Rozdział 7

3.5K 219 131
                                    

— Jak... Śmiałeś... Chcieć... Zrobić... Coś... Lily... — każde słowo Pottera oddzielał cios w McLaggena.

—James... Potter! — poprawiła się szybko Lily. — Przestań!

James wedle prośby dziewczyny przestał uderzać zakrwawionego Michaela.

— Nic ci nie jest? — zapytał podchodząc powoli do rudowłosej.

— Nie, dziękuję — dziewczyna ominęła go i schyliła się nad swoim chłopakiem. Jednak co zrobiła, James już nie widział, ponieważ wściekły był w drodze do swojego dormitorium.

— Pomogłem jej! On chciał jej coś zrobić! A ona i tak wolała jego ode mnie! — wyżalał się Rogacz złość wylewając na biedną szafę.

— Rogacz... co ten mebel ci zrobił... — zapytał Syriusz siedząc na swoim łóżku i patrząc z żalem na szafę przyjaciela.

— Gówno! Nie denerwuj mnie Łapa, bo źle to się dla ciebie skończy! — odwarknął wściekły Potter. Black wstał i pewnie do niego podszedł. W rogu Peter zaczął piszczeć, żeby się nie bili, a Remus spokojnie obserwował całą sytuację gotów wkroczyć w każdej chwili. Lupin był pewien, że przyjaciele nie wdadzą się w bójkę, jednak ich temperamenty były sobie równie wielkie, więc lepiej dmuchać na zimne.

— Chcesz tego? — zapytał opanowanie Black.

— Nie! — prawie krzyknął Potter.

— To się opanuj! —Syriusz popchnął Jamesa na łóżko, po czym wyszedł się przejść po błoniach. Potter leżał na łóżku i powili przyswajał to, co przed chwilą prawie się przez niego stało. Znowu.

Tego samego wieczora chłopcy rozmawiali jak gdyby nigdy nic omawiając po raz kolejny strategię planu, który już jutro miał zostać zrealizowany.

Następnego dnia rano w życie rozpoczęto wcielanie planu A.

Plan A polegał w większej mierze na Felix Felicis. Remus miał wypić kilka kropel Płynnego Szczęścia, po czym wypytać Lily co takiego jest w Michaelu. Peter natomiast przez cały dzień miał obserwować McLaggena - gdzie i z kim chodzi, co robi... Syriusz odpowiadał za bezpieczeństwo, aby McLaggen i Evans czasem na siebie nie wpadli. James natomiast dowodził całą akcją razem z Blackiem siedząc pod Niewidką przy Wielkiej Sali.

— Stary, skąd ty w zasadzie masz to cudeńko? — zapytał Syriusz siedząc jeszcze z resztą Huncwotów w dormitorium i podziwiając, trzymając w dłoni fiolkę skierowaną pod światło.

— Mało istotne w tej chwili — mruknął pod nosem Remus chowający wszystkie plany w skrytkę. Podszedł do Łapy i odebrał fiolkę. Wziął trzy krople i odłożył ją w to samo miejsce co papiery. — To co, idziemy?

Huncwoci w pełnym składzie wyszli na siadanie. Remus miał jeszcze przed pierwszą lekcją - zielarstwem - porozmawiać z przyjaciółką. Szczęśliwie mu się to udało.

Podczas przerwy obiadowej wszyscy wrócili do dormitorium.

— I jak? — James zapytał najpierw Petera.

— Nic podejrzanego. Dormitorium, toaleta, dormitorium, pokój wspólny, Wielka Sala — zameldował posłusznie Pettigrew. Potter spojrzał znacząco na Remusa.

— Michael jest, cytuję: miłym i pomocnym facetem. Jest romantyczny, szarmancki i odpowiedzialny. Zawsze jest gentlemanem.

Black parsknął.

— Wszystko? — zapytał. Pokiwali twierdząco głowami.

— Dobra, idziemy na obiad, wieczorem pomyślimy o planie B — zarządził Potter, po czym cała czwórka skierowała się, ku uciesze Petera, na obiad.

~~~

Dobry wieczór... noc... nie ważne 😂

Kolejny króciutki rozdzialik moich krótkich wypocinek 😂

Napiszcie w komentarzu jaki będzie plan B 😂😏

Matilda Lupin ❤️

Przeznaczenie, Evans | Jily [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz