ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

616 65 9
                                    

Hyerim co chwilę nerwowo spoglądała na swój telefon, jakby chcąc samymi myślami sprawić, że zaraz zacznie dzwonić, a na ekranie zobaczy wyświetlające się zdjęcie Jacksona

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Hyerim co chwilę nerwowo spoglądała na swój telefon, jakby chcąc samymi myślami sprawić, że zaraz zacznie dzwonić, a na ekranie zobaczy wyświetlające się zdjęcie Jacksona. Tylko on, jako jedyny z ich paczki, nie potwierdził swojej obecności na konkursie wokalnym, w którym udział brał Youngjae. Dla Choi to był bardzo ważny dzień i chciał, żeby wszyscy przyjaciele go wspierali. Niestety Wang przez ostatnie dni do nikogo się nie odzywał i Eunji podejrzewała, że nie pojawi się na konkursie. Już nawet nie chodziło o nią i jej wyrzuty sumienia ani też o to, co stało się między nimi podczas urodzin Junho. Najważniejszy w tamtej chwili był Youngjae, a dla niego była w stanie schować dumę do kieszeni i ukorzyć się przed Jacksonem, byleby ten przyszedł do tej przeklętej szkoły, gdzie miał się odbyć konkurs.

Dziewczyna po raz kolejny spojrzała na komórkę, ostatecznie decydując się wykonać pierwszy krok. Wybrała numer do Jacksona i po chwili zawahania wcisnęła zieloną słuchawkę. Chłopak przez długi czas nie odbierał i w końcu włączyła się poczta głosowa.

– Hej, tu Eunji. Nie wiem, czy pamiętasz, ale dzisiaj jest ten konkurs Youngjae i fajnie by było, gdybyś przyszedł – zaczęła spokojnie, próbując zapanować nad mocno drżącym głosem. – To dla niego bardzo ważne. Obiecuję, że nie będę ci wchodzić w drogę. Nawet nie będziesz wiedział, że też tam jestem. Um, to chyba tyle. Cześć – dodała na koniec i szybko się rozłączyła, obawiając się, że pod wpływem emocji powie coś głupiego.

Odłożyła telefon na biurko i zerknęła przez ramię na stojącego w progu pokoju Jungsoo. Od wczorajszej kolacji nie zamienili ze sobą nawet słowa. Przy śniadaniu Eunji unikała jakiegokolwiek kontaktu z tym mężczyzną, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jest na nią zły za wczorajszą sytuację. Była mu jednak wdzięczna, że nie wtajemniczył Jihae w całą sprawę i oszczędził wszystkim jej nudnych kazań.

– Chyba powinniśmy porozmawiać – stwierdził Jungsoo, wchodząc do pokoju. Przysiadł na poręczy fotela i posłał Eunji wymowne spojrzenie. Szatynka potulnie usiadła naprzeciwko niego na łóżku i nerwowo pogłaskała leżącego obok Kakarotto, który momentalnie zareagował na tę czułość i przekręcił się na bok, dając właścicielce do zrozumienia, że chce więcej. – Czy ciebie i Marka coś łączy?

Na to pytanie Eunji zamarła w bezruchu z dłonią zatopioną w śnieżnobiałej sierści pupila. Zniecierpliwiony pies podniósł łeb i spojrzał uważnie na dziewczynę. Jung zreflektowała się i zaczęła ponownie drapać Kakarotto po brzuchu, sprawiając mu tym małym gestem ogromną przyjemność.

– Nie wiem – rzuciła w końcu, spoglądając to na Jungsoo, to na pupila. Widząc minę mężczyzny, westchnęła cicho i oparła oba łokcie na udach, przez co musiała zaprzestać głaskania Kakarotto. Nie był z tego powodu zadowolony i wcale nie zamierzał dać dziewczynie odpocząć. Przybliżył się do niej i wcisnął łeb w lukę, jaka utworzyła się pomiędzy jej ramieniem a klatką piersiową. Eunji zaśmiała się pod nosem i pocałowała pupila w czubek głowy. – Lubię Marka. Pewnie nie powinnam, ale go lubię. Prawda jest taka, że polubiłam go już wtedy, gdy utknęliśmy razem w tej przeklętej windzie – powiedziała, spoglądając na Jungsoo.

Love Affairs ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz