–Mógłbyś w końcu pokazać mi swój ogonek – wymruczał swoim niskim głosem, akcentując wyraźnie ostatnie słowo, a Jungkook przysiągłby, że gdyby był kobietą, na same te słowa, zrobiłoby mu się mokro. Tyle wystarczyło.
Chwycił obie jego dłonie w nadgarstkach i przygwoździł je do ściany po obu stronach tej blondwłosej główki. To, w jaki sposób Taehyung patrzył prosto w jego oczy, samo w sobie było okropnie podniecające. Źrenice chłopaka przesłonięte była warstwą mgły, a Jeon był pewny, że i jego prezentowały się w podobny sposób.
–Ogonek? – dopytał zaczepnie, wsuwając jedną ze swoich nóg między uda młodszego, sprawiając, że te rozsunęły się przed nim niczym magiczne wrota. Podsunął kolano nieco wyżej, delikatnie ocierając się nim o krocze Kima, a przez ciszę, jaka panowała dookoła, doszedł do jego uszu ten cudowny świst wciąganego powietrza.
–A n-nie na to czekałeś cały czas, kicajko? – rzucił, przegryzając wargę i ani na moment nie przerywając kontaktu wzrokowego ze starszym. Nawet nie próbował wyswobodzić rąk z uścisku, bo i tak nic by to nie dało; jego Jungkookie był o wiele silniejszy. Poruszył subtelnie biodrami, przez co udo Jeona, które już i tak znajdowało się zaraz przy nim, mocniej potarło o jego krocze, powodując, że usta blondyna otworzyły się w niemym jęku przyjemności.
To wcale nie tak, że próbował go skusić swoimi wręcz nachalnymi ruchami. Dobra, to było właśnie tak. Mimo że tak bardzo zastrzegał, że starszy ma trzymać penisa przy sobie, sam już bardzo chciał zobaczyć, czy faktycznie chowa w spodniach tyle, żeby aż tak się chwalić. A oprócz tego tak troszkę bardzo go kochał i wiedział, że może powierzyć mu swoją cnotę.
–Mam nadzieję, że dobrze się zastanowiłeś, bo już teraz ci nie odpuszczę – Taehyung sam nie wiedział, czy starszy to wywarczał, wymruczał, wysapał, czy inny rodzaj dźwięku, jaki wydają króliki, ale zabrzmiało to tak cholernie władczo i podniecająco, że dosłownie miał ochotę rozłożyć przed nim nogi w tym momencie.
Szatyn już dłużej nie czekał, tylko w ciągu sekundy przywarł do jego ust, całując go jak nigdy wcześniej. Ich pocałunki, choć były przepełnione czułością i uczuciem, to pod żadnym względem nie dorównywały temu. Pieścił wargi blondyna z taką zaborczością i pożądaniem, że chłopak ledwo nadążał z ich oddawaniem. Nawet mimo tego, że miał już niemałą wprawę. Wzajemnie posapywali sobie w usta, w pewnym momencie nie wiedząc, czy ślina, ściekająca z ich ust, należała do jednego, czy drugiego. Ale to w żadnym stopniu nie było kłopotliwe i nie było problemem - w końcu stają się już jednością.
Choć tak naprawdę stali się nią już dawno temu. Nawet pani Kim, słysząc, jak jej syn mówi, że wychodzi na dwór, wiedziała, że spotka się z Jungkookiem. Nie została jeszcze co prawda wtajemniczona w sekret, jakim jest ich związek, ale domyślała się już od jakiegoś czasu i szczerze im kibicowała. Uważała Jungkooka za wspaniałego człowieka, któremu mogła powierzyć swojego syna, nawet mimo tej samej płci.
–Cholera, Jungkookie – sapnął, odrywając się od niego, kiedy znacznie zaczęło brakować mu powietrza. – Nie przyssawaj się aż tak, bo mnie udusisz - dodał zaraz chichocząc cicho, ale w następnej sekundzie jego śmiech zmienił się w piskliwy, przeciągły jęk, kiedy usta chłopaka wylądowały na jego jabłku Adama, zasysając się na nimi zapewne tworząc krwisty ślad. Głowa niższego automatycznie odchyliła się do tyłu, aby dać jego chłopakowi więcej swobody w sprawianiu mu przyjemności.
Przez to, że znajdowali się na korytarzu, wszystkie dźwięki odbijały się od ścian, zdając się jeszcze głośniejszymi. Posapywania, stęki, odgłosy, które wydawały usta Jungkooka podczas zasysania się na szyi blondyna i każdy inny, nawet najcichszy szmer odbijał się echem w głowie Kima, tworząc najpiękniejszą muzykę, jaką miał okazję słyszeć.
CZYTASZ
Morda jamnik 🐕 » Taekook
FanficTaehyung i Jungkook są największymi wrogami, a ich najbardziej krwawe potyczki słowne odbywają się na klasowym czacie. a/n nie bierzcie to na serio, to jeden wielki rakowy błąd młodości collab z @milkiepie #1 fanfiction (parenaście razy,meh)