♡ Rozdział 8 ♡

47 3 7
                                    

Jakimś cudem przeżyłam tą, jakże ekscytującą, podróż przez portal i tak oto wylądowałam w Egipcie.

Nie obyło się oczywiście bez zmiany "roli", jeśli oczywiście można moje życie porównać do gry w teatrze. Nie, sztuka teatralna to raczej kiepskie określenie.
No więc oficjalnie zostałam Kathor.
Cóż za dziwne imię, powiecie pewnie. Otóż ja wam odpowiem "tak, owszem ". Ale żeby nie było niedomówień. To nie ja wybrałam to imię!
Oj rozgadałam się, wybaczcie. Na czym to ja skończyłam?

Egipt jak Egipt. Dużo piasku, straszny upał, żadnego cienia... a Słońce tak napier... oh, kogo ja oszukuję. Tu jest po prostu ślicznie. Słońce grzeje, to fakt, ale to tylko nadaje klimatu temu miejscu. Piasek jest taki... piaszczysty, a cień dają palmy, które tu rosną i te przeurocze domki, w których mieszkają tutejsi Egipcjanie. Tak jak powiedział pan Ra, wylądowałam w małym miasteczku, w którym odbędzie się dzisiaj uroczystość letniego przesilenia.
Kiedy spacerowałam po miasteczku widziałam zabieganych, ale szczęśliwych ludzi. To musi być naprawdę wielkie wydarzenie. Na głównym placu stało już wiele stoisk, grała muzyka, do której rytmu skakały małe dzieci. Czułam energię bijącą od mieszkańców tego miasteczka. To było piękne. Długo zachwycałam się tym wszystkim, ale jak na złość coś musiało pójść nie tak. Oczywiście jak to ja, odpłynęłam myślami daleko i zderzyłam się z jakimś mężczyzną. Byłam gotowa na upadek, kiedy w ostatniej chwili poczułam silny uścisk w talii. Facet, który mnie złapał, postawił mnie do pionu. Staliśmy tak blisko siebie, że czułam jego oddech na swoich wargach. Patrzył mi głęboko w oczy, jakby próbując z nich coś wyczytać. Jego spojrzenie było hipnotyzujące, a oczy czerwone jak ogień. Byłam przekonana, że przez moment naprawdę widziałam w jego oczach płomyki ognia. Czar niestety prysł, ponieważ tajemniczy przystojniak odsunął się ode mnie. Normalnie deprecha!
- Jak ci na imię piękna Egipcjanko? - uśmiechnął się szamancko.
- To ty nie jesteś stąd? - zapytałam zdezorientowana. No bo czemu nazwał mnie Egipcjanką? Albo nie jest stąd, albo czyta złe poradniki podrywu.
- W pewnym sensie nie - zaśmiał się - to dowiem się jak masz na imię?
- Kath...or - kurde! Głupie zmienianie imienia. Prawie wpadłam - a ty? - spytałam szybko.
- Jestem Set, moja piękna. Uważaj na siebie i do zobaczenia - mrugnął do mnie i odszedł.
Byłam kompletnie oszołomiona. Set? Pan Ra coś o nim wspominał... powinnam jeszcze znaleźć tą... Rilsę? Nie. Rizę?
Rissę - usłyszałam w głowie.
Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam tą ohydną twarz, którą zdążyłam już polubić.
- Hej Gas - szepnęłam wtulając się w niego.
- Aż tak się stęskniłaś słonko? - zaśmiał się - widzieliśmy się wczoraj.
- Ale śmieszne. Przytuliłam cię na pożegnanie idioto - popukałam go palcem po czole.
- Jak to? - zapytał zdezorientowany.
- A tak, że jeśli znowu zaczniesz mnie wnerwiać to długo nie pożyjesz - powiedziałam i po chwili zostałam zamknięta w szczelnym uścisku.
- Ależ ja kocham ten twój cięty języczek - powiedział Gas i pocałował mnie w czoło.
- Jeszcze raz mnie pocałujesz...
- Tak wiem, odetniesz mi te usta - uśmiechnął się, a ja zaniosłam się śmiechem.

***

- To co robimy? - spytałam mojego towarzysza.
- Może pójdziemy coś zjeść? Zgłodniałem od tych całych portalowych podróży - odpowiedział.
Przewróciłam oczami i złapałam się teatralnie za serce.
- W takim razie musimy szybko coś zjeść, bo inaczej umrzesz z głodu. I co ja wtedy bez ciebie pocznę?
Tym razem to Gaston przewrócił oczami.
- Dobra, zrozumiałem, nie musisz już tak sarkazmować.
- Miło, że w końcu zacząłeś rozumieć co się do ciebie mówi. - poklepałam go po ramieniu - To teraz jeszcze tylko rusz trochę głową i wymyśl, jak sprawimy, żeby ta cała Rissa nas poznała.
- To proste - powiedział.
Spojrzałam na niego ze zdumieniem. Czyżby w końcu zaczął myśleć?
- Proste? W takim razie powiedz, co takiego wymyśliłeś.
- Podjedziemy do niej i się przywitamy, potem zaprosimy ją na kawę, trochę z nią pogadamy, a ona na pewno nas polubi. Czyż to nie genialne? - zapytał Gas z szerokim uśmiechem, a ja złapałam się za głowę robiąc face palma.
- Gas... - zaczęłam, ale nagle poczułam że zbliża się w moją stronę ktoś z wielką mocą. Czułam emanujacą energię, niedaleko za mną i wtedy mnie olśniło - Idź stąd.
- C-co? - spytał zdezorientowany.
- Mam cię dość! - zaczęłam krzyczeć - zostaw mnie w spokoju, słyszysz?! Nienawidzę cię! - mrugnęłam jeszcze do niego, mam nadzieję, że zrozumiał.
- Dobrze! Jak sobie chcesz! - on również podniósł ton głosu - Tylko pamiętaj, że beze mnie sobie nie poradzisz! - wykrzyczał ostatnie słowa i odszedł.
Odwróciłam się, uroniłam kilka łez i zobaczyłam Seta. Szedł w moją stronę z jakimiś dwoma kobietami i jednym facetem, gdy zobaczył że na niego patrzę pomachał mi.
Przedstawienie czas zacząć - pomyślałam.
Wezbrałam w sobie negatywne emocje, zaczęłam szlochać, trząść się. Kiedy tamci byli już blisko, zobaczyli że coś jest ze mną nie tak i przybiegli do mnie. Set mnie objął, a wysoka, ruda kobieta złapała mnie za rękę.
- Co się dzieje Kathor? - zapytał Set.
- N-nic - wyszeptałam przez łzy, cała dygocząc.
- Kim był tamten facet? - zapytała ta ruda.
- To mój chłopak... a raczej były chłopak... - chlipnęłam - Pokłóciliśmy się.
Nagle gwałtownie osunęłam się w dół, jednak nie upadłam, ponieważ trzymali mnie Set i ta ruda dziewczyna. Po chwili poczułam ból w skroniach, który sama stworzyłam. Złapałam się jedną ręką za skroń i wypowiedziałam w myślach odpowiednie słowa, po czym na własne życzenie zemdlałam.

***

Obudziło mnie oślepiające światło słoneczne. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. Koło mojego łóżka, na fotelu, spała Rissa, z którą będę musiała się zaprzyjaźnić. Emanowała z niej ogromna moc. Magia tak wielka jak... no, jak moja. Może nie do końca jeszcze rozwinięta, ale to tylko kwestia czasu.
Miała delikatną, jasną cerę, którą okalały spływające po smukłych ramionach ogniste włosy. Mimo spokojnego wyrazu twarzy promieniała twardym i stanowczym charakterem. Pełne, różowe usta były lekko rozchylone podczas snu, a oczy, które teraz miała zamknięte, były złote. Tak je przynajmniej zapamiętałam.
Nagle drzwi od komnaty otworzyły się i stanął w nich Set. Miał czerwoną koszulę, rozpiętą przy szyi. Czarne, zwężane spodnie i ciemnobrązowe, eleganckie buty. Krwistoczerwone włosy były w artystycznym nieładzie, a na twarzy widniał kilkudniowy zarost. Jego czerwone tęczówki na moment stanęły w ogniu, gdy na mnie spojrzał. Wyglądał obłędnie! Mogłabym tak na niego patrzeć całą wieczność.
- No proszę! Śpiąca królewna się obudziła - uśmiechnął się tak, że zwaliłoby mnie to z nóg, gdybym stała. Mówiłam już, jaki piękny ma uśmiech?
- Co się stało? Ile spałam? Gdzie jestem? I co tu robię? - zaczęłam zadawać pytanie po pytaniu, bo podobno tak robi każdy kto zemdleje, a potem się obudzi.
- Spokojnie maleńka. Na wszystkie pytania odpowie ci moja przyjaciółka Rissa. Oczywiście, jak się obudzi - ostatnie słowa powiedział na tyle głośno, że dziewczyna śpiąca na fotelu podskoczyła - Czyli za chwilę - dodał ze śmiechem, na co Rissa chwyciła poduszkę, na której spałam i rzuciła nią w niego.
- Cześć Kathor. Pewnie masz dużo pytań. Odpowiem na wszystkie, rzecz jasna, ale może najpierw coś zjemy? Jestem pewna, że jesteś głodna. Poza tym ja też chętnie bym coś przekąsiła - zwróciła się do mnie bogini. Kąciki jej ust powędrowały w górę, formując się w zachęcający uśmiech. Była taka miła i przyjazna. Jakże mogłabym jej odmówić?
- Cóż, rzeczywiście jestem trochę głodna. Chętnie coś zjem. Jeśli to oczywiście nie problem. Nie wiem ile tu już jestem, ale wydaje mi się, że dużo dla mnie zrobiliście - spojrzałam na nią i na Seta - Nie chciałabym was obciążać moją osobą.
Oboje popatrzyli po sobie, a następnie wybuchli śmiechem.
Pierwszy opanował się Set. Podszedł do mnie, usiadł na skraju łóżka i pogłaskał mnie po policzku.
- Jesteś taka urocza - szepnął - Nie stanowisz wcale żadnego problemu. Z chęcią cię tu gościmy i będziemy gościć, póki sama nie zechcesz odejść - uśmiechnął się, po czym delikatnie musnął ustami moje czoło. Chciałam już na zawsze pozostać w tej chwili, ale niestety moje pragnienie się nie spełniło. Set wstał i wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie skamieniałą na łóżku. Z transu wybudziła mnie Rissa.
- Ziemia do Kathor! - zachichotała. - Zaraz przyniosę ci świeże ubrania, a ty pójdź do łazienki się odświeżyć.
- Aż tak ode mnie jedzie? - zaśmiałam się, a dziewczyna mi zawtórowała. 
- Wybacz. To nie miało tak zabrzmieć. Po prostu długo byłaś nieprzytomna, więc pomyślałam, że możesz chcieć rozluźnić mięśnie w ciepłej kąpieli - uśmiechnęła się.
Tak w sumie to miała rację. Ciepła woda z pewnością mnie rozluźni i przy okazji będę mogła pomyśleć trochę o tym wszystkim. Nie mogę pozwolić sobie na najmniejszy błąd, więc przyda mi się zaplanowanie paru rzeczy.
- Nic nie szkodzi. Wiem o co ci chodzi. Chętnie skorzystam z ciepłej kąpieli - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
- To świetnie - zaklaskała w dłonie. - Poczekaj zatem chwilę. Twoja pokojówka zaraz tu przyjdzie, żeby przygotować ci kąpiel, a ja cię teraz zostawię i pójdę wybrać ci jakiś śliczny strój - powiedziała entuzjastycznie i opuściła pokój wesoło podskakując. Chyba zaprzyjaźnienie się z nią nie będzie takie trudne, jak mi się wydawało.

                               ♡♡♡

No i mamy kolejny rozdział! 😊
Długo mnie nie było... ktoś tęsknił?
Piszcie w komentarzach jak wam się podoba! I zostawcie gwiazdkę!
Do nextu 💕

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 25, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Córka WszechświataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz