rozdział drugi

303 55 14
                                    

          — Uważasz, że mam czas na takie zabawy? — prychnął Yoongi, po raz pierwszy patrząc na siedzącego naprzeciw niego, Namjoona

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          — Uważasz, że mam czas na takie zabawy? — prychnął Yoongi, po raz pierwszy patrząc na siedzącego naprzeciw niego, Namjoona. Na widok jego obojętnego spojrzenia, starszy jeszcze bardziej zacisnął pięść na swoim udzie, modląc się w duchu, aby mógł, jak najszybciej opuścić Kima i nie wracać do tej sprawy nigdy więcej.  — W przeciwieństwie do niektórych ja pracuję i serio, nie obchodzą mnie problemy twoich przyjaciół.

         — Zapłacę ci — zapewniał go młodszy,  wciąż brzmiąc spokojnie i beznamiętnie. Przeczuwał, że dawny przyjaciel wcale nie jest taki przeciwny jego pomysłowi, musiał po prostu zapewnić go, że i jemu przyniesie to właściwe rezultaty.

          — Gówno obchodzą mnie twoje pieniądze. Czy ty naprawdę uważasz, że włamanie się na bloga jakiejś nienormalnej nastolatki, która wspaniałomylśnie postanowiła zniszczyć dobre imię szkoły... Serio, uważasz, że mnie to obchodzi? To mnie nie dotyczy — powiedział lekko nachylając się w stronę młodszego, uważnie patrząc mu prosto w oczy, chcąc jak najbardziej przekonać go do swoich słów.

          Chwilę po słowach Yoongiego podeszła do nich kelnerka z zamówionymi przez młodszego, napojami.  Siedzieli w napięciu, Namjoon nie za bardzo wiedział, jak ponownie zacząć temat. Zawistne spojrzenie starszego wcale nie pomagało mu w zebrani myśli, a dłonie zaczęły lekko wilgotnieć. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek był bardziej zestresowany, w końcu nie chodziło tylko o jego, a kogoś ważniejszego, jego przyjaciół. Mimo to wiedział, że nie tylko jemu jest niewygodnie i nie na rękę siedzieć tu gdzie siedzi z Minem. Jemu też chyba nie odpowiadała sytuacja, ponieważ jeśli dobrze mu się przyjrzeć, można było zauważyć, że był nieco spięty, a w jego oczach był jakiś dystans, którego wcześniej w nich Namjoon nigdy nie widział. Chwilami niemal miał wrażenie, że spoglądał na niego jakby z dezaprobatą. Natychmiast zrobiło mu się przykro, między nimi nie było żadnego połączenia, żadnej więzi. Niczego, co Kim mógłby naprawić, tylko kilka złamanych obietnic i wspomnienia.

          — Na początku naszej rozmowy zamówiłeś mi kawę, dokładnie taką samą, jaką lubiłem trzy lata temu. Bez żadnych pytań. I czego ty właściwie ode mnie oczekujesz, Namjoon? Że od tak zapomnę i powiem z uśmiechem, pewnie, każdego dnia czekałem, aż się do mnie odezwiesz i będzie dobrze, jak kiedyś? Jesteś żałosny — dodał, opierając się wygodnie na fotelu i pokręcił z politowaniem głową.

          Namjoon nie po raz pierwszy zawracał mu głowę, a on nie miał najmniejszej ochoty bawić się w jakieś podchody. Nie obchodzili go przyjaciele chłopaka, pieniądze, które może mu zaproponować, ale i sam Kim. Każde spojrzenie na jego osobę, siedzącą niby blisko, ale będącą zdecydowanie za daleko, aby móc się porozumieć, jak kiedyś, bez żadnych wyrzutów, pretensji, wywoływało w nim ból, żal do samego siebie, bo po raz kolejny dał sobą pomiatać, ale i obrzydzenie, bo nie widział w Namjoonie ani odrobiny jego dawnego przyjaciela.

          A głęboko w jego głowie nadal żyło wspomnienie dwóch dzieciaków, przyjaciół, którzy kradli truskawkowe gumy do żucia, włamywali się do działek sąsiadów po soczyste pomidory i uciekali w deszczu na rowerach do tylko im znanej kryjówki.

s.m.i.l.e. #yoonseok #taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz