prolog

529 82 22
                                    

          Dzisiejszy wieczór był swobodny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          Dzisiejszy wieczór był swobodny. Yoongi znał niemalże na pamięć barwy nieba, kiedy słońce leniwie zachodziło poza horyzont, znał każde zagięcie cienkiej warstwy niebios, które nie raz zaskakiwało go i oblewało zimnym deszczem.

          W powietrzu pachniało papierosami, aromatem kawy, wydobywającej się z pobliskich lokali oraz wilgocią. Zapewne znowu w drodze do domu spotka go ulewa. Był koniec maja, godzina na popękanej szybce jego aparatu wskazywała dziewiętnastą jedenaście, a miasto powoli zaczynało przypominać lekko zszarzały, bezkształtny krajobraz. Yoongi odnosił wrażenie jakby z czasem zacząć wsiąkać z ten obrazek, w ten okropny zapach, w ludzi mijających go niemal codziennie. 

          Niemrawo rozejrzał się stojąc przed wejściem do knajpy, w której pracował niemal co drugi dzień, wliczając w to weekendy. Okolica była miła. Tak, była po prostu miła, ponieważ dla Yoongiego była zbyt obojętna, aby móc wiązać z nią jakiekolwiek przeżycia, jednak spędzając tu połowę swojego nastoletniego życia nie mógł jej nie lubić. Wtedy skazałby się na jeszcze większe katusze. Rozglądając się dostrzegł, że z okna na drugim piętrze kamienicy, znajdującej się naprzeciwko lokalu, zniknęły koronkowe zasłony, bladoróżowe kwiaty i pewien przyjemny uśmiech. Pani Park była starszą kobietą, która nie raz zgarniała go o nieludzko późnej porze do swojego domu, zaparzała mu truskawkową, lekko przesłodzoną herbatę, częstowała gorącą zupą, dzieliła się poduszką i jedynym kocem jaki miała, tylko po to, aby on mógł bezpiecznie spędzić noc, a następnego ranka, tuż przed jej pobudką, wrócić do domu.

          Była, bo zmarła ostatniej zimy, a wraz z jej odejściem Yoongi stracił kolejny powód do uśmiechu i zyskał kilka przepłakanych nocy. Teraz okolica wydawała mu się być dziwnie pusta, tak, jakby straciła ducha. Bo on cały czas tęsknił. 

          Wraz z kolejnym, przyjemnym podmuchem majowego wiatru dostrzegł Namjoona ubranego w tą samą dżinsową kurtkę, którą dostał od niego na siedemnaste urodziny, jednak nie wiedział dlaczego znajdowały się na niej ślady po spreju. Na jego lekko zmęczonej twarzy gościł ten sam szczery uśmiech, który znał od dziecka, tym razem nie był on od skierowany do niego. Zapewne tuż obok jego ust uwidocznił się dołeczek, lecz perspektywa nie pozwalała mu tego dostrzec. Wyglądał dobrze, jak zawsze. Zarzuciwszy rękę na ramię jednego z przyjaciół roześmiał się głośno, a Yoongi musiał opuścić na chwilę głowę, żeby nie wyrządzać sobie jeszcze większego bólu. Był szczęśliwy.

          W przeciwieństwie do jego samego.

          Bo wraz z utratą ludzi i wiary w niego stracił chęci do życia. Do przeżywania, do czucia, do tworzenia. Do bycia.

          A czereśnia stojąca przy próchniejącym domu pani Park zgniła wraz z kolejnymi niepewnymi oddechami i podmuchami majowych dni.

          Zgniło również jego serce.

          Bo przegrał przyjaźń.

☺☺☺

mam nadzieję, że się podoba i chociaż trochę was zaciekawiłam!

wiktoria ♡

s.m.i.l.e. #yoonseok #taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz