Rozdział VIII | Prawdziwy William... Wkurwia

567 35 10
                                    

- Witajcie ludzie!... I mój bracie.- Przedstawił się, ja nadal stałem w miejscu i nie mogłem się ruszyć.

Bill i jego brat patrzyli na siebie z nienawiścią, wiedziałem, że niedługo się pozabijają. Po chwili się ruszyłem, gdy miałem podchodzić do tego gościa ręka Billa mnie powstrzymała.

- Czego chcesz? Miałeś się tu już nie pojawiać.

- Zmieniłem zdanie, wiesz, że często je zmieniam. A i zamieszkam u was na parę tygodni.

- Ani mi się waż!

- A to dlaczego? Myślisz, że zechce mieć tego gnojka który stoi koło ciebie? Hah! Jeszcze czego!- Powiedział z przekąsem, chciałem się na niego rzucić i zamknąć mu ten ryj, niestety ręka Billa była przeciwko temu.

- W ogóle jak ty się nazywasz.- Powiedziałem z wyższością, przy tym chamsko się uśmiechając.

- Nazywam się Will, miło mi.- Wystawił rękę, nawet nie chciałem mu podawać mojej, na początku nazywa mnie gnojkiem a teraz jest taki życzliwy.

Wszedł do domu i jak gdyby nic posadził swoją dupę na kanapie, nic wielkiego sobie z tego nie zrobiłem, bo w sumie jak mam pokonać demona. Wyszedłem z domu i udałem się w moje ulubione miejsce, strasznie dużo czasu tu spędzam.

Usiadałem na brzegu jeziora i patrzyłem na wodę, po chwili przyleciały kaczki i zaczęły pływać w wodzie, było tak cicho i spokojnie. Pomyślałem sobie, że wejdę do wody i spróbuje zbliżyć się do zwierząt. Rozebrałem się i wskoczyłem do wody, ptaki za bardzo się tym nie przejęły i zaczęły do mnie podpływać. Jedną prawie dotknąłem kiedy ktoś je odstraszył, odwróciłem się do przybysza i zobaczyłem zadowoloną buźkę Willa. Już Bill jest mniej denerwujący! Zacząłem wychodzić z wody kiedy to zalała mnie wielka fala, wynurzyłem się krztusząc. Znowu to była sprawka Willa, chciałem najszybciej wyjść z wody i go udusić. Już miał mnie znowu podtopić, ale na szczęście przyszedł Bill, podał mi rękę i zacząłem się ubierać. Czułem na sobie spojrzenie Willa kiedy się przebierałem, było takie nie przyjemnie, jakby mnie pożerał.

Kiedy wróciliśmy do chaty była dwudziesta pierwsza, ja poszedłem do kuchni a Will i Bill poszli przed telewizor, postanowiliśmy po drodze, że oglądniemy jakiś film. Po paru minutach przyszedłem do pokoju z trzema miskami popcornu, wybraliśmy pierwszy lepszy film jaki akurat był. Wypadło na "7 Minut Po Północy", miał być to Dramat Fantasy, ale wiedziałem, że się nie popłacze. W połowie filmu zacząłem myśleć nad jego głębszą fabułą, jako jedyny oglądałem go z zawziętością, próbowałem z każdej bajki opowiadanej przez drzewo wywnioskować coś co ma powiązanie z chłopcem. Znajdowałem wytłumaczenie każdej z nich, niestety kiedy chłopiec miał opowiedzieć swoją historie, popłakałem się. Nie mogłem uwierzyć, że jego matka umiera i to w tym samym czasie co to drzewo zawsze przychodziło. Jeszcze jak ten chłopak musiał się przyznać, że nie chce jej stracić, to było najbardziej wzruszające. Dobrze, że przy okazji popcornu przyniosłem też chusteczki, byłem cały zapłakany. Kiedy zaczęły lecieć napisy końcowe Bill mnie przytulił, zobaczyłem, że ani Will ani Bill nie płaczą, tylko ja byłem taką beksą. Posprzątaliśmy po sobie i poszliśmy spać, przed tym jak zasnąłem pomyślałem o Willu, że może w cale nie jest taki zły na jakiego wygląda.

*o*o*o*o*o*o*o*o*o*o*

Obudziłem się o dziewiątej, powoli wygramoliłem się z łóżka i poszedłem się przebrać. Zszedłem na dół i od razu znalazłem się w kuchni, zrobiłem sobie kanapkę i chciałem wychodzić, ale w tym samym momencie do kuchni wszedł Will.

- A gdzie moje śniadanie?- Zapytał z wrednym uśmiechem.

- Sam sobie zrób.- Powiedziałem wychodząc z pomieszczenia, nie chciałem mu usługiwać.

Welcome Back My Friend | BillDipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz