Po chwili wystartowaliśmy. I tak jak wczoraj Megatron obiecał, on wygrał. Gdyby była tam Megan pewnie by mu pogratulowała. Nie wiem czemu zawsze wolała tych złych. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zaraz po tym padłam na ziemię i głośno się śmiałam. Lord patrzył na mnie zdziwiony, Knock Out takie 'WTF co jej się stało' A Sundvave mi się uważnie przyglądał. W końcu podniósł mnie na wysokość w której powinien mieć oczy. Ja nic sobie z tego nie robiłam i dalej zwijałam się ze śmiechu.
-Śmiejesz się bo wygrałem, czy dlatego, że Knock Out przegrał?-Spytał przywódca. Ale ja nie mogłam odpowiedzieć. -Co jej się stało?-Wtedy Sundvave również postanowił zażartować. "Chora na gupawkę" Zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej.
-Istnieje taka choroba?-Spytał Medyk.- I weź ją trochę niżej bo muszę zadzierać głowę.-Sundvave wziął mnie trochę niżej. I... przestałam się śmiać.
-To z czego się śmiejesz?-Spytał Megatron
-eeee.... z mojej przyjaciółki która mi coś obiecała.
-Co ci obiecała?-Tym razem spytał Knock Out.
-Obiecała, że jak tylko zobaczy tego o to pana- Wskazałam na lorda- To wskoczy mu na kolano i będzie krzyczeć "Zniszcz cywilizację!!!!!! Proszę!!!!! Ale mnie zostaw!!!!!! Będę ci pomagać!!!!! Ale zniszcz cywilizację ludzką!!!!!! Błagam!!!!!!
-eeee aha? To nawet dobry pomysł. Ale zrobię to dopiero wtedy gdy ona to tak naprawdę zrobi. I jest jeszcze jeden problem. Nie jestem panem. Jestem lordem.-Zrobiłam faceplama.
-Uwierz mi, zrobi.- Złapałam się palca mojego deceptikońskiego trzymacza i wspięłam się na jego ramię.- Wymyśliła również dalszy ciąg.
-Mów, ja też chcę się pośmiać.-Powiedział medyk.
-Nie powiem.
-A to niby dlaczego?!- Oburzył się lord.
-Bo mam na Knocka focha.
-Za co?
-Heca z prezydentem i dziura na wylot w brzuchu?
-aaaaa, sorka. Nadal się dziwię że przeżyłaś. Kto cię wyleczył?
-Ratchet i mój kuzyn.- Wtedy bez twarzy obrócił głowę w moją stronę i wyświetlił "Opowiadaj ciąg dalszy" a po tym uśmiechniętą emotikonkę.
-No więc dalej tak: ja strzelam faceplama i mówię że lorda deceptikonów błaga się na kolanach. Ona odpowiada że nie ale trzeba mu wleźć na kolano i prosić żeby zniszczył cywilizację. Megatron próbuje ją strzepnąć ale mu to nie wychodzi. Ona wspina się dalej aż na ramię i zaczyna go gilgać w szyję.
-To ma problem. Ja nie mam gilgotek.-Odparł przywódca.
-Jesteś pewien?
-Tak.
-Ale czy na pewno?
-Tak.
-Ale tak całkowicie pewien?
-No tak! Przecież mówię!-Wtedy teleportowałam się na jego ramię i zaczęłam go gilgać. Po chwili leżał na ziemi i się śmiał.
-Jeden leży.- Powiedziałam i teleportowałam się na ramię Sundveva. Go również zaczęłam gilgać. Zrobił to samo co Megatron. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę medyka.
-Zostaw mnie ty diablico jedna!- I zaczął uciekać.
-Przede mną nie uciekniesz!- Wysunęłam skrzydła i poleciałam za nim. Szybko go dogoniłam. Równie szybko powaliłam go na ziemię. Wszyscy leżeli i się śmiali. Ustałam dumna swego na lordzie. Ale nie na długo. Szybko się przewróciłam ponieważ zwijał się ze śmiechu. Wylądowałam mu brzuchem do dołu na jego twarzy.
CZYTASZ
Transformers/Angel i Przygoda Życia
FanficKsiążka o siedemnastoletniej Angel, która pewnego dnia dostaje moce oraz potrafi się transformować. Poznaje decepticony i autoboty ale co będzie dalej? Nie zniechęcajcie się pierwszymi rozdziałami, te ostatnie będą lepsze... Te z drugiego tomu też...