu od niechcenia. Powiedziałam dzień dobry. - powtórzyła. Dobry. - rzekłam niechętnie. Leżałam w szpitalu. Ostatnie czego chciałam to spotkanie z jakąś głupią babą. Ale ona ciągła dalej: - jestem Joanna. A ty kochanie jak masz na imię?
-Zuza
- oh , Zuziu! Jestem żoną pana który cię potrącił.. on tego nie chciał! Przyjmij przeprosiny!
-Tu jest wygodniej niż... (i tu mój głos się zawahał, powiedzieć jej że jestem z domu dziecka? A może lepeiej nie..)
-niż gdzie? - dopytywał się już bardzo zaciekawiony głos.
- w domu.
Naszą rozmowę przerwała pielęgniarka oznajmiając że czas wizyty pani Joanny się skończył.
Niby zamieniła zemnom kilka słów..a już jej nie lubię. Jak już jestesmy przy moim charakterze to może coś opowiem o sobie. Mieszkam w domu dziecka od 10 lat. Obecnie mam 15. Gdy mam zaszła zemnom w ciąże moi rodzice już mieli jedno dziecko. Katarzyna. Moja siostra. Idealna dziewczyna. Gra na 10 instrumentach i mówi biegle w 6 językach. Dlatego rodzice z całego serca chcieli chłopca. Aby ten pomagał w domu. Tata był schorowany. Miał kłopoty z kręgosłupem nie mógł pracować. Kiedy dowiedział się że urodziła się dziewczynka chciał odrazu zostawić mnie w szpitalu. Jednak mama powiedziała że nauczy mnie pracować. I tak było . Pracowałam jak wół. Ale i tak dla rodziców za mało. Więc mnie oddali.

perspektywaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz