Rozdział 2

4.6K 267 209
                                    

James wszedł zdenerwowany do dormitorium.

— Są razem! — warknął i kopnął z całej siły szafę, która pod wpływem uderzenia przewróciła się.

— Ile ty masz siły, człowieku?! — zapytał Syriusz, zaskoczony leżącym meblem.

— Człowiek, w którego ciele jest duża dawka adrenaliny może być nawet dziesięć razy silniejszy niż zwykle — wyjaśnił Remus, który zamknął książkę i odłożył ją na stolik.

— Serio? — zapytał zdziwiony Syriusz. — Ej, ale tak w zasadzie to skąd wiesz? — to pytanie skierował już w stronę Pottera, który doprowadził szafę do porządku... takiego, oczywiście, na jaki stać Huncwotów.

— Słyszałem jak Lily rozmawiała z Dorcas i Alicją — odpowiedział nadal wściekły, ale widać było, że wyżycie się na szafie mu pomogło. Chłopak usiadł załamany na łóżku i schował głowę w ręce. — Przecież ja ją kocham — wyszeptał. — Jestem gotowy oddać za nią życie. A ten McLaggen? Zwykły cham i prostak. Nie wie nic o Lily... Jeśli ją skrzywdzi, to przysięgam, że połamię mu łapy.

— Ale cię wzięło stary — skomentował Black, za co został zgromiony wzrokiem przez Remusa i Petera. — No co? — spojrzał na nich. — Jestem twoim najlepszym kumplem Rogacz, i powiem ci jedno — czarnowłosy podniósł głowę przyjaciela. — Tego kwiatu jest pół światu! Rozejrzyj się! Prawie każda w Hogwarcie jest na każde twoje skinienie palcem, a ty się zamartwiasz!

James zrzucił ręce Syriusza z ramion i pełnym goryczy głosem oznajmił:

— Może to dla ciebie dziwne Syriuszu, ale zakochałem się w niej na całe życie i to, że ty jesteś typem samotnika nie oznacza, że ja też.

I wyszedł. Wszyscy trzej patrzyli w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał ich przyjaciel.

— A co jeśli on sobie coś zrobi? — zapytał pesymistycznie Pettigrew.

— Daj spokój Glizdogonie, nie jest głupi. Źle się wyraziłem. Nie jest na tyle głupi — odpowiedział Black i położył się z powrotem na łózko.

Tymczasem James szedł do Hogsmeade. Nie interesowało go to, że nie ma przy sobie Niewidki ani Mapy i w każdej chwili może być złapany przez nauczycieli na wymykaniu się ze szkoły. Musiał znaleźć się na swojej ulubionej polanie. Już. Teraz. W tym momencie.

Jak tylko znalazł się w miasteczku przebiegł całą główną ulicę i wszedł między dwa stare, porośnięte mchem budynki. Za nimi czekało go jeszcze kilka minut spaceru, by znaleźć się na łączce. Gdy tylko usiadł na wiecznie zielonej trawie od razu zapomniał o wszystkich zmartwieniach.

O tym, że Lily jest z McLaggenem, o tym, że właśnie prawie pokłócił się ze swoim najlepszym przyjacielem... Zapomniał o wszystkim. Położył się na polanie i zamknął oczy.

Wrócił do dormitorium grubo po północy mimo, że był środek tygodnia i następnego dnia czekały go lekcje.

~~~

Hejo!

Wczoraj był rozdział bardziej o Lily, dzisiaj jest bardziej o Jamesie i postaram się, żeby zawsze tak było.

Pozdrawiam
Matilda Lupin ❤️

Przeznaczenie, Evans | Jily [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz