Rozdział VI | Naszyjnik

602 44 4
                                    

- Nikt...

- Jak to nikt!.- Zacząłem na niego krzyczeć.- Tak to byś tego nie miał! Bill powiedz kto ci to zrobił!

- Na prawdę,  to nie jest ważne...- Widziałem w jego oczach, że nie chce mówić ale zdenerwowałem się. Nie ufa mi! Dlaczego? Powiedział, że mnie kocha...

Zacząłem wstawać z łóżka, Bill chwycił mnie za rękę i spojrzał pytającym spojrzeniem. Wyrwałem rękę z jego uścisku i wyszedłem z pomieszczenia przy drzwiach mówiąc cicho, że idę spać na kanapę. W tym momencie chciało mi się płakać, jeszcze nigdy się tak nie czułem, smutek wdzierał się do mnie ze wszystkich stron. Położyłem się w łóżku i zasnąłem zmęczony całą sytuacją.

*o*o*o*o*o*o*o*

Wstałem dosyć późno, zacząłem sobie robić jedzenie kiedy do kuchni wszedł Bill, nie chciałem się do niego odzywać, szybko wziąłem płatki i wyszedłem z pomieszczenia. Po paru minutach Bill wrócił i usiadł koło mnie, chwile nie chciał jeść ale w końcu zaczął. Kiedy skończyłem śniadanie do drzwi ktoś zadzwonił, wstałem z miejsca i błyskawicznie znalazłem się przy drzwiach, nie wiedziałem kto to, z nikim się nie umawiałem. Otworzyłem zamek i o mało co nie umarłem na zawał kiedy ktoś wysoki i sporych rozmiarów mnie przytulił.

- Hej Dipp, ale urosłeś!- Kiedy usłyszałem ten głos już wiedziałem kto mnie przytula, ostatnio mam strasznie dużo odwiedzin.

- Hej Soos, za to ty się nie za bardzo zmieniłeś.

Po chwili mnie puścił i do pomieszczenia weszła szczupła, zgrabna kobieta. Słyszałem od wujów, że Soos się ożenił, ale nie sądziłem, że z kimś takim. Przedstawiła się jako Natalia, od razu wpuściłem ich do środka. Kiedy Soos zauważył Billa mało nie zabił go samym wzrokiem.

- Dipp, co tu robi to trójkątne coś?.- Spytał patrząc raz na mnie a raz na Billa.

- Aktualnie mieszka.

- On  jest niebezpieczny! Dipper ty...- Podszedł do mnie i szepnął mi na ucho.- zdajesz sobie sprawę, że on jest niebezpieczny.

Wytłumaczyłem wszystko Soosowi i zaprowadziłem ich do pokoju, przez to, że Bill zajął moje łóżko inny pokój był wolny. Razem z Natalią i Soosem wyszliśmy na miasto, miałem im wszystko pokazać, co zmieniło się przez ten czas co go nie było. Po paru godzinach chodzenia w tę i z powrotem według zachcianek Natalii, zacząłem się zastanawiać czy nie jest w ciąży. Skończyliśmy pełen obchód i ruszyliśmy w stronę chaty. Zajęło nam to parę minut, kiedy weszliśmy to domu każdy poszedł do swoich pokoi, ja zastałem na kanapie, nie miałem zamiaru spać koło Billa. Zasnąłem od razu po tym jak się położyłem, przed tym umyłem się i przebrałem w łazience wujków.

*o*o*o*o*o*o*o*

Nagle mój sen ktoś przerwał, był to Bill, spojrzałem na godzinę. Czwarta w nocy! Go chyba popierdoliło! Spojrzałem na niego wzrokiem który potrafi zabić, chociaż miałem świadomość, że tego nie widzi.

- Czego chcesz budząc mnie o tej godzinie?!

- Ja... Emm.

- Wysłów się, a nie przeszkadzasz!- Zacząłem coraz bardziej się denerwować, nie dość, że budzi mnie o nieludzkiej porze, to każe mi jeszcze czekać.

- Mogę z tobą spać, miałem zły sen...- Spojrzał na mnie jak szczeniaczek błagającego swojego pana o wskoczenie na nogi.

Odsunąłem się i odsłoniłem kawałek miejsca.- Chodź... I to, żeby demon miał koszmary, niezła komedia. Powiedz o czym miałeś koszmar.

Opowiedział mi go bardzo dokładanie, w niektórych momentach chciałem go przytulić i w końcu to zrobiłem, nie sądziłem, że on może o tym śnić... O mojej śmierci. Zasnęliśmy przytuleni o siebie, próbowałem jeszcze wyciągnąć z Billa co go tak pokiereszowało ale mi się nie udało, spróbuje jeszcze jutro.

*o*o*o*o*o*o*o*

Otworzyłem oczy i poczułem coś ciężkiego na mojej klatce piersiowej, po chwili przypomniałem sobie wszystko, to jak Bill przyszedł i poprosił mnie o to czy może ze mną spać. Pierwsze co zrobiłem to pocałowałem go w głowę, później próbowałem go obudzić ale bezskutecznie. Zacząłem wstawać i Bill nagle otworzył oczy, kiedy zrozumiałem, że nie spał od początku zrobiłem się cały czerwony. Po chwili pocałował mnie w usta, zacząłem oddawać pocałunek, ale tą piękną chwile musiał przerwać głos Soosa.

- Hej Dipper gdzie... Dipper!?

Szybko wstałem z kanapy przy tym zrzucając Billa z moich nóg, zacząłem się tłumaczyć, ale coś mi nie wychodziło. W końcu się poddałem i nic nie mówiłem, Soos przeszedł do kuchni a ja spojrzałem na Billa. Czuł się winny, widziałem to po jego oczach, złapałem za jego twarz  i pocałowałem, kiedy przestałem powiedziałem do niego ciche "Nic się nie stało" i ciepło się uśmiechnąłem, po chwili mogłem zobaczyć szczęście w jego oczach. Poszliśmy oboje do kuchni a ja zacząłem robić gofry, po trzydziestu minutach skończyliśmy i ja wyszedłem w ulubione miejsce. Od dawna tam nie byłem, a dokładniej kiedy wyrzuciłem naszyjnik od Billa... Naszyjnik od Billa! On ciągle nosi ten co mu dałem! Musze go wyłowić! Szybko wystrzeliłem z domu, nawet Bill nie zdążył się mnie spytać gdzie idę. Szybko dotarłem na miejsce i od razu zacząłem ściągać ubrania, wskoczyłem do wody i nurkowałem. Po godzinie na dni zauważyłem coś świecącego, zacząłem szybko do tego podpływać i złapałem to. Wypłynąłem na powierzchnię i spojrzałem co mam w dłoni, to był naszyjnik, nagle poczułem, że muszę iść do jaskini. Podpłynąłem pod wodospad i przepłynąłem pod nim. Zacząłem iść w głąb groty, aż w końcu coś się zaświeciło złotym światłem, powoli do tego podszedłem i zobaczyłem tak samo wyglądający kryształ. Złapałem go i podszedłem do wody, jakby automatycznie zanurzyłem go w wodzie i z mojej ręki tak samo jak poprzednio wystrzeliło światło, teraz miało kolor złoty. Otworzyłem rękę i znieruchomiałem, wyrył się na niej znak Billa, po dwóch stronach. Zanurzyłem się ponownie w wodzie i podpłynąłem do brzegu, zacząłem się ubierać i kiedy byłem już cały ubrany i miałem już iść usłyszałem głośny wdech. Powoli odwróciłem się za siebie i wrzasnąłem, przede mną stał wielki potwór, przypominał wielkiego smoka z bajek, tylko, że to coś miało jeszcze futro na sobie i wielkie królicze uszy. Ogarnąłem się i zacząłem uciekać do chaty, nie przejmowałem się, że to coś prawdopodobnie mnie nie goni. Po krótkim biegu byłem już przed drzwiami, wszedłem do środka.

*Bill Pov*

Nie wiem gdzie on wybiegł, ale zaczynam się o niego martwić, wybiegł tak dwie godziny temu. Nagle drzwi od chaty otworzyły się a w nich stanął Dipper, podbiegłem do niego i przytuliłem, po chwili odsunąłem od siebie i zacząłem oglądać czy nic mu nie jest. Wydaje mi się, że nabrałem paranoi. Nagle moje oczy zatrzymały się na świecącej rzeczy na szyi Sosenki, przez chwile na to patrzyłem i spojrzałem na górę, ten się tylko głupio uśmiechnął. Byłem tak szczęśliwy, że go pocałowałem, nie odepchnął mnie ale też nie pogłębił pocałunku. Po paru sekundach odsunąłem się i znowu spojrzałem na wisiorek, teraz miał mój znak na samym środku, spojrzałem pytająco na Sosenkę.

- Magia... A tak naprawdę nie chcesz wiedzieć.- I zaczął się śmiać a po chwili ja z nim.

Długo nie minęło, kiedy do chaty ktoś zapukał, Dipp się odwrócił i otworzył drzwi, takiego widoku się nie spodziewaliśmy...


*o*o*o*o*o*o*o*o*o*o*o*o*o*o*o*o*o*o*

Koniec rozdziału 6, moim zdaniem świetnie mi wyszedł. Mam nadzieje, że wam się spodobał i zostawicie gwiazdkę i komentarz <3

Welcome Back My Friend | BillDipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz