Jestem przed drzwiami do Trzech Mioteł. Na ten przyjacielski wypad zaprosiłam Malfoy'a, Harry'ego, Ginny i Blaise'a. Bardzo bym chciała, żeby między nimi było dobrze, wiec zaplanowałam ten wieczór z najmniejszymi szczegółami. Krótko mówiąc nikt nie odejdzie póki atmosfera się nie polepszy.
Weszłam pewnie do środka i rozejrzałam się po prawie pustym lokalu. Dzisiaj nikt z uczniów Hogwartu tu nie przychodził, oczywiście oprócz nas prefektów, którzy mają pozwolenie na odwiedzanie Hogsmede kiedy tylko zechcą, nawet z kilkoma przyjaciółmi. Moi siedzieli razem przy dużym stole na prawo od baru, czyli w miejscu, które zapewne wybrał Blaise, oprócz Potter'a, który siedział sam niewiedząc, że dzisiejszy wieczór spędzi wraz ze znienawidzonymi przez siebie Ślizgonami. Podeszłam do trójki zajmującej większy stół i przywołałam Harry'ego ruchem ręki. Chłopak zdziwił się co zignorowałam i kazałam mu siedzieć cicho abym mogła zabrać głos.
- Hej. - Zaczęłam.
- Możesz nam powiedzieć co on tu robi? - Zapytał Malfoy patrząc na czarnowłosego z nieukrywaną pogardą.
- Cholera jasna Malfoy! Nie przerywaj mi jak mówię!
- No nieźle, nie znałem cię od tej strony Granger... podoba mi się.
- Och zamknij się. Zaprosiłam was tu wszystkich aby naprawić nasze dotychczasowe stosunki. Pierwsza zasada: Dopóki się nie pogodzicie nikt nie opuszcza grupy.
- Ostra laska. - Szepnął Blaise do Dracona.
- Druga zasada: NIE PRZERYWAĆ MI! Wymyśliłam co możemy robić, ale o tym później.
- To może ja zamówię dla nas coś do picia... - Zaproponował Harry.
- Jasne. - Odpowiedziałam.
Wybraniec odszedł od stolika i wtedy zaczęła się dyskusja, której prędzej czy później się spodziewałam:
- Normalna jesteś Granger? Chcesz mnie pogodzić z Grzmotterem? Chyba śnisz. - Syknął Malfoy.
- Nie blondasku to realne plany. - Odpowiedziałam mu z najsłodszą miną jaką miałam w zanadrzu. - Zawsze możesz wyjść, ale wtedy nie będziesz naszym przyjacielem.
- Ustalamy, że narazie mogę go wyłącznie tolerować.
- Zgoda. - Odparłam. - A wy macie jakieś zarzuty? - Wskazałam głową na Ginny i Blaise'a.
- Nie. - Powiedział Zabini.
- Ginny?
- Eh no dobrze...
Wiem co dziewczyna myśli o Harrym, ale on sam musi się pogodzić ze stratą jej i zostać przyjacielem, którego potrzebuje. Po chwili do stołu wrócił Potter z pięcioma szklankami piwa kremowego.
- Posłuchajcie - Zaczęłam. - Każdy z was odpowie na jakieś pytanie, w ten sposób lepiej się poznamy. Blaise ty pierwszy. Jakie jest twoje najgorsze wspomnienie?
- Czemu JA?! - Wykrzyknął oburzony. - Bo jestem czarny?
- Nie idioto, bo siedzisz z brzegu.
- A to okej. No więc na czwartym roku gadałem sobie z taką mega laską starszą o dwa lata i nagle pewien dupek o imieniu Draco Malfoy wziął mnie od tyłu i zdjął spodnie wraz z bokserkami. Wiecie jak to jest jak się gada z taką dziewczyną, staje ci. No i ona to zobaczyła, potem Lavender Brown chyba z Parvati Patil podobiegły do nas i zaciągnęły mnie do łóżka, gdzie zaczęły się rozbierać. Nigdy bym ich teraz nie chciał zaliczać. Moje oczy krwawią na samo wspomnienie o tym. - Skrzywił się lekko, a my wybuchliśmy niepochamowanym śmiechem.
