🎶22

5.8K 792 761
                                    

Sam nie wiedział ile czasu minęło odkąd Jungkook powiedział te potworne słowa, które całkowicie zmiażdżyły jego małe, potrzebujące miłości serduszko. To wszystko miało ich do siebie zbliżyć, a oddaliło, jak nigdy do tej pory. Chciał jakoś to naprawić, jednak... nie widział już dla siebie szans w oczach swojej Kicałki.

Nie powiedział o niczym rodzicom, więc ci, dalej myśląc, że Jungkook przyjdzie na noc w urodziny Taehyunga, zostawili mu wolny dom i poszli sam nie wiedział gdzie. Jeszcze kilka tygodni temu cieszyłby się jak debil, ale teraz wszechobecna pustka przytłaczała go ze zdwojoną siłą.

Jego głowa z każdą chwilą zaczynała coraz bardziej boleć i nieprzyjemnie pulsować, ale co w tym dziwnego, skoro od dobrej godziny leżał plackiem na łóżku, zwisając głową i obserwując swój pokój do góry nogami.

W końcu zdecydował coś ze sobą zrobić. Ma urodziny, nie może spędzić ich w ten sposób.

Szybko wyjął telefon, przenosząc się do siadu, przez co w jego głowie nieprzyjemnie się zakręciło i odblokował go, zaraz jeszcze bardziej się zasmucając, kiedy zobaczył tapetę z Jungkookiem, zrobioną około rok temu. Nie miał serca jej zmienić. Nawet jeśli za każdym razem, kiedy ją widział, jego wiodący mięsień boleśnie się zaciskał.

Drżącym paluszkiem nacisnął ikonę aplikacji i wszedł w okienko prywatnej wiadomości z Jiminem.

Tae: Hej Jimin... Masz może ochotę wpaść, czy coś?

Jimin: Jasne, coś się dzieje? Długo się nie odzywałeś...

Tae: Nie, po prostu mam urodziny, rodziców nie ma i... pomyślałem, że fajnie będzie nażreć się ciastem z przyjacielem

Jimin: Czemu mi nie mówiłeś??? Będę za pół godziny!

Nie potrzebuje Jungkooka. Nie potrzebuje go...

ʬʬʬ

Tak jak zapowiadał, po równo pół godzinie Taehyung usłyszał dzwonek do drzwi. Zerwał się na równe nogi, dopiero teraz orientując się, że miał na sobie jakieś krótkie, luźne spodenki i różową koszulkę, którą kupił jakiś czas temu. Jego włosy zapewne też nie były w najlepszym stanie, ale mało go to obchodziło.

Jimin nie jest Jungkookiem, nie musi się dla niego nie wiadomo jak stroić.

Otworzył drzwi wejściowe i od razu szeroko się uśmiechnął, kiedy zobaczył tam brązowowłosego chłopaka z szerokim uśmiechem na twarzy i dwoma półksiężycami zamiast oczu.

-Przepraszam, że nie mam prezentu, za późno dałeś mi znać - wymruczał nieco speszony, wchodząc do środka i od razu zdjął buty i kurtkę. W oczy Taehyunga od razu rzuciła się zielona torebeczka, wypełniona praktycznie po brzegi. - Ale mam za to coś, co bardzo ci się spodoba.

Oczy blondyna powiększyły się do rozmiarów pięciozłotówek, kiedy spod jakichś gazet starszy wyciągnął dwie butelki mocnego alkoholu.

-Jimin ja... nigdy nie piłem... - wyszeptał, spuszczając głowę, bo nie chciał ośmieszyć się w oczach przyjaciela, kiedy zapewne odpadnie po jednym łyku.

-Nie bój się, to tylko alkohol. Ze mną jesteś bezpieczny, nie mam zamiaru cię upić i wykorzystać, czy coś - zaśmiał się, rozbawiony swoim wymysłem, a po chwili Taehyung mu zawtórował, jednak dalej będąc bardzo niepewnym swojej decyzji.

-Okej, to chodźmy na górę - wziął głęboki oddech i wskazał brunetowi drogę do swojego pokoju.

W końcu co złego może się stać? To tylko butelka alkoholu i jego przyjaciel...

ʬʬʬ

-I on wtedy, że mam nikomu nie mówić... Groził mi śmiercią! - Taehyung zdecydowanie nie powinien pić nigdy w życiu. Jego głowa była na tyle słaba, że już po dwóch łykach zaczął śpiewać arie operowe, przebierając się przy tym w jedną z droższych sukienek jego mamy. Po kolejnym zaczął myśleć, że Jimin jest magiczną wróżką, która spełni wszystkie jego życzenia, a po kolejnych pięciu leżał plackiem na środku materaca, wygadując się starszemu ze wszystkiego, jednocześnie zgniatając w dłoni paczkę pierników. Szatyn zdziwiony był, że ten jeszcze nie odleciał. Sam nie wypił praktycznie nic, to w Taehyunga wlewając całą zawartość butelek, które ze sobą przyniósł.

-Nie zasługuje na ciebie, nie myśl już o nim - szeptał uspokajająco, gładząc posklejane włosy blondyna.

-Ale ja nie potrafię! Jimin, pomóż mi! Zabierz go z mojej głowy! - szybko przeniósł się do siadu, chwycił dłoń przyjaciela i nastawił ucho, chcąc, aby ten dosłownie wyciągnął stamtąd czarnowłosego. - Widzisz go? Chwyć za ogon, albo uszy, powinien łatwo wyjść!

-Tae, to... chyba tak nie działa... Ale mogę pomóc ci w inny sposób.

Kim od razu odwrócił głowę w jego stronę, patrząc niezrozumiale w jego ciemne tęczówki, które w żadnym stopniu nie mogły dorównać tym, w które wpatrzony był od tylu lat.

-Jak chcesz to zrobić? - zapytał nieco niezrozumiale, jednak nie dostał odpowiedzi, a zamiast tego twarz szatyna zaczęła się niebezpiecznie zbliżać do tej jego.

Zmarszczył brwi, obserwując, jak ten nagle zmienił tor i w następnej sekundzie niczym ośmiornica przyssał się do jego szyi, całując ją i gryząc, co wcale nie było dla niego przyjemne.

-Jimin co ty... - próbował go od siebie odepchnąć, jednak starszy był silniejszy. Naparł na jego ciało tak mocno, że Taehyung zmuszony był do opadnięcia na materac, do którego zaraz został przygwożdżony, a obleśne wary Parka wędrowały coraz dalej po odsłoniętej skórze blondyna.

-Nie opieraj się, będzie przyjemnie - wymruczał w jego skórę i choć pewnie miało to brzmieć pociągająco, dla wyższego zabrzmiało to wstrętnie, odpychająco i zdecydowanie nie tak, jak chciał, aby do niego mówiono.

Dłonie brązowowłosego błądziły po całym jego ciele, sprawiając, że z każdą chwilą czuł się coraz bardziej brudny. Coraz bardziej jak tania dziwka. I coraz mniej tak, jak czuł się, kiedy to Jungkook go dotykał.

-Zostaw mnie... Nie chcę... Chcę do Kooka... - szarpał się, czując, jakby cały alkohol z niego wyparował i walnął w twarz, prezentując koszmarną rzeczywistość.

Miał wrażenie, jakby zaraz przez jego gardło miało przejść ponownie całe jedzenie, które dzisiaj trafiło do jego brzuszka, kiedy poczuł napierające na swoje udo twarde krocze niższego.

-Ale Jungkook nie chce do ciebie! - praktycznie wrzasnął, przez co w Taehyungu coś się złamało. Zebrał w sobie całą siłę, jaką posiadał i przyłożył starszemu w twarz tak mocno, że tego zrzuciło z jego drobnego ciała.

-Wynoś się i nigdy nie wracaj! Nienawidzę Cię, jesteś obrzydliwym ślimakiem! Jesteś kurwa jakiś niedojebany! Za mocno zajebałeś tą płaską mordą o pochwę swojej matki kiedy cię rodziła! - wrzeszczał, wywalając przez okno każdą rzecz, jaka należała do tego paskudniaka, jednak nie miał na tyle siły, aby i jego wyrzucić własnymi rękami, więc zaczął go po prostu kopać, aż ten sam raczył opuścić jego pokój a potem i dom.

-Nigdy cię nie pokocha, rozumiesz?! - starszy wrzasnął jeszcze, zanim drzwi się zamknęły, ale Taehyunga już nic nie obchodziło. Czuł się jak nic.

Zaraz po tym zamknął się sam w swoich czterech ścianach, ale kiedy tylko spojrzał na łóżko, na którym prawie go zgwałcono, poczuł, jakby ktoś kopnął go w brzuch. Łzy momentalnie zaczęły ściekać po jego policzkach, nie potrafił nic zrobić. Bał się i to strasznie, chociaż sam już nie wiedział czego.

Zsunął się bezwładnie po ścianie i objął swoje nogi ramionami, próbując się uspokoić. Nie chciał być tu sam, wszystko go przytłaczało. Ale nie wiedział do kogo ma się zwrócić o pomoc.

Drżącymi rękami sięgnął po telefon, a kiedy tylko ponownie zobaczył swoją tapetę, już dłużej nie miał wątpliwości.

Potrzebował teraz swojej Kicajki.

Morda jamnik 🐕 » TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz