Nasz będzie piękniejszy

408 31 6
                                    

Narrator
Był marzec. Dla wielu był to po prostu początek wiosny. Inni, mam tu na myśli kibiców skoków na dwóch deskach, widzieli w tym pożegnanie na pewien czas z ich ulubioną dyscypliną. A dla dwójki osób miał to być jeden z najważniejszych miesięcy w życiu. Dokładnie 30 dnia tego miesiąca, Andreas Wellinger, Niemiecki skoczek narciarski i Zuzanna Wolska mieli zostać połączeni nierozerwalnym węzłem małżeńskim. Zuzię od rana zżerały nerwy, przez co Kasia, nie dość, że pomagała w ostatnich sprawach organizacyjnych, to jeszcze musiała uspokajać przyjaciółkę i pilnować Severina, żeby nie zgubił obrączek.

Zuzia
Od samego rana nie mogłam spać z nerwów. Już o piątej zerwałam się z łóżka i zaczęłam szykować i wcale nie interesowało mnie to, że mam być gotowa dopiero na 14. Zanim do mojego pokoju wpadła Kasia i moja mama zdążyłam wyprasować sukienkę, rozczesać włosy i rozłożyć zestaw do makijażu. Z zewnątrz wyglądałam niczym oaza spokoju, jednak w środku cała się trzęsłam, bojąc się, że Andreas, przez jeden dzień nie widzenia mnie, odkochał się i zrezygnował ze ślubu. Sara na czas ostatnich przygotowań została zabrana przez moich przyszłych teściów i miała razem z nimi pojawić się w kościele. Kasia usadowiła mnie na krześle przed lustrem i zajęła moimi włosami. Razem z moją mamą tak się kłóciły na temat sposobu plecenia, że zagroziłam, że jeśli się nie dogadają, to sama sobie zrobię fryzurę. Na te słowa uspokoił się trochę i zaczęły współpracować. Po jakiejś godzinie stworzyły przepiękną fryzurę z moich gęstych, długich włosów. Potem zabrały się za makijaż. Nie ukrywam, że go nienawidzę, ale ten jeden raz jestem w stanie przeżyć. Kiedy wreszcie pozwoliły mi spojrzeć w lustro, wyglądała bajecznie. Na twarz wpływały mi pojedyncze kosmyki włosów, a delikatne cienie idealnie kontrastowały z mocną szminką. Z racji tego, że dochodziła już dwunasta, Kasia, jako moja druhna popędziła dopilnować ostatnich szczegółów, a ja zostałam z mamą.

- Ależ ty szybko dorosłaś córciu...- wzruszyła się-Wiesz, ma coś dla ciebie, co powinnas dostać teraz-podała mi...niebieską podwiązkę

Zarumieniłam się.

- Wiem, że to tylko głupi zwyczaj, ale u nas w rodzinie zawsze się go przestrzegało, więc pomyślałam....

- Dziękuję mamo-powiedziałam zakładając materiał na lewe udo-Ciekawe co powie na to Andi-mruknęłam

- Ty się lepiej zastanawiaj, co on powie o tych wszystkich polskich zwyczajach weselnych-jęknęłam

No tak. Piotrek na pewno nie odpuści i chociaż raz zaśpiewa "Gorzką wódkę".

-No, ale zbliża się 13. Chyba czas wbić się w tę kieckę-z pomocą mamy zapięłam suknię

Andiego chyba jasna cholera trafi kiedy zobaczy ile tam guziczków. Mama zapinała właśnie ostatni, kiedy przez drzwi wszedł mój tato.

- Czas się zbierać drogie panie. Wszyscy już wyjeżdżają do kościoła.

Wzięłam głęboki wdech, założyłam szpilki i poszłam z tatą do samochodu. Nogi już tu miałam jak z waty, więc nie chciałam myśleć, co się stanie, kiedy zobaczę przy ołtarzu Andreasa. Podróż minęła mi tak szybko, jak jeszcze nigdy i po, dla mnie, sekundach stałam pod ramię z tatą przed drzwiami kościoła. Odetchnęłam świeżym powietrzem i przy akompaniamencie marsza weselnego weszłam do środka. Oczy wszystkich zwróciły się na mnie, a z tego co widziałam, to Andi aż otworzył usta. Uśmiechnęła się lekko i podtrzymując ramienia taty dotarłam pod ołtarz.

- Ślicznie wyglądasz-wyszeptał mój-jeszcze nie-mąż

Cała ceremonia przebiegała sprawnie, aż w końcu dotarliśmy do momentu składania przysięgi. Postanowiliśmy to zrobić własnymi słowami (najpierw ja):

Skoczna Rodzinka || ski jumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz