2

15 1 1
                                    

Następnego dnia znowu obudziłam się w łóżku szpitalnym.
- Muszę kończyć pa. - na salę wbiegła dziewczyna (w moim wieku, blond włosy, wysoka , szczupła) kończyła rozmowę telefoniczną.
- noo hej. - rzuciła głosem tak jakby była tu za karę
- jestem Zośka. Córka tego faceta co cię potrącił. Mam kazała mi tu przyjść.
- cześć, Zośka. Jestem Zuza. Jak nie chcesz tu być to możesz sobie pójść. - i mrugnęłam jednym okiem.
- zanim pójdę muszę ci coś dać. Oto bursztyn. Nie wiem po co ci on ale bierz! - zachichotała.
- dzięki - powiedziałam przez śmiech.
Sympatyczna. Napewno jest bogaczķą .. to widać. Na nogach super stary. Czarne rurki i krótka bluza. Napewno buja się w niej nie jeden.
Otrząsnęłam głowę , pozbywając się tych myśli. Sprawdziłam godzinę - 20.00. Włożyłam do uszu słuchawki i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Nazajutrz gdy się obudziłam nie byłam w sali szpitalnej. A chyba w jakimś pałacu! Odrazu pozbierałam się zaczełam pokolei wszystko oglądać. Łóżko na którym spałam było wodne! Obok niego toaletka.. nigdy nie widziałam tylu kosmetyków na raz! A co tam stoi w kącie? O rany! To maszyna do lodów. Coś mi się wydaje że jestem w pokoju Zośki. Podeszłam do toaletki aby zrobic lekki makijaż. Przecież nie wypada pokazać się bogaczą bez makijażu!
Podeszłam do lustra.. i stanełam jak wryta! Odbiłam się nie jako Zuzka którą byłam a jako Zośka!

perspektywaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz