Gdy para wyszła już o dość późnej porze z domu Cliffordów, odezwał się blondyn:
— Kiedy chciałaś mi powiedzieć? W dzień wyjazdu?
— Nigdzie nie jadę — przyznała Charlie.
— Jak to nie jedziesz? — na jego twarzy zagościło zaszokowanie.
— Po prostu skłamałam — powiedziała.
— Przecież kłamstwo wraz z tobą nie jest dobrym związkiem, co się stało, że tak zrobiłaś? Nie poznaję Cię — przetarł rękoma twarz. — Już nic z tego nie rozumiem...
Luke nie mógł zrozumieć, dlaczego jego ukochana tak postąpiła. Zastanawiał się przez resztę wieczoru, a teraz kiedy już zapytał, nic nie składało mu się w całość.
— Kochanie, wiesz... — zastanowiła się chwilę, zupełnie nie widziała, co powiedzieć. — Po prostu ja i Calum nie żywimy do siebie przyjaznych uczuć.
— Rozumiem, że się nie lubicie, ale nie pojmuję, czemu odmówiłaś i dlaczego skłamałaś — odparł szybko.
To był ten moment. Musiała się przełamać i opowiedzieć chłopakowi historię. Pokazać mu jego przyjaciela w nie najlepszym świetle. Wiedziała, że może żałować tej decyzji, ale nie zastanawiała się dłużej. Dała ponieść się przez słowa, które niepostrzeżenie wylatywały jej z gardła.
— Luke — pociągnęła go lekko za rękę, na znak, by na nią spojrzał.
— Tak? — wykonał jej bezdźwięczną prośbę.
— Nie gniewaj się, proszę — rzekła cicho. — Pamiętasz pierwsze spotkanie w gronie twojej paczki? Kiedy dwa lata temu przyprowadziłeś mnie do domu Michaela, byliśmy jeszcze tacy niedojrzali, robiliśmy, co tylko chcieliśmy, heh — zaśmiała się — w jakiejś połowie spotkania poszłam do toalety. Gdy miałam z niej wychodzić, nagle do środka wtargnął Calum. Zaczął mnie wyzywać od szmat, dziwek, kurw i innych dziwactw. Potem stał się nachalny, obmacywał mnie... Chwilę później sam wkroczyłeś do akcji. A on przestał tak samo, jak zaczął, czyli szybko i sprawnie.
Czy jego kumpel byłby zdolny do takiego czynu? Zaczął się zastanawiać i powątpiewać w relację, jaką był związany wraz z brunetem. Nie był w stanie nic powiedzieć. Odwrócił się na pięcie i ruszył szybkim krokiem do domu tęczy, zostawiając dziewczynę samą na środku chodnika. Domyślał się, że jeszcze przebywa tamcała trójka. Zawsze tak było.
— Jak mogłeś?! — blondyn jak poparzony wleciał do mieszkania jednego przyjaciół.
— Puszczaj! — krzyknął azjata. Był zdezorientowany. Nie wiedział, co się dzieje.
— Jak mogłeś jej to do cholery zrobić?! Myślałeś, że się nie dowiem?! Jesteś zwykłym śmieciem — Hemmings nie kontrolował swoich emocji. Zawładnęły nad jego umysłem oraz ciałem. Odkąd pamiętał miał z tym problem. Zamachnął się i jego ręka zaraz znalazła się na wysokości zgryzu równolatka.
— Luke, o co chodzi? — Ash próbował odciągnąć chłopaka z kolczykiem. Udało mu się zaprowadzić go do kuchni.
— Spytajcie Caluma, niech powie wam, jak chciał się chłopak zabawić w dzień, kiedy przyprowadziłem tu po raz pierwszy Charlie — rzekł. — Zawsze można było na ciebie liczyć, kumplu — wysyczał, kierując głowę w stronę bruneta, znajdującego się w salonie.
Hemmo złapał za kubek stojący na blacie i jak gdyby nigdy nic wypił jego zawartość, nie patrząc nawet, do kogo należał napój. Odstawił naczynie na jego wcześniejsze miejsce i skierował się do wyjścia. W tym momencie gardził Hoodem. Mimo czasu, jaki minął od tego wydarzenia, Luke czuł, że jego dziewczyna nadal się tym przejmuje, ale nie mógł jej na razie nic poradzić. Sam miał związane ręce.
Nazajutrz młoda kobieta zaczynała przygotowania do akcji charytatywnej. Miała iść tam pierwszy raz, więc nie wiedziała jak się ubrać, zachować, co powiedzieć. Było to całkowicie normalne. Stres dawał jej powoli o sobie znać. Nie miała kontaktu z Luke'm, od kiedy postanowił pobiec do domu Cliffordów. Dziewczyna nie miała pojęcia, czemu odszedł od niej, czemu zareagował tak, a nie inaczej. Jednak bolało ją to.
— Charlie za ile będziesz gotowa?! — krzyknęła z dołu jej rodzicielka.
— Za dziesięć minut jestem na dole! — odpowiedziała równie głośno.
Dokończyła swój makijaż i zabrała się za pakowanie torebki. Wrzuciła do niej same najpotrzebniejsze rzeczy i zaraz po tym stawiła się w holu.
— A gdzie Luke? Nie jedzie przypadkiem z nami? — zmartwiła się pani Black.
— Coś mu wypadło — odparła.
Na miejscu zbierały się już pokaźne tłumy osób, a przecież to zwykła akcja charytatywna na rzecz nowo powstałego domu dziecka. Czyżby ludzie byli tacy dobrzy i zamierzali się dzielić? Brunetka ruszyła do głównego organizatora, przyjaciela jej mamy, by omówić z nim kilka kwestii na temat przemówienia, które miała wygłosić.
Tymczasem Hemmings przekręcał się z boku na bok, nie mogąc ponownie zasnąć. Tej nocy nie spał dość dobrze. Całe to wydarzenie strasznie go zdenerwowało i zraniło. Zastanawiał się, dlaczego jego przyjaciel wtedy tak postąpił oraz dlaczego jego dziewczyna wcześniej mu nic o tym nie powiedziała. Nie ufała mu?
— Luke, a ty jeszcze w łóżku? — spojrzał leniwie na kobietę, która weszła do środka.
— No tak, to coś złego, że leżę? — prawie że wysyczał.
— Nie, nie, oczywiście, ale czy nie miałeś jechać na tę akcję charytatywną, o której wspominałeś mi kilka dni temu? — przeklął siebie w myślach.
Jak mógł o tym zapomnieć? Był zły. Szybko wstał z wyra i pobiegł do szafy, dziękując po drodze Liz za wtargnięcie do jego kryjówki. Ubrany w czarne spodnie oraz jasną koszulę ruszył do samochodu i pojechał do miejsca, w jakim powinna znajdować się jego ukochana.
— Jeszcze raz dziękuję, w imieniu wszystkich organizatorów dzisiejszego dnia, za aż tak liczne przybycie — zobaczył ją. Stała tam sama na scenie i kończyła mówić.
Skierował się w stronę Charlie schodzącej właśnie z wysokiego podestu. Chciał przeprosić dziewczynę, wytłumaczyć co nieco. Nie mógł pozwolić, żeby się od niego odwróciła, chociaż tak naprawdę nic strasznego nie zrobił. Działał pod wpływem impulsu.
— Cześć skarbie — stanął tuż za nią i powiedział, przysłaniając oczy brunetki swoimi dłońmi.
— Luke? —spytała cicho. — Co tu tutaj robisz?
— Przecież nie mogłem cię zostawić.
CZYTASZ
Równanie miłości || L. Hemmings
FanficCharlie Black trzeci rok trwa w szczęśliwym związku. Jej ukochanym jest nie kto inny jak Luke Hemmings, który podbija internet wraz z trójką przyjaciół. W dniu dwudziestych pierwszych urodzin młodej kobiety mężczyzna postanawia oświadczyć się swojej...