- Dobra teraz Ginny.
- Ja chcę jej zadać pytanie! - Krzyknął uradowany Blaise. - Jesteś dziewicą?
- Tak. - Odparła zarumieniona Weasley.
- Potter! - Krzyknął zdziwiony Draco. - Jeszcze jej nie puknąłeś?!
- Jak widać. - Odpowiedział Harry z wyraźnym poirytowaniem na twarzy.
- Dobra teraz twoja kolej. - Wskazałam palcem na Dracona. - Z jakimi dziewczynami się przespałeś? Nie! Z jakimi dziewczynami nie spałeś, łatwiej będzie wyliczać?
- No to; ty, święta dziewica Ginny i Susan Bones. - Odpowiedział dumnie wypinając pierś.
- Na Merlina Malfoy, zaliczyłeś więcej lasek niż ja wypiłem butelek Ognistej w całym swoim życiu. - Chwycił się za głowę Blaise.
- Ma się to coś. Teraz ty maleńka. Jesteś dziewicą? - Zapytał blondwłosy.
- Nie.
- Pierwszy raz z rudym?
- Każdy ma jedno pytanie Malfoy.
- Okej okej, ale idę o zakład, że mam rację.
- Zamknij się. Teraz Harry.
- Kochasz Ginny? - Zapytał Blaise i to sprawiło, że nastała grobowa cisza. Niemal słyszałam każdy oddech w pomieszczeniu.
- Tak. - Odparł cicho chłopak i spuścił głowę w dół aby nikt nie zobaczył jak się rumieni.
Po tej niezręcznej sytuacji opuściliśmy lokal i resztę czasu spędziliśmy w moim dormitorium. Z początku rozmowa nie kleiła się, więc opróżniliśmy dwie butelki Ognistej i rozpoczęła się impreza w niewielkim gronie. Kieliszki szły jeden po drugim. Harry Potter stał na stole i krzyczał, że jako wybraniec, musi zabić Voldemorta, po czym kilka Cruciatusów trafiło w sufit. Draco biegał po pokoju z butelką w gaciach za wszelką cenę starając się ukryć swój "wzwód". Blaise i Ginny utknęli razem w łazience, a ja próbowałam otworzyć drzwi różdżką Zabini'ego, co nie wyszło nikomu na dobre, gdyż złamała się w pół.
Następnego dnia każde z nas chodziło po szkole niczym zombi. Pomimo naszego stanu zdrowia w tym momencie niczego nie żałuję. Harry pogodził się ze Ślizgonami i spędzał z nimi o wiele więcej czasu. Owszem zdarzały się chwilę, w której dogryzali sobie nawzajem, ale szybko się godzili.
McGonnagall poinformowała nas o nadchodzącym wielkimi krokami balu Bożonarodzeniowym. Blaise i Ginny idą razem, Harry z Astorią Greengrass, a ja... narazie z nikim. Nie zależy mi na kimś specjalnym, tylko żeby było fajnie i miło. Jako prefekt naczelna mam obowiązek pomóc przy organizacji balu. Luna wpadła na pomysł aby urządzić go w pokoju życzeń, dzięki czemu większość dekoracji będzie gotowa. Na imprezie mogą być uczniowie od piątego roku. Terence kazał przynieść każdemu po Ognistej. Większość chłopaków myśli, że bez tego na imprezie się nie obejdzie.
Hej siema to był rozdział z małą ilością wrażeń ale czasem musi tak być. Miłego czytania.

CZYTASZ
Born Evil [Dramione]
Fanfiction"- Co on tu robi Miona? - Za jaką cholerę mam to wiedzieć Malfoy?!" Dramione Okładka zrobiona przez: Krrrolcia123