6

189 14 5
                                    

Poczułam przeszywający ból w lewym ramieniu. Leżałam na czymś strasznie niewygodnym. Ostre promienie słońca wręcz kazały mi otworzyć zmęczone powieki. Znajdowałam się na ulicy. Asfalt był ciepły, ale też mokry i lepki. Spróbowałam wstać, lecz kostka w prawej nodze odmówiła mi posłuszeństwa.
-Ał!- krzyknęłam z bólu.
Dopiero teraz zorientowałam się, że nic nie słyszę. Adrenalina podskoczyła mi do stanu maksymalnego. Rozejrzałam się dookoła. Zobaczyłam dym. Podciągnęłam się do zakrętu, więc jakiś metr. Ostatnie, co pamiętałam, to park. Tak, obok był park. Jurrassic park. Chłopcy śmiali się, gdy mi opowiadali jak bawili się tam w dinozaury.  Po mojej lewej stronie ujrzałam drzewa z tego miejsca, ale gdzie Marcus i Martinus?!
Usłyszałam, jakby otwierane drzwi samochodu. Podtruptałam jeszcze kilkadziesiąt centymetrów.
Teraz widziałam, że dym wydobywał się ze srebrnego, pięknego auta. Było ode mnie oddalone o 5-7 metrów.
-Marcus!- zawołałam do chłopaka leżącego metr przede mną.
Głowę miał skierowaną w moją stronę, więc szybko go rozpoznałam. Miał rozcięty łuk brwiowy, z którego leciała bordowa krew.
-Tinus- powiedziałam resztką sił, bo z tego wszystkiego nie mogłam nawet nabrać powietrza do ust.
Leżał jeszcze metr dalej ode mnie. Jego twarzy nie widzialam, domyśliłam się po ubraniu. Tego dnia miał na sobie beżową bluzę i białe spodnie.
Pierwsze oszołomienie powoli mijało i już słyszałam. Tinus poruszył się na dźwięk swojego imienia, ale bardzo powoli.
Z dymiącego się auta wysiadł niezgrabnie mężczyzna. Pewnie nie miał więcej niż 30 lat, ale przez niezadbaną twarz, włosy i ubranie dałabym mu 50. Miał długą brodę i krótkie włosy, podarte ubranie, a w ręce ciemną butelkę (pewnie z piwem). Chwiejnym krokiem szedł w naszą stronę popijając trunek. Śmiał się! To się nazywa tupet!!
Nagle od drugiej strony podjechał czarny bus lub coś w tym stylu. Jechał bardzo szybko. Zatrzymał się centralnie za mną. Wysiadło z niego dwóch mężczyzn. Nawet nie zdążyłam zobaczyć ich twarzy. Złapali mnie za ręce i podnieśli. Krzyknęłam z bólu, ale nie robiło to na nich wrażenia. Zaprowadzili mnie od tyłu do auta. Jeden związał mi ręce taśmą, a drugi przyłożył jakąś szmatkę do ust. Śmierdziała strasznie, ale nie wiedziałam czym. Dusiłam się. A później czułam tylko jak zasypiam.

Martinus

Nie mogłem wydobyć z siebie głosu. Tylko patrzyłem jak zabierają Alę do ciemnego mikrobusa.
Myślałem, że porwą nas wszystkich, ale oni od razu odjechali z mężczyzną, który nas potrącił.
-Ala...- szepnąłem w przestrzeń.
Chwiejnym krokiem podszedłem do Maca.
-Obudź się!- trzepnąłem go w ramię.
Otworzył oczy. Dzięki Bogu! Chociaż jego mam. Rozejrzałem się po okolicy. Nikogo. Żadnej żywej duszy. Wyparowało wszystkich, czy jak?!

Zatrzymałem pierwsze auto, które przejeżdżało. Zadzwoniliśmy po rodziców, bo mój telefon się rozbił, a Maca rozładował. Dlaczego on nigdy nie jest gotowy?!

Gdy lekarz zakładał mi szwy na ręce, myślałem o Ali. Jak wiele niebezpieczeństw jej teraz grozi? Gdzie jest? Jak się czuje? A potem przypomniałem sobie, że to ja namówiłem nas na tą wycieczkę. Chciałem pokazać jej okolicę. To wszystko moja wina. Pierwszy raz poszliśmy bez dorosłych, osób trzecich. Wiedziałem, że to niebezpieczne... Ból i poczucie winy rozsadzało mnie od środka. W pewnym momencie wybuchłem. Odepchnąłem rękę lekarza, złapałem moją kurtkę i wybiegłem ze szpitala trzaskając za sobą drzwiami. Chciałem... Ale nie mogłem.
Oprzytomniałem. Wciąż siedziałem w gabinecie zabiegowym, a lekarz mnie opatrywał. To tylko moje marzenia. By wybiec i nigdy nie wrócić. Ale teraz mam cel. Cel, którym jest Ala. Moja przyszła dziewczyna, chyba, że się nie zgodzi. Jadąc karetką obiecałem sobie, że gdy tylko ją zobaczę poproszę, by została moją dziewczyną. Mac? Też jej się podoba, ale... Nie wiem jeszcze. Niech sama wybierze.

-Kochanie!- mama wbiegła do gabinetu- tak bardzo się martwiłam.
Przytuliła mnie lekko. Po chwili przyszedł tata z Marcusem. Podszedł, a ja przytuliłem go najmocniej, jak tylko mogłem. Tak bardzo cieszyłem się, że nic poważnego mu się nie stało!

Godzinę później jechaliśmy do domu. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę z policją, która zakładała podsłuchy na nasze telefony w razie, gdyby zadzwonili porywacze. Razem z bratem poszliśmy do pokoju. Były tam teraz nie tylko nasze rzeczy, lecz też walizka Ali. Różowa w białe kropki. Zawsze mówiła na nią Biedronka, choć nie przypominała jej ani trochę.
Na biurku leżał notatnik. Popatrzyłem na Maca i wzięliśmy go do rąk. Chciałem poczuć jej bliskość, chociaż tą fikcyjną. Otworzyłem na losowej stronie. Cytaty przepełniały jej życie. Na każdy tydzień miała inny, ale niemal wszystkie po Polsku. Nagle coś wypadło nam na podłogę. Kartka zupełnie inna i poskładana. Wyglądało to jak wiersz. Napisany trzy, no, prawie trzy razy. Ołówkiem po Polsku, długopisem po Angielsku i cienkopisem czerwonym po Norwesku. Tylko, że ostatnia wersja zrobiona była tylko w 1/3. Na samej górze, w rogu była data. Tytuł nosił nasze imiona. Napisała to ponad rok temu. Wtedy jeszcze nas nie znała, więc pisała jako fanka.

Marcus i Martinus

Oczy macie jak węgielki,
W Waszych sercach czar zamknięty,
Noski niczym eskimoski.
Głowy macie pełne troski,
Uszka niczym dwa pierożki,
A na głowach same włoski.

Językami tak władacie,
Zdania piękne układacie,
Do piosenek je wkładacie
I tym fanki zachwycacie.
Humor tylko Wy poprawiacie
Uśmiech na twarzy przywracacie,
Wszystkich w szczęście przyprawiacie.

Głosiki macie nieziemskie,
A niby takie maleńkie.
Serce me się raduje
I niczym już nie przejmuje,
Gdy w mej głowie Wasza melodia.
Uchroni mnie nawet od ognia,
Będzie niczym pochodnia
Wśród dni ciemności
I smutnych codzienności.

Nuty Wasze mi się śnią
W świat marzeń zabierają.
Tworzycie boską muzykę
I w mej głowie błyszczycie
Blaskiem gwiazd największych
W kreacjach najróżniejszych.


Na samym dole był dopisek po Polsku, który przetłumaczyliśmy w tłumaczu google.

Czuję, że to niesprawiedliwe. Tyle z dziewczyn marzy choć o jednym zdjęciu z nimi, a ja mam ich na co dzień.
Co takiego zrobiłam? W czym jestem lepsza, że dostałam taki prezent???

Przypadek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz