Griling

318 28 9
                                    

Kasia

Obudziły mnie dziwne odgłosy dobiegające z dołu. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, który leżał pod łóżkiem.
7:47 i dwa nieodebrane połączenia od Zuzi. Postanowiłam do niej oddzwonić myśląc, po co się dobijała. Odebrała po pierwszym sygnale.

-Słuchaj Kasia, mam świetny pomysł!- wykrzyczała do słuchawki

-Hm?- spytałam i przeciągliwie ziewnęłam

-Przyjedziecie dziś do nas i razem spędzimy weekend, co ty na to?

-Super! W takim razie zjawimy się po południu, okey?

-Jasne, czekamy!

Zakończyłam połączenie i powoli zwlokłam z łóżka. Poszłam do łazienki w celu przebrania się i ogarnięcia rozczochranych włosów. Niestety musiałam jeszcze nastawić pranie w większości oczywiście należące do chłopaków, no ale trudno, nie trzeba było zgrywać takiej dziarskiej i się zakładać.

Po niedługim czasie zbiegłam na dół.

-Ey, nie tak szybko ciężarna- zwrócił mi uwagę Peter, na którego natknęłam się na schodach

Przewróciłam tylko oczami i ruszyłam w kierunku kuchni.

To, co tam zobaczyłam spowodowało nagły napad śmiechu. Otóż to dwaj młodsi bracia, cali obsypani mąką przyrządzali śniadanie. Podczas gdy ja nie mogłam opanować śmiechu, Prevce dziwnie się na mnie gapili.

-No zabiję Laniška!- rzekł Domen- żeby kobietę w ciąży częstować!

Zaraz jednak wybuchł głośnym śmiechem, ponieważ Cene poślizgnął się na płytkach i wpadł prosto na otwartą dolną szufladę.

Podbiegłam do skoczka.

-Poślizgnąłeś się?!- zapytał starszy brat, również śmiejący się głośno

-Nie kurde! Podłoga wydawała się taka samotna, że postanowiłem ją przytulić!- warknął w odpowiedzi, a ja otworzyłam zamrażarkę w celu wyjęcia pudełka lodów

Przyłożyłam zimny przedmiot do głowy średniego brata.

-Błagam, ogarnijcie ten bałagan- zwróciłam się do pozostałych- o dziesiątej mają przyjechać wasi rodzice!

-No już kochanie, nie denerwuj się tak- uspokoił mnie Domen

***

Dwie godziny później siedzieliśmy już z moim mężem w samochodzie w drodze rodzinnego miasta Wellingera.

Świeciło słońce, a na niebie nie widać było ani jednej chmury.

Po przybyciu do celu zostałam niemal uduszona przez przyjaciółkę.

-Tęskniłam!- powiedziała- uuu...widzę, że brzuszek ci dużo urósł

Westchnęłam.

Miałam coś jeszcze powiedzieć, ale przyszedł Andreas ze swoją córką na rękach.

-Andi, mówiłam ci, żebyś jej tak wysoko nie podnosił!- skarciła go Zuza

-Skoro za jakieś pięć lat ma zacząć skakać, to już trzeba ją przyzwyczajać- odparł

-W twoich snach- zaśmiała się- przygotowałam wam pokój na górze- zwróciła się już do nas- rozgoście się, a za jakąś godzinę wyjdziemy nad jezioro. Wieczorem planujemy grilla.

Fuknęłam cicho.

-Ojejku, zapomniałam, że nie możesz...- jęknęła

-Nie nie, i tak moja dieta jeździecka zabrania mi takich rzeczy- odrzekłam i uśmiechnęłam się lekko

Skoczna Rodzinka || ski jumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz