1

404 16 3
                                    

-Wstawaj- jak zwykle mama mnie obudziła, bo czas się zbierać do szkoły.
Za oknem przywitała mnie pogoda pozostała jeszcze z zimy. Półprzytomna wstałam i poszłam się ubrać. Jaka ja jestem szczęśliwa, że codziennie rano mama robi mi śniadanie, a potem jeszcze kanapki do szkoły (ale ich akurat prawie nigdy nie jem)!
Wyszłam z domu prawie zapominając o plecaku, na szczęście w porę się wróciłam.

-Ala- zawołała mnie przyjaciółka.
-Hej Nadia! Gotowa na kartkówkę z lektury?
-...
-Nadia???
-Opowiesz mi? Mamy jeszcze 3 lekcje...
Zaczęłam się śmiać. Ona zawsze o czymś zapomni. Moja przyjaciółka jest mądra, ale mniej chce jej się uczyć, przez co mam lepsze oceny i czasem uznają mnie za kujona.

W szkole okazało się, że Amelka nie wróci już w tym roku (awięc i tym gimnazjum, bo chodzimy do trzeciej klasy) do szkoły. Ostatnio miała wypadek i teraz dostała indywidualne nauczanie.

-Oddasz moją?- zapytałam Nadię, która odnosiła kartkówkę.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Powoli weszła przez nie pani wicedyrektor. Lubię ją. Naprawdę miła i porządna kobieta.
Podeszła do pani od polskiego i coś szepnęła jej do ucha. Po chwili stanęła na środku i przemówiła:
-Dzień dobry.
Odpowiedzieliśmy hurem.
-Jak wiecie w tym roku już dwie osoby z waszej klasy musiały dostać indywidualne nauczanie. Obecnie jesteście najmniejszą klasą ze szkoły, a poza tym macie najlepsze wyniki w egzaminach, więc powitajcie nowych uczniów...
Dalej już nic nie słyszałam. Zza drzwi powoli i niepewnie weszli bliźniacy Marcus i Martinus Gunnarsen. Od pół roku jestem Ich fanką.
-...przyjechali do nas z Norwegii i jak widać są bliźniakami. Oto
-Marcus i Martinus- dokończyłam mimo woli.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że powiedziałam to na głos, bo wszyscy nagle się na mnie popatrzyli.
-Ala, znacie się?- zapytała pani.
-Yyyy... Powiedzmy...- nie wiedziałam co powiedzieć, bo tylko znam ich z internetu i nigdy nie widziałam na żywo. Poza tym pewnie przyjechali tu, aby nikt nie wiedział, że są sławnymi piosenkarzami...
Dałam pani dyskretny znak, że nie chcę o tym mówić, awięc kontynuowała.
-Nie znają jeszcze polskiego. Mówią za to po Angielsku i Norwesku, jeśli ktoś zna- uśmiechnęła się -Bardzo chciałabym, żeby usiedli z kimś, kto da radę im coś tłumaczyć. Ktoś chętny?
Podniosłam rękę trzy sekundy przed zadanym pytaniem.
-Nadia, sama mówiłaś, że za lekturę będziesz mi coś winna- szepnęłam -Proooszę, usiądźmy z nimi. Ty z jednym, ja z drugim i będziemy się zamieniać, a ja będę tłumaczyć. Mówiłam Ci, że nawet uczę się norweskiego... Oni w domu będą się wymieniać informacjami. No prooooszęęę... Bądź człowiekiem...
Doskonale wiedziała, jak wiele to dla mnie znaczy i bez większego namysłu się zgodziła, chociaż wiem, że w głębi serca baaaardzo się bała. Sama ich polubiła, gdy powiedziałam, że jestem ich fanką.
-Ja Cię chyba kiedyś wyślę na Księżyc- podsumowała.
-Gdzie tylko chcesz.
Wstałam i próbując się nie śmiać jak idiotka (co oczywiście nie wyszło, ale klasa mnie zna i śmieją się ze mną), powoli podeszłam do chłopaków. Mieli niepewne miny, ale starali się to ukryć pięknymi uśmiechami.
-Hi! My name's Agata.
[od tego momentu wszystko, co będzie pogrubione, będzie po angielsku]
-Hej.
-Możecie siedzieć ze mną i moją przyjaciółką Nadią. Będziemy się zmieniać co lekcję. Ja postaram się wam coś tłumaczyć, a w domu możecie się wymieniać informacjami. Ok?
-Tak! Jasne.
-Bardzo się cieszymy!
-Dziękujemy.

Przypadek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz