♡Rozdział 3♡

67 6 0
                                    

Od razu po przebudzeniu poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i ubrałam się w przygotowane ubrania. Kiedy wyszłam czekała na mnie elficzka, która codziennie mnie czesze. Dzisiaj upieła moje włosy w warkocza wokół głowy. Nie chciało mi się przeglądać w lustrze, więc od razu wyszłam. Przy wyjściu z pałacu stał uśmiechnięty od ucha do ucha Legolas.
- Co ty taki wesolutki? - podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors.
- Cóż, byłem wesoły ponieważ zabieram cię dziś na wycieczkę, ale chyba właśnie zyskałem nowy powód do radości. Tak witać możemy się codziennie moja droga - mrugnął do mnie. Zaśmiałam się na jego słowa.
- To gdzie idziemy na wycieczkę? - zagadnęłam. Byłam strasznie ciekawa co wymyślił ten cudny elf.
- Po pierwsze: nie idziemy, tylko jedziemy. A po drugie : zobaczysz - wziął mnie za rękę i wyciągnął z pałacu.
Szliśmy przez ogród cały czas się śmiejąc i rozmawiając o niczym.
Gdy dotarliśmy do lasku książę zagwizdał.
O nieee... tylko nie to!
Pobiegły do nas dwa konie. Biały rumak Legolasa i ten czarny idiota.
Jakże się cieszę, że cię widzę! (Wyczujcie ten sarkazm)
Oh maleńka. Cała przyjemność po mojej stronie. Wskakuj.
To naprawdę takie dziwne gadać z kimś w myślach... a co dopiero z koniem!
Przyzwyczaisz się.
I jak tu normalnie funkcjonować gdy on słyszy moje myśli?!
Legolas dosiadł już swojego konia. Teraz kolej na mnie. Wolę umrzeć niż to zrobić.
Wskoczyłam zwinnie na Gastona (tak ma na imię ten durny koń, jeśli zapomnieliście) i spojrzałam na Legolasa.
- Prowadź przystojniaku - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Oczywiście ślicznotko - i ruszyliśmy.
Po chwili elf się odezwał.
- Nie mogę uwierzyć, że nazwałaś mnie przystojniakiem - stwierdził i posłał mi idealny uśmiech.
Nie ty jeden - usłyszałam w swojej głowie.
Cóż. Na pewno jest sto razy przystojniejszy od ciebie - prychnęłam w myślach. Koń już się nie odezwał. Czyli na chwilę znowu miałam spokój.

Jechaliśmy już jakąś godzinę. Legolas pokazywał mi lasy, łąki, góry w oddali. Ten świat jest piękny.
- Nieźle jeździsz Kathlyn - pochwalił mnie książę na co lekko się zarumieniłam.
To dlatego, że ma najlepszego konia.
Oj zajmknij się.

Słońce pomału już zachodziło. Ależ romantyczny widok. Brakuje tylko tego żeby Legolas mnie pocałował... stop! O czym ty myślisz Kathlyn?! Czemu niby miałby to zrobić? Nie bądź głupia.

Legolas zbliżył się do mnie na swoim koniu tak, że nasze nogi czasem się o siebie ocierały. Nagle zaczął się nade mną pochylać. Nasze czoła się zetknęły. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Mogłabym w nich utonąć...
Po chwili zbliżył swoje usta do moich i wyszeptał.
- Strasznie mnie pociągach, wiesz? - oj, ty mnie też, ale ci tego nie powiem - taka piękna...- musnął delikatnie moją dolną wargę - taka inteligentna...- złożył krótki pocałunek na moich ustach - on mnie torturuje! Pocałuj mnie w końcu porządnie! Już dłużej nie wytrzymam!
Cała drżałam w środku. Tylko mi nagle zrobiło się strasznie gorąco?
- Taka idealna... - dokończył i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Bosko! Patrzcie, marzenia się jednak spełniają.
Coś jednak musiało popsuć tą piękną chwilę.
Mój koń odsunął się do przodu, przez co musiałam oderwać się od Legolasa. Szlag! Co za głupi koń! Zrobił to specjalnie!
A i owszem. Zrobiłem to ponieważ za długo trwało. Ten gość i tak mnie strasznie irytuje. Mógłbym zwalić go z konia?
Nawet. O tym. NIE MYŚL!
Tę durną rozmowę przerwał w końcu Legolas.
- Twój koń jest chyba zazdrosny - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. Mój śmiech był jednak wymuszony, ponieważ wiedziałam, że to co powiedział Legolas to prawda.
Mimo tego, że przerwał nam ten imbecyl to i tak było bajecznie. Jeju jakie on ma cudne usta! Mogłabym się z nim całować godzinami.
Na chwilę przesiadłam się do Legolasa. Oparłam się o niego, a on mnie objął. W takiej pozycji wpatrywaliśmy się w zachodzące słońce. Ten dzień zakończył się cudownie. Przynajmniej było cudownie do momentu gdy usłyszeliśmy okropny krzyk. Skończyłam z powrotem na Gastona i stanęłam na jego grzbiecie. Rozejrzałam się i zatkało mnie to co zobaczyłam.
Jakieś trzy wielkie wilki-mutanty pędziły w naszą stronę. Ale to nie wszystko. Na ich grzbietach siedziały jakieś dziwne stwory. I miały broń. Jeden miał włócznię, drugi miecz, a trzeci... jakąś maczugę. Z kolcami.
Super.
Usiadłam na koniu i zwróciłam się do Legolasa.
- Coś dziwnego pędzi w naszą stronę. Jest uzbrojone. Uciekajmy - powiedziałam władczym, pewnym tonem.
- Ile tego jest? - zapytał całkowicie opanowany Legolas. Z pewnością był już w takiej sytuacji.
- Trzy dziwadła. Każde na ogromnym wilku-mutancie.
- Orkowie. Pojedziemy lasem - tak jak powiedział, tak zrobiliśmy.
Jechaliśmy krętymi ścieżkami. W końcu wyjechaliśmy z lasu. Byliśmy znowu na polanie. Dlaczego...? Aaa (facepalm)
Już rozumiem.
- Czyli odciągamy ich od Mrocznej Puszczy tak? Mądrze to wymyśliłeś - powiedziałam z uśmiechem po czym ruszyłam przed siebie przez polanę.
Też bym na to wpadł.
Ale nie wpadłeś.

Córka WszechświataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz