"OSZALAŁAŚ"

682 25 2
                                    

Ta dziewczyna, która kiedyś najchętniej wybiłaby wszystkich Ślizgonów z tego świata, siedziała z nimi przy jednym stole. Mimo jej czystości krwi była przez nich wyzywana za brak galeonów w skrytce. O to jak ludzie potrafią zniszczyć człowieka, bo nie ma czegoś co nie zależy od niego, ale nie Ginny. Ruda jest zbyt odważną czarownicą na takich idiotów jakimi są snobistyczni czarodzieje ze starych, bogatych rodów uznawanych za wpływowe w ministerstwie.
Bądź co bądź wybaczyłam największemu kretynowi w tej szkole dawne wybryki, o ile wyśmiewane przed całą szkołą można tak nazwać, to trudno mi uwierzyć w jego, jak i innych mieszkańców domu węża, mimowolną zmianę stosunków między ludzkich.

***

- Cholera gdzie moja książka od eliksirów?!

- Spokojnie Granger, bo rozwalisz nam całe dormitorium.

- Och zamknij się. - Westchnęłam głośno z załamania.

W podręczniku miałam wypracowanie o Veritaserum, gdybym go nie znalazła mój dom prawdopodobnie stracił by punkty co nie wypada prefektowi. Zostało mi ostatnie pięć minut do lekcji, a znając profesora Slughorna wpuści do klasy wszystkich uczniów będących na korytarzu.

- Powodzenia z szukaniem, ja spadam. - Rzekł Malfoy na odchodne, a ja mimo ogromnego roztargnienia i stresu dostrzegłam ironiczny uśmiech na jego arystokratycznej twarzy, więc przemilczałam bezczelne zachowanie podczas sytuacji w jakiej obecnie się znajdowałam.

Znalazłam pognieciony kawałek pergaminu, na którym starannie napisane było moje wypracowanie. Po odzyskaniu mojej zguby pobiegłam jak najszybciej do lochów niczym McGonagall przeganiająca uczniów z korytarzy Hogwartu.
Klasa była pełna uczniów i jak na skazanie musiałam dołączyć do Pansy Parkinson, która siedziała w ostatniej ławce.

***

Eliksiry minęły bardzo dobrze, aczkolwiek mogłoby być o wiele lepiej gdyby nie to, że kociołek Blaise'a wybuchł Seamus'owi prosto w twarz przez co zrobiła się fioletowa, a jego oczy białe łącznie ze źrenicami co nadawało mu dość odrażającego wyglądu.
Na pozostałych zajęciach nie działo się nic ciekawego. Poszłam do swojego dormitorium, gdzie aktualnie przesiadywała trójka przyjaciół: Blaise, Ginny oraz Malfoy. Chcąc napić się Ognistej na koniec męczącego dnia przeszłam obojętnie obok rozesmianych do utraty tchu uczniów.

- Część Mionka. - Rzucił Blaise na powitanie.

- Hej.

Nalałam sobie bursztynowego napoju i usiadłam na wygodnej kanapie zaraz obok Ginny. Zapanowała cisza, przez którą poczułam się niezręcznie, gdyż była ona spowodowana moim przybyciem.

- Może zorganizujemy imprezę? Oczywiście tylko dla ludzi na ostatnim roku. - Zaproponował Diabeł, który w Hogwarcie znany był z organizowania imprez o największej liczbie zgonów. Pomimo iż był to szalony pomysł, jak na to, że jutro zajęcia, postanowiłam się zgodzić. Czasem trzeba zaszaleć.

- Ja chętnie. - Powiedziałam.

- Super, a wy? - Zwrócił się do Dracona i Rudej Weasley.

- Ja zawsze mój Diabełku! - Wykrzyknął podekscytowany Malfoy.

- A ty co moja mała wiewióreczko?

- Ja nie jestem na ostatnim roku Blaise.

- No tak... zapomniałem, ale to nic jesteś wyjątkową nieostatnio-klasistką.

- Hahahaha dobrze, więc przyjdę.

- Wyśmienicie.

- Gdzie zrobimy imprezę? - Zapytałam.

- To chyba jasne, że u nas w dormitorium. - Odpowiedział Malfoy. - Nasze dormitorium jest największe.

- Dobra. Jako, że jestem prefektem na kolacji ogłoszę, żeby wszyscy do nas przyszli.

- OSZALAŁAŚ KOBIETO?! - Wydarł się blondyn. - Jak McStara nas przyłapie na imprezie, gdzie uczniowie mnożą się w kiblach bez świadomości, to będziemy mieć przerąbane.

- Racja - Przyznałam cicho. - Ale to nie powód, żeby się tak na mnie wydzierać!

- OGARNIJCIE SIĘ OBOJE! - Krzyknął Zabini uspakajając nas. - Wyślę sowy do każdego i załatwione.

- No dobra, niech przyjdą trzy godziny po kolacji, czyliii o dziewiątej. - Powiedziała Ginny.

- To jesteśmy umówieni. - Rzekłam, krótko i razem poszliśmy na kolację.

***

- Wysłałem już sowy do wszystkich uczniów.

- Dobra. Ginny chodź musimy się uszykować na imprezę.

- Dziewczyny macie aż TRZY godziny.

- Raczej TYLKO trzy godziny Diabełku. - Powiedziała Weasley.

***

Wybrałam ciemno czerwoną, rozkloszowaną do kolan sukienkę z długim rękawem i czarne szpilki. Ginny ma białą sukienkę z koronkowym topem bez rękawów i takie same buty.
Po tym jak już się uczesałyśmy i umalowałyśmy cicho, aby Filch nas nie złapał, wyszłyśmy z wierzy Gryffindoru i szybko poszłyśmy korytarzem do mojego dormitorium, gdzie odbywała się impreza.

- Za dwadzieścia dziewiąta. - Podałam przyjaciółce godzinę, gdyż jako organizatorki musiałyśmy przyjść wcześniej.

- Dobra chodźmy tam jak najszybciej.

Dotarłyśmy pod same drzwi i wyszłyśmy do środka.

Kolejny rozdział mam nadzieję, że się podoba. Życzę wam miłego czytania.

Born Evil [Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz