rozdział piąty

149 30 9
                                    

          Chłodny wiatr owiał jego policzki, a on dopiero zaczął sobie uzmysławiać, co takiego właśnie robił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          Chłodny wiatr owiał jego policzki, a on dopiero zaczął sobie uzmysławiać, co takiego właśnie robił. Nie miał pojęcia, dlaczego postanowił przyjść pod dom Taehyunga, dlaczego ciągle stał pod jego oknem dobre dwadzieścia minut, narażając się na niebezpieczeństwo biorąc pod uwagę bardzo późną godzinę i okolicę, w której mieszkał młodszy. Co chwilę podciągał nosem, jego odsłonięte policzki i dłonie lekko zmarzły, ale wewnątrz czuł rozpierające go ciepło. Zapomniał kurtki i przeszedł połowię miasta w samej bluzie, przy temperaturze bliskiej zera. Rozpierające go ciepło było spowodowane winem, które zdążył wypić przed przyjściem pod dom Kima, wypił zaledwie dwa kieliszki tak, aby matka nie zauważyła większej zmiany w ilości napoju, ale w połączeniu z buzującymi w nim nadal emocjami, alkohol dawał o sobie znać. Zdawał sobie sprawę z tego, że młodszy nie lubił kiedy spijał się czy to sam, czy z którymś ze znajomych do pijanego, sam alkohol traktował jako coś okazyjnego, a dla Jungkooka właśnie dzisiejszy wieczór, właściwie noc była tą dobrą okazją. 

          Przystanął pod oknem, które znajdowało się w kuchni i stuknął dosyć mocno w szybę. Kim mieszkał na parterze w starej kamienicy, z której nie pozostało ani trochę elegancji tylko kolorowo pomalowane sprejem ściany, które i tak się rozwalały. Jeon nie lubił tutaj przychodzić, nie dlatego, że brzydził się takim otoczeniem, ale zdecydowanie nie czuł się tutaj bezpiecznie. Praktycznie w każdym zaułku pili jacyś mężczyźni wyzywając się od szmat, wszędzie panowała ciemność, a lampy ulicowe, które powinny być zapalone... Cóż, Jungkook w ciągu dobrych kilku lat nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek świeciły. W dodatku wszędzie śmierdziało alkoholem wymieszanym z papierosami i jeszcze jednym, ohydnym i niezdefiniowanym zapachem. Prawdziwy przykład meliny. I pomyśleć, że w takiej dzielnicy mieszka jego przyjaciel, co gorsza, z kilkuletnią siostrą, która chodziła do przedszkola. 

           Stuknął jeszcze kilka razy w szybę, dopóki w pomieszczeniu nie zapaliło się światło, a do okna nie podszedł, na jego szczęście, Taehyung. Ten, dostrzegając Jeona, z jednej strony odetchnął głęboko, dziękując Bogu, że to nie był jakiś spity znajomy jego ojca, tylko Jungkook. Jednak z drugiej strony i jego nie chciał widzieć na oczy, wystarczająco miał go dosyć.

          — Czego chcesz — szepnął młodszy, próbując, aby jego głos brzmiał nieco groźniej. 

          — A przechodziłem w okolicy i postanowiłem, że wpadnę na herbatkę — odpowiedział kpiącym głosem uśmiechając się. Po jego ciele przeszły kolejne dreszcze spowodowane chłodnym wiatrem, dlatego oparł swoje dłonie o parapet mając nadzieję na trochę ciepła uciekającego z mieszkania, przez otwarte okno. 

            — Czy ty sobie ze mnie kpisz? Wiesz co by się stało gdyby ojciec się obudził? Gdyby to on zauważył cię w oknie? Jungkook, czy ty czasami myślisz o swoim bezpieczeństwie?

            — Dobrze wiesz, że nic by mi się nie stało, uciekłbym, poza ty... Czekaj, znowu się schlał? —  spytał starszy przybliżając się do przyjaciela. Taehyung spuścił na chwilę głowę, a przydługie kosmyki jego grzywki wpadły mu do oczu. Po chwili opuszkami palców dotknął żylastych dłoni Jungkooka, które okazały się być wręcz lodowane. 

s.m.i.l.e. #yoonseok #taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz