Slughorn w bieliźnie

577 30 5
                                    

Impreza była bardzo głośna, dlatego rzuciłam zaklęcie wyciszające na drzwi. Kiepsko by było gdyby ktoś nas tutaj przyłapał.
Z początku czułam się dość nieswojo, ale po kilku kolejkach Ognistej nawet świętej pamięci Severus Snape zaczął by dziko kręcić dupą na naszym barku w rytm muzyki. Co po niektóre dziewczyny robiły to w samej bieliźnie. Plotki mówią prawdę: Blaise Zabini to najlepszy organizator imprez. Zgon zaliczyła przynajmniej połowa zaproszonych z czego większość chłopcy. Nasz ukochany Diabełek dzielnie stał na nogach otoczony wianuszkiem dziewcząt. Pan "wspaniały arystokrata" Malfoy siedział na kanapie popijając chyba ósmą szklankę najlepszego w całym Hogwarcie alkoholu. Ginny siedziała obok niego zawzięcie z kimś rozmawiając, gdy tylko zwracała się do jakiegoś chłopaka jej prywatny ochroniarz Blaise Zabini natychmiastowo wkraczał do akcji i przysiadał obok ignorując wszystkie panny zainteresowane jego osobą.
Ja tańczyłam na parkiecie z jakimś nieznanym mi Ślizgonem, może i bym go poznała gdybym tyle nie wypiła.

Zdecydowanie kocham imprezy. Tutaj człowiek nie zwraca uwagi na to jakiej krwi jesteś, czy masz dużo galeonów w banku Gringotta i nikt nie pozna cię następnego dnia. Można pozwolić sobie na łamanie zasad i odważne wybory.

Poczułam czyjeś dłonie na mojej talii i szybko odwróciłam się aby zobaczyć do kogo należą. Moim oczom ukazał się blondyn z cwaniackim uśmiechem na twarzy - Malfoy.

- Dobra Crabbe pozwolisz, że teraz ja z nią zatańczę. - Powiedział tleniony blondyn.

O nie ja tańczyłam z Crabbem. Po tej imprezie będę musiała zaliczyć pożądną kąpiel dezynfekującą.

- Jasne. - Odpowiedział zawiedziony Ślizgon.

Draco wziął szybko moją rękę i zaczął się poruszać w rytm muzyki. Taniec z nim jest bardzo przyjemny, spokojny.
Pochylił się nademną i szepnął:

- Piękna sukienka.

- Dziękuję.

- Idealnie wyglądała by na podłodze w mojej sypialni.

- Zamknij się dupku.

- Jak sobie życzysz piękna. - Malfoy nazwał mnie piękną i tańczy ze mną. Zawsze był wredny i nigdy by mnie nawet nie dotknął z obawy pobrudzenia się szlamem. Po tym jak mnie przeprosił wierzę w to, że może jednak że zmienił.

Reszta imprezy minęła... dziwnie chyba dla każdego. Jakaś gryfonka prosiła mnie o prezerwatywy i musiałam wszystkich z osobna pytać się o gumki. Dwóch Krukonów wracając z łazienki zapomnieli zapiąć rozporki i przez cały czas wszyscy wiedzieli ich przyrodzenie. Blaise i Ginny zostali znalezieni razem pod prysznicem, a Draco leżał na kanapie w samej bieliźnie myśląc, że pod nim jest napalona Puchonka. Dziesięć dziewczyn poszło do lochów i upiło bezbronnego Slughorna do nieprzytomności, po czym ukradły wszystkie jego ubrania wraz z tymi z szafy. Biedny profesor jutro na śniadaniu przyjdzie w samej bieliźnie. Dziewczyny te rzuciły na niego małe, niewinne Obliviate, aby na pewno niczego nie pamiętał.

***

Następnego dnia obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Było mi strasznie niewygodnie, ponieważ leżałam na kimś. Moje biedne oczy musiały się przyzwyczaić do światła i wtedy zorientowałam się, że leżę na Malfoy'u. Krzyknęłam głośno z przerażenia.

- Zamknij się kobieto. - Powiedział zatykając sobie uszy rękami.

- Wstawaj idioto, zaraz zaczyna się lekcja latania.

- Cholera! - Arystokrata wstał szybko brutalnie mnie przy tym zrzucając ze swojego umięśnionego torsu.

Szybko założył czarne spodnie, bluzkę oraz szatę.
Po tym jak sama się ubrałam pobiegliśmy na boisko. Wszyscy zaczęli szeptać jak tylko nas zobaczyli.     Musieli mieć z nas niezły ubaw, gdyż Draco miał spodnie na lewą stronę, a ja rękaw od swetra pomyliłam z dziurą na głowę. Zaklęciem poprawiłam nasze niechlujne stroje i zaczęłam uczestniczyć w lekcji. Nigdy nie lubiłam latania, miotła była dla mnie przerażająca, a kiedy miałam zawroty głowy był to nielada wyczyn aby ją dosiąść.

***

Ominęło mnie śniadanie, więc na obiedzie zobaczyłam profesora eliksirów w samej bieliźnie. Ten okropny widok odebrał mi ochotę na jakiekolwiek jedzienie pomimo wielkiego głodu jaki panował w moim żołądku. Zostały nam dzisiaj tylko transmutacja, z której jestem bardzo dobra, więc reszta tego dnia minie mi bez większych wrażeń. Ginny jak zwykle opuszczała mnie i jadała przy stole domu węża. Tym razem podeszła do mnie i zaprosiła abym do nich dołączyła. Muszę przyznać, że ci ludzie są bardzo mili. Pozory jednak mylą.
Śmialiśmy się wszyscy na całą salę, gdy Teodor Nott wpychał sobie ziemniaki do spodni, ponieważ założył się z Blaise'em , że nie zrobi tego i nie wytrzyma tak do końca dnia. Piąta miska wielkości piłki do kosza trafiła do spodni, gdy nagle dzrzwi otworzyły się z hukiem, a w nich stanął chłopiec, który przeżył, umarł i jeszcze raz przeżył.

Born Evil [Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz