Czas egzaminów końcowych był chyba najbardziej stresującym okresem w kilkuletniej edukacji. Dla uczniów ostatnich klas wiązał się z wieloma wyrzeczeniami, bo przecież najważniejsza była nauka i doskonałe przygotowanie się do trudnych egzaminów. Na kilka miesięcy zapominali oni o swoim życiu towarzyskim, oddając się całkowicie książkom i przyswojeniu jak największej ilości wiedzy. Niektórzy wysiadali psychicznie, nie mogąc poradzić sobie z presją, jaką wywierali na nich nauczyciele oraz rodzice. Inni znów zaciskali zęby i szli do przodu, próbując pokonać wszelkie przeciwności losu. Jednak byli też i tacy, którzy podchodzili do egzaminów z nieco większym luzem.
Do nich zaliczał się Jackson, który być może przysiadłby do nauki i rozwiązałby zadania o wiele lepiej, gdyby miał na to czas i siły. Niestety większą uwagę przywiązywał do treningów, aniżeli do szkoły. Mimo że nie poszło mu śpiewająco, to nie bał się o wyniki. Należał do bystrych uczniów, którzy nie musieli ślęczeć nad książkami dniami i nocami, by cokolwiek umieć. Nie próbował także być najlepszym uczniem. Po prostu chciał zdać egzaminy i mieć święty spokój. Lekkie podejście do ostatecznych egzaminów było chyba jedną z nielicznych rzeczy, jakie łączyły Jacksona z jego ojcem. Pan Wang nie przywiązywał wielkie wagi do szkolnych testów. Dla niego najważniejsze było to, żeby syn jak najlepiej przygotował się do zawodów i dostał się do międzynarodowych rozgrywek. Nic innego się nie liczyło.
Nawet stan zdrowia Jacksona.
Młody Wang był przemęczony. Nie chodziło już tylko o to, że wyglądał jak własny cień, ale o fakt, że coraz częściej zdarzało mu się zasłabnąć podczas treningów. Trener chłopaka, który był zarazem najlepszym przyjacielem pana Wanga, nie zwracał na to uwagi albo po prostu tego nie widział. Wyciskał z Jacksona resztki energii, niemalże katując go psychicznie i fizycznie.
– Jackson będzie? – zapytał zniecierpliwiony Jaebum, rozglądając się po szkolnym dziecińcu, na którym wszyscy mieli się spotkać po ostatnim egzaminie. Nie otrzymawszy odpowiedzi od przyjaciół, westchnął cicho i wsunął dłonie do kieszeni spodni od mundurka. – Ostatnio rzadko się z nami spotykał.
– Dziwisz się? – odezwał się mrukliwie Jinyoung, odrzucając na bok przydługą grzywkę. – Ojciec pewnie nie wypuszcza go z sali treningowej. Dzisiaj przed egzaminem spotkałem Jacksona na korytarzu. Wyglądał, jak zombie. Mundurkiem mógłby się owinąć dwa razy, bo taki jest teraz chudy.
– Martwię się o niego – przyznał Jaebum smutnym głosem. – Najchętniej przywaliłbym jego ojcu. Czy on nie widzi, że Jackson ledwo żyje? Nie wiem, jakim cudem daje radę chodzić codziennie na treningi.
Między trójką przyjaciół zapadła niezręczna cisza. Stojąca między chłopakami Eunji od dłuższego czasu nie odezwała się słowem, nie bardzo wiedząc, czy ma prawo komentować stan zdrowia Jacksona. W końcu ona także w jakiś sposób przyczyniła się do tego, że chłopak nie jest w najlepszej formie.
CZYTASZ
Love Affairs ✓
Fanfic"Między mężczyzną a kobietą przyjaźń nie jest możliwa. Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość tak, lecz nie przyjaźń." - Oscar Wilde